Vito
Budzi mnie jakiś dziwny dźwięk, cholerne pikanie. Uciążliwie piszczy mi niedaleko głowy, może to budzik Kati, ale jak można ustawić taki głupi dźwięk w budziku. Tylko że nie może to być budzik, nie ustawiała żadnego gdy kładliśmy się do łóżka. Staram się otworzyć oczy, początkowo nie chcą ze mną współpracować, po chwili dopiero udaje mi się uchylić powieki, zbyt jasne światło razi mnie w nie boleśnie. Próbuję ponownie, tym razem udaje mi się i zauważam że nie jestem w sypialni a w sali szpitalnej, a pikanie dobiega z maszyny podłączonej do mnie. Co do cholery się dzieje. Myślę aż docierają do mnie powoli wspomnienia, ktoś był w moim domu, jakiś mężczyzna wyciągnął z niego siłą ranną Katię, była tam też Anna jej obłąkana siostra. Strzał w brzuch, mimowolnie kieruję dłoń w miejsce gdzie weszła we mnie kula. Później Anna została postrzelona a potem już nic nie pamiętam. Rozglądam się na boki, nikogo przy mnie nie ma. Chcę krzyczeć, ale coś usilnie blokuje moje gardło. Nie potrafię stwierdzić co się dzieje, zaczynam panikować a przecież ja nigdy nie panikuję. Tu jednak nie chodzi o mnie, tylko o Katię. Muszę wiedzieć czy z nią wszystko w porządku. Czy żyje i jest cała, bo jeśli jej nie ma, ja też nie mam po co walczyć, wstawać z łóżka.
Do sali wchodzi Natasza, na widok moich oczu wpatrzonych w siebie uśmiecha się smutno, jeśli ona jest smutna może to oznaczać jedno. Coś złego stało się Kati, chcę zapytać co się dzieje jednak ona pierwsza się odzywa.
- Wyciągnę ci rurkę którą masz w gardle, nie próbuj teraz mówić. - nie mam jak odpowiedzieć, milczę więc i czekam aż pozbędzie się tego ustrojstwa z mojego gardła. Gdy cholerstwo znika chcę ją zasypać pytaniami jednak ból jaki się pojawia już po pierwszym słowie skutecznie zatrzymuje mój słowotok.
- Katia. - tylko tyle udało mi się powiedzieć, Natasza pochmurnieje, oczy zachodzą jej łzami a kilka z nich wypływa z jej oczu. Zaczynam sam walczyć ze wzbierającymi łzami w moich oczach.
- Nie wiemy gdzie jest, Ivan i nasi ludzie jej szukają, twoi ludzie także dołączyli do poszukiwań, Adam ściągnął tutaj swoich najbardziej zaufanych pracowników i wszyscy starają się namierzyć miejsce jej pobytu. - zabrali ją, odebrali mi moją kobietę i jeśli ktoś się ośmielił ją skrzywdzić zabiję każdego kto to zrobił. Najpierw jednak muszę wstać z tego łóżka, muszę dołączyć do poszukiwań. Usiłuję się podnieść, na co nie pozwala mi Natasza. Stanowczo układa mnie ponownie na poduszce. - Nie możesz wstać, dostałeś w brzuch. Kula nie uszkodziła ważnych narządów ale nie zmienia to faktu, że straciłeś znów dużo krwi i dużo nie brakowało a byś zmarł.
Nie boli mnie mocno, czyli jestem nafaszerowany znowu jakimś specyfikiem Nataszy, ale jeśli nie boli aż tak bardzo to znaczy że spałem jakiś czas.
- Ile.. spałem?- udaje mi się wycharczeć pytanie, mój głos brzmi jakbym mówił przez jakieś urządzenie do modulowania głosu, brzmi obco, ostro, dokładnie jak całkowite przeciwieństwo mojego prawdziwego brzmienia.
- Tydzień, spałeś tydzień. - smutno odpowiada przyjaciółka, tylko skoro ja spałem tydzień to Katia w tym czasie mogła zginąć, lub zostać wywieziona po za nasz zasięg. Nie potrafię już powstrzymywać łez które napływają mi tym razem do oczu, pozwalam im płynąć po twarzy, moczą moją zmęczoną twarz. Natasza na ten widok zaczyna sama cicho łkać, oboje wiemy że po takim czasie znalezienie żywej Kati jest znikome i słabnie z każdą mijającą chwilą.
Gdy udaje mi się opanować płacz, a może po prostu nie mam czym już płakać postanawiam jeszcze zapytać o szmatę przez którą to wszystko się dzieje.
- Anna?
- Żyje, jest u nas, tak jak mówiliśmy nie była w ciąży. Pół roku temu przeprowadziła aborcję. - zastanawiam się dlaczego jeszcze żyje, czemu jej nie zabili, dociera do mnie powód ich decyzji bardzo szybko. Chcieli abyśmy my mogli ją zabić osobiście. - Podam ci leki, musisz odpoczywać, a najlepiej jakbyś jeszcze pospał.- chcę stanowczo zaprotestować ona jednak nie daje mi czasu na reakcję, już po kilku minutach zapadam w sen, przyjemny sen w którym u mojego boku mam kobietę którą kocham całym moim złym sercem.
Katia
Nie wiem ile dni minęło od kiedy siedzę tu zamknięta ale jeśli miałabym zgadywać to coś koło tygodnia. W tym czasie dostałam raz do zjedzenia kanapkę i to tylko dlatego że chłopak który mnie pilnuje nie miał serca patrzeć jak opadam całkowicie z sił. Wodę podają mi raz dziennie, chyba. Nie wiem kiedy jest dzień a kiedy noc. Nie ma tu okien które pomogłyby mi oszacować porę dnia. Przez ten cały czas codziennie pojawia się tu Sebastiano, nic nie mówi tylko na nowo mnie bije, tak jakby bał się że wcześniejsze ślady po jego ciosach już blakną. Twarz pali mnie żywym ogniem, brzuch boli tak bardzo że mam wrażenie jakby coś w środku popękało i miało zaraz wypłynąć ze mnie. No cóż, patrząc na to że nie pozwalają mi nawet wstać abym mogła się załatwić to płyną ze mnie różne rzeczy, cztery dni udawało mi się nie sikać, na pięty nie miałam już siły wstrzymywać, zrobiłam to pod siebie, smród wstrzymywanego moczu był straszny, pomieszany z krwią. Nie widzę czy krwawię, jedynie poznaję już jej zapach. Nie zapalają mi światła, ono się pojawia dopiero gdy do pomieszczenia wchodzi Sebastiano. Drzwi od piwnicy się otwierają, staje w nich Sebastiano, nie miałam pojęcia że to już pora na jego wizytę, tym jednak razem nie przyszedł sam. Towarzyszy mu mężczyzna poruszający się za pomocą kul, wchodzą do środka, zapalają światło, które skutecznie mnie razi w oczy.
- Fiodorow i Paszczenko cię zabiją za to co jej zrobiłeś. - odzywa się ten o kulach
- Nie znajdą ani mnie ani jej. - zbyt duża pewność siebie przemawia przez mojego oprawcę.
- Wypuść ją, inaczej nie spoczną aż nie dorwą nas wszystkich. Anna nie jest warta wszczynania wojny, tym bardziej takiej której wynik znamy z góry.
- Ona nie jest, ale moje dziecko tak.
- Ona nie jest w ciąży, ile razy mam ci mówić człowieku. Zrobiła cię w chuja, oszukała. Nie krzywdź niewinnej osoby przez swoją ślepotę bracie. - gwałtownie szarpie brata przez co ten upuszcza kule.
- Nie zapominaj że jestem twoim donem, należy mi się szacunek a ty jak na razie obrażasz mnie myśląc że żona by potrafiła mnie oszukać. - odpycha go i wychodzi z pomieszczenia zamykając za sobą drzwi. Dźwięk klucza w drzwiach otrzeźwia mnie i wyrywa z szoku. Zostawił ze mną brata.- Posiedzisz tu do jutra to może zrozumiesz gdzie popełniłeś błąd.
Oddalające się kroki stają się coraz cichsze, zostawił nas. Światło również dalej świeci pozwalając mi się przyjrzeć na tyle ile mogę wykonać jakiś ruch swojemu ciału, rana na ramieniu już nie krwawi. Biała piżama z satyny którą mam na sobie jest pokryta krwią, najwięcej jej jest na moich spodniach. Prawie w całości są nią pokryte, ten widok sprawia że robi mi się słabo, a może to już wycieńczenie organizmu sprawia że ogarnia mnie ciemność.

CZYTASZ
Katia Część 2. ✔ Zakończona
RomanceVito spotyka pełną życia Katię w dniu ślubu swojego przyjaciela. Nie wiedział że od tej chwili kobieta ta stanie się jego obsesją. Zapominając że już wcześniej ją poznał i odebrał jej coś cennego. Historia Vito i Kati występujących w " Zemście kobi...