𝒸 𝓏 𝓌 𝒶 𝓇 𝓉 𝓎

1.1K 85 36
                                    

W ręce trzymałam mój miecz i patrzyłam przed siebie z niezmordowaniem. Ja naprawdę postanowiłam wyjść na chwilę z obozu. Na krótki spacer! Ale NIE. Oczywiście musiałam DOSŁOWNIE wpaść na cyklopa.

-Stary, naprawdę... Nie dzisiaj. Proszę- powiedziałam do potwora jakby to coś dało. Zaśmiałam się jeszcze sarkastycznie i już uciekałam do wejścia Obozu Herosów. Przez myśl mi nawet nie przeszło, aby wchodzić w bezpośredni kontakt z cyklopem, no bo powiedzmy sobie szczerze, aż tak odważna nie jestem.

Biegłam przed siebie usilnie próbując nie wpaść na jakieś drzewo. Nie zwracałam uwagi na to, gdzie biegnę, co okazało się być ogromnym błędem. Kiedy wydawało mi się, że już zgubiłam potwora, zdałam sobie sprawę, że nie mam pojęcia gdzie jestem. Nie powiem, że jakoś bardzo zdziwiłam się takim obrotem spraw, ponieważ już wielokrotnie Mojry dały mi znać, że jestem w ich niełaskach. Na codzień przekonywałam się jakie skutki mają moje fatalne decyzje, ale można powiedzieć, że tym razem przeszłam sama siebie. Nie miałam przy sobie dosłownie nic! A JAK MÓWIĘ: NIC, to jest naprawdę źle. Przez piętnaście minut przeszukiwałam kieszenie próbując znaleźć, coś co by doprowadziło mnie do Obozu.

Wydałam z siebie pełen frustracji krzyk widząc, że nie mam przy sobie nic, co mogłoby mi w jakimkolwiek stopniu pomóc. Wkurzona poszłam przed siebie, lecz po chwili zdałam sobie sprawę, że w ten sposób się tylko oddalam od obozu, przez co zrezygnowana odwróciłam się i westchnęłam głęboko, po czym zaczęłam maszerować w drugą stronę. Nie miałam BLADEGO pojęcia co zrobić. Niebo powoli zaczynało się ściemniać, a mi nie wydawało się abym była jakkolwiek bliżej celu. Nogi mi już dosłownie nie działy, a brzuch burczał z głodu. Jedyne o co wtedy prosiłam Bogów, to nie wpadniecie już na żadnego potwora. Nawet już nie miałam nadziei, że odnajdę obóz, ale i tak uparcie szlam przed siebie (nie to że widziałam, gdzie znajduje się mój cel wyprawy).

W pewnym momencie usłyszałam szelest. Podskoczyłam przerażona i chciałam, gdzieś uciec, lecz wtedy zapewne oddaliłabym się jeszcze bardziej. Powoli zdjęłam mój pierścionek z palca i patrzyłam jak przemienia się w śliniący, ciężki miecz. Nagle poczułam czyjś oddech na karku. Odwróciłam się gwałtownie próbując dźgnąć kogoś bądź coś stojące za mną.

-Bogowie! Arne! Prawie mnie zabiłaś- usłyszałam dobrze mi znany głos.

-Nico...- powiedziałam chowający miecz i rzucając się chłopakowi w ramiona. -Nawet nie wiesz jak mnie przestraszyłeś!

-Nie ja się na ciebie z mieczem rzuciłem- powiedział Nico.

-Hahaha, nieśmieszne- parsknęłam, po czym się lekko zaśmiałam.

-A jednak się śmiejesz- wytknął mi chłopak.

-Bo mam spaczone poczucie humoru- odparłam, po czym obydwoje zamilkliśmy. Nico położył podbródek na czubku mojej głowy i byłam prawie pewna, że zamkną oczy. Staliśmy w takim uścisku przez kilka minut, aż Nico się w końcu odezwał.

-Co tu robisz w nocy?- zapytał chłopak.

-Mogę zapytać cię o to samo- odwarknęłam.

-Wiesz, przyszedłem cię szukać- powiedział chłopak, a ja wytrzeszczyłam oczy.

-Nie zrobiłeś tego- odparłam kręcąc głową.

-Otóż tak. Jak mi na kimś naprawdę zależy, to nie mogę pozwolić, aby tej osobie coś się stało- wytłumaczył chłopak jeszcze bardziej wbijając mnie w ziemię. Za nic w świecie nie spodziewałam się takiego wyznania ze strony Nico.

-Czy ty właśnie...- zaczęłam mówić.

-Ale ciebie zacząłem szukać, bo mi się nudziło- powiedział chłopak, a ja otworzyłam usta zawiedziona.

-Aaa ok...- odparłam po chwili niewiedząc co na to odpowiedzieć. Miałam już nadzieję, że może w końcu Nico wyzna mi uczucia, ALE NIE TYM RAZEM KOCHANA.

-Nie no żartowałem- szybko dodał chłopak sprawiając, że kamień spadł mi z serca, po czym przycisnął swoje usta do moich. Zaplotłam ręce na jego karku i pogłębiłam pocałunek. To była jedna z najwspanialszych chwil jakie kiedykolwiek mogłam sobie wyobrazić. Dookoła było ciemno i cicho, a jedyne co czułam było zimnem bijącym z ciała Nico.

-Coraz częściej żartujesz- zaśmiałam się, a ciemne oczy chłopaka zaświeciły w ciemności.

-Widać masz na mnie taki zbawienny wpływ- odparł chłopak, a ja się uśmiechnęłam, po czym się do niego przytuliłam. -Bałem się, że coś ci się stało- dodał jeszcze po krótkiej chwili.

-Tak szybko się mnie nie pozbędziesz- zażartowałam, a chłopak się lekko zaśmiał, co było najwspanialszym dźwiękiem jaki mogłam sobie wyobrazić.

-To co? Wracamy do obozu, czy chcesz się przejść?- zaproponował chłopak.

-Przejść? W nocy? W lesie? Zawsze!- oparłam entuzjastycznie. Szliśmy powoli w komfortowej ciszy podziwiając uroki wręcz zasypiającej natury. W pewnym momencie usłyszeliśmy stłumione głosy. Spojrzałam przerażona na Nico, a on dał mi głową znak, abym była cicho. Mimo, że obydwoje uważnie przesłuchiwaliśmy się owej rozmowie, żadne z nas nie było w stanie zrozumieć o czym ona jest, ponieważ nie była ona prowadzona w znanym nam języku. W pewnym momencie syknęłam łapiąc się za skroń czując w głowie przypływ wspomnień. Tym razem zaś każde z nic pokazywało kogoś mówiącego słowo Eveden. Raz była to Sadie tłumacząca mi jego wagę, a innym ja na łożu śmierci powtarzająca je Nico.

Poczułam jak chłopak mnie łapie, nie pozwalając na upadek, po czym pogrążyliśmy się w ciemności. Znowu podróż cieniem.

-Arne! Cholera powiedz coś!- obraz mi się rozjaśniał, a ja zaczynałam z powrotem odzyskiwać świadomość.

-Eveden- powiedziałam oddychając płytko. Chłopak spojrzał na mnie zaniepokojony. Zacisnęłam mocno powieki odpychając wspomnienia i próbując skupić się na otaczającej mnie rzeczywistości.

-Bogowie, Arne, powiedz co się dzieje!- próbował wybudzić mnie z tego stanu Nico.

-Już jest ok- odparłam potrząsając głową do reszty wracając do rzeczywistości.

-Co to było?- zapytał chłopak, a ja wzruszyłam ramionami.

-Przypływ wspomnień...- odetchnęłam głęboko.

-Powinniśmy powiedzieć komuś o tym co tam usłyszeliśmy i co ci się stało- powiedział czarnowłosy, a ja pokręciłam głową.

-Może lepiej poczekajmy aż dowiemy się więcej- zaproponowałam, a Nico dał mi znak, że się zgadza.

-Tylko nie strasz mnie tak więcej- powiedział chłopak, a ja uśmiechnęłam się blado.

𝐵𝑒𝓉𝓉𝑒𝓇 𝒮𝒾𝒹𝑒 || 𝐍𝐢𝐜𝐨 𝐝𝐢 𝐀𝐧𝐠𝐞𝐥𝐨Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz