Do pomieszczenia wpadło 2 policjantów z wyciągniętymi pistoletami. W ułamku sekundy wymierzyli broń w stronę Tendo. Czerwonowłosy w pierwszej chwili był pewien, że to jakiś głupi żart ze strony chłopaków z mafii. Jednak gdy wszelkie emocje zaczęły opadać dotarło do niego, że nie zna tych osób. Ta cała sytuacja coraz mniej mu się podobała.
- Ręce do góry i odsuń się od chłopaka!
- Ale o co Panu chodzi? Przecież my się tylko bawimy.
- Te kity możesz wciskać sobie dzieciakom. Ręce do góry i odsuń się od niego!
Satoru niechętnie wykonał polecenie. Nie miał obecnie przy sobie gnata bo doskonale wiedział, że blondyn nie ma z nim szansy w walce wręcz, a zabić przecież go nie mógł. Nóż też leżał za daleko by dosięgnął, a biorąc pod uwagę, że spodnie trzymały mu się na wysokości kolan to prędzej by zaliczył glebę niż wykonał jakiś przewrót czy coś takiego... Dlatego na razie musiał być grzeczny.
- Nie wiem o czym Pan mówi.
Przewrócił teatralnie oczami, ale gdy jego spojrzenie padło na Kenme uśmiechnął się z zadowoleniem. Półprzytomny wzrok, zapłakana oraz zaczerwieniona twarz, spuchniętę usta, płytki oddech, ślady jego rak na szyi, posiniaczone i zakrwawione ciało,wisienką na torcie była jego sperma wypływającą z wejścia chłopaka. Był dumny, że to on doprowadził go do takiego stanu. Żałował jedynie, że nie będą mogli się dłużej pobawić.
- Przepiękny
Wymruczał bardziej do siebie niż do kogokolwiek innego w tym pomieszczeniu, następnie spojrzał na policjantów. Gdy jeden był przy nim i nakazał mu założyć spodnie zrobił to, a następnie zaatakował. Sprawnym ruchem uderzył mężczyznę z łokcia w podbródek, a w kolejnej chwili przyłożył mu z pięści w brzuch. W tym samym czasie w pomieszczeniu dało się usłyszeć dźwięk stłuczonego szkła, a po nim upadek ciężkiego ciała na ziemię.
- Miło było Panów poznać, ale na mnie już pora.
Zadał jeszcze przeciwnikowi kilka uderzeń, a następnie podbiegł do okna, otworzył je i wyskoczył. Nie była to ich baza, ale wszystko było na tyle przemyślane, że znali najlepsze drogi ucieczki z każdego pomieszczenia, które używali podczas tej misji. Oczywiście spodziewali się, że to Nekoma przyjdzie po swojego kociaka. Coś jednak poszło nie tak...
- Kurwa mieli snajpera...
Policjant podniósł się z podłogi wypluwając z ust trochę krwi. Uderzenia przeciwnika były bardzo silne, ale co gorsza wymierzone w idealne miejsca by zadać najwięcej bólu. Lekko chwiejnym krokiem podszedł do swojego partnera, sprawdził tętno... Nie żyje... Miał ochotę zacząć krzyczeć wniebogłosy. To on powinien teraz nie żyć, jego przyjaciel miał żonę i dwójkę dzieci, zasługiwał na życie...
- Obiecuję ci, że dorwę tego drania.
Wyciągnął zza paska krótkofalówkę spoglądając na blondyna, który leżał nieopodal. Chociaż on jeszcze oddychał. Powinien się z tego cieszyć, ale tak nie było.
- Pieprzone porachunki mafijne. Powinniście się powystrzelać nawzajem, miasto byłoby spokojniejsze bez was.
Wymruczał jeszcze do siebie, a następnie nadał wiadomość, że potrzebuje karetki oraz ambulansu.
***
Biała firanka delikatnie poruszała się na wietrze, który wpadał przez uchylone okno. Dzisiejszy dzień był wyjątkowo ciepły i przyjemny, idealny by cieszyć się pięknymi chwilami na świeżym powietrzu... Jednak w Nekomie nikt nie zwracał uwagi na otoczenie. Wszyscy myśleli tylko o Yaku i Kenmie.. Oczywiście bardzo cieszyli się z faktu, że Kozume wrócił do nich, ale stan w jakim był... Do tego nikt dalej nie wiedział co się dzieje z Morisuke... Nie było szansy by puścili to płazem oprawcą. Znajdą ich i sprawią, że ci pożałują swoich czynów i zapragną śmierci...
CZYTASZ
Życie po życiu - Yakuza |KuroKen|
Fanfic"Mam tego wszystkiego dość! Dlaczego właśnie mnie to spotkało... Chciałbym zamknąć oczy i... " - Dlaczego to ty masz płacić najwyższą cenę? To on jest wszystkiemu winny, prawda? To on zasłużył na osąd ostateczny... Jeśli pragniesz sprawiedliwości c...