Rozdział siódmy

404 18 13
                                    

Znaleźliśmy się przed domem towarowym. Weszliśmy do niego po cichu by nie spłoszyć Dougala, który prawdopodobnie tam się znajdował.

- I jak go teraz znajdziemy? - zapytałam z podniesionymi brwiami magizoologa.

- Chyba to nie będzie takie trudne. - powiedział ze  skupieniem patrząc przed siebie zza plastikowego Mikołaja, jakich było tam pełno z powodu zbliżających się świąt.

Kiedy spojrzałam w to miejsce zauważyłam unoszącą się w powietrzu przechadzającą torebkę. Nagle coś wydało odgłos przypominający skrzek ptaka.

- To był ten demimoz? - zapytała Tina.

- Nie, ale może być to powód, dla którego Dougal się tu zjawił. - odpowiedział Scamander

Poszliśmy do pomieszczenia, do którego zmierzało już widzialne zwierzątko. Zaniemówiłam. Znajdował się tam ogromny żmijoptak, którego demimoz nakarmił.

- A to co znowu? - wyszeptała Queenie.

- Żmijoptak. Musiałem  źle policzyć. - wyjaśnił Newt.

Nagle dziewczyna nie zauważając leżącej na podłodze bombki kopnęła ją. Zwierzę natychmiast się rozjuszyło. Newt, którego żmijoptak porwał skrzydłem na swój grzbiet krzyknął by znaleźć robaka i imbryk. Wszyscy rzucili się do łapania robala. Ku mojemu zdziwieniu było ich tam sporo. Tina znalazła imbryk, a Jackob robaka tyle, że Kowalski został przygnieciony do ściany przez potężne zwierzę. Mężczyzna po dłuższej ciszy i bezruchu wszystkich obecnych w pomieszczeniu rzucił robaczka w stronę Goldstein, która zaczęła biec z imbrykiem by robal tam trafił. Scamander spadł a zwierzę podleciało pod sam sufit po czym zleciało wprost do dzbanka, kurcząc się przy tym do miniaturowych rozmiarów. Gdy zwierzę wleciało do naczynia szybko złapałam przykrywkę i zamknęłam imbryk by już tam zostało.

- Przyznaj się. To wszystko co ci uciekło z walizki? - powiedziała zasapana Goldstein do Newta.

- To wszystko. Tym razem tak.

Weszliśmy do walizki by zostawić tam ostatnie złapane zwierzęta. Siostry Goldstein były pełne szoku i zachwytu, ponieważ były tu pierwszy raz. Kowalski odprowadził demimoza do swojego legowiska (chyba się polubili), Queenie zwiedzała, a Scamander rozmawiał z obrażonym na śmierć Picketem co było dość urocze i zabawne. Ja za to pokazywałam Tinie różne stworzenia i opowiadałam krótko o nich z nadzieją, że przekonam do nich Goldstein, która do nie dawna za nimi nie przepadała. W końcu dołączyłyśmy do rozmawiających o czymś Queenie i Newta.

- O czym tak gawędzicie? - zagadnęła brunetka.

- O szkole. - odpowiedziała szybko dziewczyna.

- O szkole. - powtórzył magizoolog.

- Istnieją szkoły dla czarodziejów, tu w Ameryce? - zainteresował się Jackob.

- Oczywiście! Ilvermorny to najlepsza szkoła magii na świecie! - podekscytowała się Queenie.

- Moim zdaniem najlepsza szkoła magii to Hogwart.
- Najlepszą szkołą magii jest Hogwart skarbie. - wypowiedzieliśmy te zdania z Newtem w tym samym czasie.

Jak zwykle. Ale nie czułam się już niezręcznie, jakby to była normalka.

- Tak sądzicie. - odpowiedziała blądynka z przymrużonymi oczami.

Nagle gromoptak wzleciał w powietrze cały rozjuszony, a wokół pojawiły się błyskawice.

- CO SIĘ DZIEJĘ? - przestraszył się Kowalski.

- Zagrożenie. Wyczuwa zagrożenie. - powiedział Scamander.

- Zbieramy się. - powiedziała zaniepokojona Tina.

Wyszliśmy w pośpiechu z walizki i teleporotwaliśmy się na jeden z budynków.

W mieście rozpętało się piekło!  

Witam po długiej przerwie! Przepraszam, że takie krótkie ale muszę sobie jakoś rozplanować akcję. Mam nadzieję, że niedługo opublikuję następną część. Najbardziej mnie motywują Wasze komentarze, więc piszcie czy się podobało. Miłego!

Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć |Lira Hope|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz