Rozdział I

224 18 3
                                    

Hejka 😁
Cieszę się, że prolog został tak dobrze przyjęty. Bałam się tego bo wiem, że historia jest dość nietypowa i różni się od tego co wcześniej pisałam 😅
Kolejny rozdział dodam za miesiąc lub z początkiem sierpnia jeśli będzie duży odzew w gwiazdkach lub w komentarzach 😉

A teraz życzę miłego czytania 🥰
__________

*** 5 lat później ***

- Dlaczego on nigdy nie przychodzi na umówioną godzinę?

Kenma westchnął głośno delikatnie wprawiając w ruch szklankę, którą trzymał w dłoni. Malibu z mlekiem delikatnie zaczęło się mieszać, a w środku powstał wir. Nudziło mu się i to cholernie.

- Doskonale wiesz, że odkąd został szefem ma dużo na głowie.

Sugawara przystanął za barem i uśmiechnął się ciepło. Zachowanie chłopaka bawiło go i jednocześnie rozczulało. Widział w nim takiego swojego młodszego braciszka. Dlatego bardzo lubił mu pomagać oraz doradzać.

- Niby tak, ale nie zmienia to faktu...

Blondyn odblokował telefon, który leżał na blacie i spojrzał na godzinę.

- Minęło już pół godziny... Jakbym wiedział, że się spóźni to bym nie przychodził tutaj tak szybko. Czy on na prawdę myśli, że ja nie mam swoich obowiązków?

Śmiech siwowłosego sprawił, że chłopak spojrzał na niego z lekkim zaskoczeniem, a w następnej chwili zrobił naburmuszoną minę. Często podczas rozmowy z Sugą narzekał na Kuroo. Jednak to była jego wina. Powinien dotrzymywać danego mu słowa...

- Nie śmiej się ze mnie...

Wymruczał po chwili Kenma i dopił swoje malibu.

- Wybacz, wybacz.

Głos barmana cały czas był roześmiany. Jednak Kozume lubił go takiego oglądać. Dobrze pamiętał, że pięć lat temu to właśnie on był pierwszą osobą napotkaną w tym barze, która była do niego pozytywnie nastawiona. Nie oceniał go po tym jak traktowała go tamta trójka oraz jak w tedy wyglądał...

- Jakby ten pajac przyszedł jestem tak gdzie zawsze

Blondyn nie czekał na odpowiedz bo wiedział, że mężczyzna przekaże jego wiadomość. Zszedł z krzesła i odwrócił się przodem do sali. Był sobotni wieczór wiec ludzie bawili się w najlepsze. Alkohol lał się strumieniami, a roznegliżowani striptizerzy oraz striptizerki dawali z siebie wszystko by dostać jak największe napiwki. To miejsce nie zmieniło się na przełomie ostatnich lat, zmienił się jednak on i jego nastawienie. Nie czuł już takiego obrzydzenia. Rozumiał, że są tu osoby które podjęły świadomie decyzje, że w ten sposób chcą zarabiać na życie. Dlaczego wiec on miał im mówić jak żyć...

Ruszył przed siebie pewnym krokiem, wymijanie kolejnych osób nie sprawiało mu większego problemu. Pijani klienci byli bardzo przewidywali, a personel wolał na niego nie wpaść. Gdy dotarł do schodów spojrzał jedynie na ochroniarza, a następnie ruszył na antresole. Na górze zawsze było spokojniej, ponieważ tylko nieliczni mogli tam wejść. Skierował kroki do loży, która znajdowała się na samym końcu ale jednocześnie była przy barierce. Lubił od czasu do czasu spoglądać na bawiący się tłum. Tym razem też na chwile przystanął i zerknął na nich. Uśmiechnął się pod nosem i po chwili położył się na wygodnej kanapie. Wyciągnął telefon z kieszeni i uruchomił niedawno zainstalowaną gierkę. Musiał czymś się zająć aż łaskawy królewicz pojawi się...

Minęła kolejna godzina, a Kozume pomału zaczynał tracić nadzieje, że Tetsuro zaszczyci go swoją osobą. Podniósł się do pozycji siedzącej i przeciągnął. Słysząc kroki mruknął niezadowolony.

Życie po życiu - Yakuza |KuroKen|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz