Rozdział 5

251 22 4
                                    

James

Do domu dojechaliśmy w milczeniu. Nikt nie odważył się odezwać. Każdego z nas chwytał za serce widok Brada. Naprawdę zabolała go zdrada Liberty. Bardzo chcieliśmy mu pomóc, jednak nie wiedzieliśmy jak.

- To jak zakupy, dziewczyny? - zapytałConnor, starając się przerwać milczenie wszystkich.

- A dobrze. - odpowiedziała Emily, siedząc na kanapie w salonie obok Cona.

Zaraz potem na sofę dosiadła się Klara i Tristan. Ja poszedłem do pokoju Bradleya. Zapukałem do drzwi i wszedłem do środka. Bradley leżał na łóżku, twarzą do poduszki. To był obraz nędzy i rozpaczy.

- Stary, powiem Ci, że masakrycznie wyglądasz. - zacząłem.

Nie otrzymałem jednak żadnej odpowiedzi.

Usiadłem obok niego na łóżku i poklepałem go po ramieniu. W odezwie chłopak podniósł się i ruszył do drzwi z zamiarem wyjścia.

- A ty gdzie idziesz? - natychmiast zareagowałem.

- Do kuchni. Muszę się napić. Chyba zostało coś za pazuchą. - odburknął Brad.

- To niczego nie załatwi. - ostrzegałem.

- To co mam robić? Może mam do niej iść i powiedzieć, że jej wybaczam, co?

- Jasne, że nie, ale napewno jest jakieś inne wuyjście. Nie musisz odrazu topić smutków w kieliszku.

- Sorry, ale narazie nie mam żadnego innego pomysłu. - zakończył rozmowę Brad i wyszedł z pokoju.

Pobiegłem do salonu. Musiałem porozmawiać z chłopakami. Nie mogliśmy pozwolić na to, żeby nasz przyjaciel zszedł na zła drogę. Na kanapie w pokoju dziennym siedzieli Tristan z Connorem, którzy byli zajęci publikowaniem tweetów na Twitterze.

- Mam z Wami do pogadania. - zrobiłem wstęp do konwersacji , siadając obok Cona.

- Co się stało, James? - zmartwił się nieco Con.

- Chyba się domyślacie. Chodzi o Brada. - wyjaśniłem. - Nie możemy pozwolić na to, żeby się chłopak marnował w taki sposób.

- To co robimy, bo rzeczywiście jest z nim źle. Choć z drugiej strony, wcale mu się nie dziwię. Właśnie stracił osobę, na której przez ostatni rok bardzo mu zależało. - powiedział Tris. - Proponuję dać mu, chociaż do jutra, spokój. To jest jeszcze świeża rana. Może do jutra się trochę uspokoi. Na tą chwilę jest pełen gniewu i zarazem rozpaczy. Lepiej nie pogarszajmy sytuacji.

Zgodziliśmy się na pomysł Tristana. Najrozsądniejszym wyjściem było teraz pozostawienie Brada samego, aby oswoił się z rzeczywistością.

- Powiedzieliście coś dziewczynom? - zapytałem na odchodnego.

- Nie. - powiedzieli obaj w tym samym momencie.

- To dobrze. Narazie niech tak zostanie. - zdecydowałem.

Nie widziałem na tą chwilę powodów, by informować o tej całej sytuacji nasze nowe koleżanki. Znaliśmy je dopiero od kilku dni. Z wyjątkiem Connora, związanego z Klarą więzami rodzinnymi. A poza tym, po co je martwić i dokładać naszych problemów.

Claire

Przyjechaliśmy do domu z centrum handlowego. Dochodziła 18, ale pomimo godziny na dworze było jeszcze widno. Wkońcu trwało piękne lato i dnie były dłuższe.

Po powrocie i wejściu do willi, ja, Emi, Con i Tristan usiedliśmy wyczerpani na kanapie. James i Brad poszli na górę. My natomiast we czwórkę zaczęliśmy rozmawiać o udanych zakupach i nie tylko.

- Co się stało? Mówcie zaraz. - zażądałam od obu chłopaków.

- Nic. Robimy imprezę. Widziałaś, jaką sobie kupiłem koszulkę fluorescencyjną? Teraz już mnie nie zgubisz. - zażartował Tris.

- Oj, przecież wiesz, że nie o to pytam. Co się stało w galerii? Dlaczego mieliście takie miny? - kontynuowałam "ciąganie za język".

- Nic. Zdaje ci się. Po prostu na tą imprezę była zaproszona osoba, na której obecność liczyliśmy, ale niestety nie może ona przyjść. - wytłumaczył Con.

- Rozumiem. - powiedziałam cicho.

Oczywiście w głebi duszy wcale nie uwierzyłam w słowa kuzyna. Może nie widziałam go długo, ale kłamać to on nie umiał. Powoli zaczynałam się już martwić, czy to co ukrywają chłopcy, jest czymś poważnym. Dalsza konwersacja wciąż nie miała owocnego zakończenia. Zdecydowałam, że nia ma ona sensu być kontynuowana. Zamiast tego wraz z Emi poszłyśmy do mojej sypialni przejrzeć wszystkie kupione ubrania.

Będąc już u mnie, położyłyśmy torby na łóżku i zaczęłyśmy przeglądać zawartość każdej z nich.

- Super jest ta twoja miniówka. - powiedziała Emiliy.

- Dzięki. Ty też masz niezłe ciuszki. - dodałam. - Pójdę po coś do picia. Zaraz wracam.

- Okej.

Wyszłam z pokoju i udałam się w stronę kuchni. Po zakupach czułam zmęczenie i umierałam z pragnienia. Chwyciłam dwie szklanki i karton soku pomarańczowego. Będąc na schodach, usłyszałam szeptaną rozmowę Jamesa z Connorem.

- To może poprosić jakąś dziewczynę, żeby z nim pogadała albo coś? - rozpoznałam Jamesa.

- Nie wiem, ale skąd weźmiesz taką dziewczynę? - dopytywał się Con, chodzący wciąż w tą i z powrotem.

Postanowiłam dołączyć do planu spiskowego chłopców, pełna chęci do pomocy.

- O czym gadacie? - wtrąciłam się, zaskakując ich.

- O niczym. - odpowiedzieli mi narza.

- Mnie nie oszukacie. Mówcie! Mogę pomóc.

Obaj popatrzyli na siebie, wymieniając przy tym porozumiewawcze spojrzenia.

- Brad mam problem. Zdradziła go dziewczyna, a my nie wiemy jak mu pomóc. - powiedział Connor.

- I szzukamy kogoś, kto mógłby NAM pomóc, pogadać, przytulić... - James w tym momencie ugryzł sie w język i dostał od Cona kuksańca w lewe ramię.

- Ale was przytulić czy Brada? - podpuściłam ich.

- Brada, oczywiście.

- I to ma być dziewczyna? - ciągnęłam.

- Najlepiej by było. - powiedzieli razem.

- Okej. To mam kogoś takiego. - puściłam "oczko" do chłopaków i poszłam do swojej sypialni.

Brad

  Byłem wciąż załamany. Nie dochodziło do mnie, dlaczego Libby mi to zrobiła. Tak dobrze nam razem było ... Ale to teraz nieistotne. Zranił mnie i to bardzo, al tego nie da się zapomnieć od tak.

Leżałem na łóżku. Było już około 22. Wszyscy pewnie już śpią, ale nie ja. Nie mogłem. Miałem wrażenie, że moja głowa zaraz eksploduje od nadmiaru myśli. Cały czas przed oczami stał mi widok Liberty i jej kochanka. Nie mogłem już tego znieść.

Moje wszelkie przemyślenia przerwało ciche pukanie do drzwi, a tego kto za nimi stał, spodziewałem się najmniej. Ba, wcale się nie spodziewałem.

__________________________________________________________________________

Hej, miśki. Przepraszam za tak długą nieobecność. Jakoś nie miałam weny pisarskiej. Wolałam nic nie pisać niż jakieś bzdury. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie.

Fajnie by było, gdybyście pisali trochę więcej tych komentarzy. Zapraszam też na aska Music Story i do zadawania mi pytań. Buziaki :-*

Music Story (The Vamps FF)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz