Rozdział ósmy

417 18 1
                                    

Rozszalały Obskurus rujnował ulice, domy i wszystko co znajdowało się w jego zasięgu. Było już ciemno.

- O matko. I to jest ten wasz Obskuror? -Jackob był w szoku.

- Jest potężniejszy nich inni Obskurodziciele. - odezwał się Scamander.
- Jeśli nie wrócę zaopiekujcie się moimi zwierzętami. Lira to czego nie będziesz wiedziała jest tutaj. - podał Tinie walizkę, a mi notes.

- Co? - wyszeptałam.

- Nie pozwolę go skrzywdzić. - powiedział i się teleportował.

- NEWT! - krzyknęła Tina.
- Słyszeliście. Zaopiekujcie się nimi. - powiedziała wręczając Queenie walizkę, ja dałam notes.

- Spokojnie, wrócimy. - powiedziałam im na odchodne i się teleportowałyśmy.

Wylądowałyśmy na ulicy, gdzie rozgrywała się cała akcja. Mugole uciekali z krzykiem nie wiedząc co się dzieje, witryny sklepów roztrzaskiwały się. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to Persiwal stojący na ulicy. I wcale się sobie nie dziwie, bo krzyczał na środku ulicy do Obskurusa- ciemnej, wielkiej masy wijącej się w powietrzu.

- To że przetrwałeś tak długo. Mając w sobie to, Credence! To prawdziwy cud! - krzyczał idąc pewnie w jego stronę.

Nie mogłam rozszyfrować tego człowieka, i nie mogłam uwierzyć, że to Credence. Przecież to nie jest już dziecko. 

- Ty sam jesteś cudem! - mówił - Choć ze mną! Pomyśl o tym co możemy razem zdziałać!

Czekaj co? Teraz to już zupełnie nie wiedziałam o co z nim chodzi. Ale nie podoba mi się to. W końcu Obskurus zaatakował Gravesa, lecz ten padł jedynie na ziemię. Z tego wszystkiego nie zauważyłam nawet Scamandera ukrywającego się za pobliskim samochodem, oraz że Goldstein do niego dołączyła. A ja co? Stałam jak wryta gapiąc się na to wszystko. Podbiegłam do nich.

- Jego moc jest tak wielka, że jakoś udało mu się przetrwać. - mówił magizoolog.

- Newt. Ratuj go. - powiedziała Tina.

Scamander teleportował się. Goldstein spojrzała się na mnie z miną wyraźnie mówiącą "nie rób nic głupiego" i zrobiła to samo. Ja oczywiście nie wiele myślą zaatakowałam Persiwala.

- Graves! - krzyknęłam strzelając w niego zaklęciem, przed którym się od razu obronił.

- Co ty robisz? - zapytał rzucając we mnie zaklęcie, które zręcznie odbiłam.

- A co TY robisz?

Rzuciliśmy zaklęcia w tym samym czasie tworząc połączenie między naszymi różdżkami. Trwało to przez chwile, patrzeliśmy na siebie nic nie mówiąc. Ja myślałam intensywnie, starając się oczywiście nie przegrać walki. Wreszcie przerwałam połączenie.

- Kim ty właściwie jesteś? - zapytałam dość cicho patrząc na niego podejrzliwie.

- Nie chciałabyś wiedzieć. - wyszeptał tak jakby chciał bym tego nie usłyszała.
- Lira nie chce cię skrzywdzić, więc nie wtrącaj się. - powiedział i się teleportował.

Zauważyłam, że nie daleko zebrał się tłum mugoli. Ruszyłam w tę stronę szybkim tempem starając wtopić się w tłum. Zobaczyłam czarodziei z Ministerstwa, którzy tworzyli ogromną tarczę wokół zejścia do metra. I zorientowałam się, że Obskurus zniknął z czego wynikało, że musi się tam znajdować. A skoro Credence  to też Newt i Graves. Musiałam znaleźć jakieś inne wejście, bo te było obstawione. Z tego wszystkiego zapomniałam gdzie mogę tak owe znaleźć, na szczęście po chwili poszukiwań udało się. Zeszłam na dół gdzie było zupełnie ciemno, lecz zauważyłam w oddali jasność więc zaczęłam biec po torach w tamtą stronę.  Ktoś zmierzał w tę samą stronę co ja.

- To ty. - odezwałam się za plecami Tiny.

Usłyszałyśmy huk z miejsca do, którego zmierzałyśmy.

- Chodzi. - wyszeptała i zaczęła biec, ja podążyłam za nią.

Zobaczyłam Scamandera i Persiwala leżących na torach, a nad nimi wijącego się i wściekłego Obskurusa.

- Credence nie! - krzyknęła łagodnie Goldstein. Obskurus trochę złagodniał.

- Mów dalej Tina, mów dalej. On cię słucha. - odezwał się magizoolog, podnosząc się powoli.

- Nie rób tego. Wiem co ta kobieta ci zrobiła, wiem że cierpiałeś. - mówiła brunetka.

- Musisz to zakończyć. My cię ochronimy. - odezwałam się
- A Graves cię wykorzystuje. - powiedziałam bez wahania. W tej chwili liczył się tylko ten dzieciak i bezpieczeństwo nas wszystkich.

- Nie słuchaj ich Credence, ja chcę żebyś był wolny. Już dobrze. - mówił Persival.

- Już dosyć. - odezwała się łagodnie Goldstein.

Nagle zbiegł się tłum czarodziei z różdżkami w gotowości.

- Nie róbcie nic, on się boi. - krzyknęłam do nich.

- Credence ciiii... - Tina starała się go uspokoić.

- Różdżki w dół. Kto go ruszy ten odpowie. - rozkazał stanowczo Graves.

Czarodzieje nie słuchając go zbombardowali Credenca zaklęciami.

- NIE! - krzyknęliśmy wszyscy padając na ziemię.

Obskurus cały rozbłysnął w zaklęciach. W pewnym momencie ciemna masa eksplodowała z napływu zaklęć, pozostawiając w pomieszczeniu unoszące się w powietrzu skrawki czarnej masy. Zapadła chwilowa cisza.  

Hejka! Mam nadzieję, że rozdział nie jest najgorszy. Jeśli są jakieś błędy to sorry.

Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć |Lira Hope|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz