#341 sai

26 6 32
                                    

Na wstępie powiem, że wszystko, co tu napisałam to moje subiektywne przemyślenia oraz moja własna interpretacja cytatu. Nie wkładam w usta Tylera słów, których nie wypowiedział. I to, że nie lubię popu nie znaczy, że jest zły.

Parę dni od premiery Scaled And Icy, więc wypadałoby coś powiedzieć.

Zacznę od tego, że single mi się raczej średnio podobały, więc nie miałam zamiaru kupować biletu na livestream experience. I całe szczęście, bo przez ostatnie dni byłam tak zmęczona, że oglądanie nawet najlepszego koncertu o 2 w nocy nie wchodziło w grę

Przesłuchałam album kilka razy i na pewno nie będzie on moim ulubionym. Głównie dlatego, że lubię słyszeć w miarę naturalne instrumenty i wokal, a tu jednak wszystko jest bardzo elektroniczne? nie wiem jak to nazwać. Lubię głos Tylera, a np. w Saturday praktycznie go nie słychać, tak dużo efektów. Tęsknię też za jego krzykiem, a nie ma go dużo z tego co pamiętam. Nie mówię, że to jest gorsze, mówię, że nie w mój gust.

Nie będę tu narzekać na to, że TØP się zmienili, bo mają do tego prawo. Jednak chciałabym zauważyć inną rzecz odnośnie ich stylu. Może już ktoś o tym pisał, może wyprzedził mnie już discord, albo Twitter, albo jacyś inni clique - i don't care xd.

Mianowicie, że zmienili się pod wpływem Demy. Wiem, że ta teoria już powstała, jednak chce dołożyć do niej swoją cegiełkę.

Jedną z charakterystycznych cech TØP jest brak sprecyzowanego stylu muzycznego. To chyba wszyscy wiemy. Dodatkowo, wrzucę tu fragment Lane Boy.

I'm in constant confrontation with what I want and what is poppin'
In the industry it seems to me that singles on the radio are currency
My creativity's only free when I'm playing shows

Nie jestem dobra w bezpośrednich tłumaczeniach, więc ogólnie powiem, że tutaj chodzi mniej więcej o to (przynajmniej ja tak to interpretuję), że Tyler rozróżnia to, co chce tworzyć, od komercyjnych hitów radiowych. Wie, że można na nich nieźle zarobić, ale jednak TØP robią coś bardzo swojego.

Moim zdaniem nowy album brzmi bardzo jak to, co dostajemy w komercyjnych, popowych radiach. To po prostu pop (może z elementami rapu). Ograniczenie się do jednego stylu muzycznego wydaje mi się bardzo dziwne jak na TØP. Dlatego wierzę w teorię, że chłopaki są więźniami Demy i Dema im mówi, co i jak mają robić.

Myślę, że to nie koniec i jeszcze nas czymś zaskoczą. Albo po prostu jestem naiwna, wierzę w telewizję i hype?

Stay alive

Fangirlu dalej się nie wyleczyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz