Rozdział VI

203 12 5
                                    

 Wszechogarniająca cisza zdawała się nie mieć końca. Jednak chłopak delektował się nią dopóki mógł. Doskonale zdawał sobie, że jeśli do jego uszu dotrze najcichszy dźwięk to piekło zacznie się na nowo... Nigdy nie przypuszczał, że skończy w taki sposób. Zawsze chodził z głową wysoko podniesioną do góry. Nie bał się niczego ani nikogo... Teraz był cieniem dawnego siebie...

Z trudem zebrał w sobie siłę i podniósł się do pozycji siedzącej. Na jego twarzy od razu pojawiły się grymas bólu. Zagryzł zęby na dolnej wardze i spróbował wstać. Nogi od razu odmówiły mu posłuszeństwa przez co zsunął się z łóżka i wylądował na kolanach. Z gardła wyrwał mu się śmiech, chociaż właściwie nie miał pojęcia co go rozbawiło... Gdy tylko się uspokoił powoli, wręcz leniwie podszedł na czworaka do ogromnego lustra, które zajmowało całą ścianę. Nieskazitelnie czysta powierzchnia ukazała mu jego widok... Drobny chłopak o brązowych włosach, które w niektórym świetle wpadały w rudy, duże ciemno brązowe oczy... Ubrany był w stanowczo za dużą czarną koszulkę, która obecnie zsuwała mu się z ramienia.

- Czy jeszcze kiedykolwiek ujrzę świat poza tym pokojem?

Postać w lustrze nie odpowiedziała mu jednak. Delikatnie przesunął palcami po zimnej powierzchni lustra jakby chciał pogładzić drugą osobę po policzku. Nie czuł jednak ciepła, a jedynie coraz bardziej przeszywający go chłód.

W przypływie nagłej energii poderwał się na równe nogi i podbiegł do drzwi. Złapał za klamkę i szarpnął nią kilka razy. Tak jak się mógł spodziewać zamek był zamknięty.

- Gdzie się dupku podziewasz gdzie cię potrzebuje! Jak nie chce oglądać twojej zasranej gęby to przychodzisz tutaj co pięć minut, a teraz... Jeb się!

Uderzył kilka razy pięścią o drzwi jednak jego odpowiedzią była jedynie cisza... Głucha cisza, która sprawiała, że nie potrafił trzeźwo myśleć, a nawet mógł stwierdzić, że jest przerażony niczym małe dziecko.

- Cholera!

Oparł czoło o drewno i przymknął oczy. Po policzkach popłynęły mu delikatnie łzy. Nie miał zielonego pojęcia ile siedział w tym pokoju. Początkowo próbował to liczyć. Brak okien w pokoju bardzo utrudniała sprawy, ale Rosjanin dodawał do tego swoje „3 grosze". Każda jego wizyta kończyła się gwałtem często z udziałem jakiś środków wywołujących podniecenie. Takie stosunki w wyobrażeniu Yaku nie miały wręcz końca... Sex, tracenie przytomności, kolejna runda, następna i następna... W którymś momencie nie miał pojęcia co się dzieje wokół niego... Zmiana nastąpiła naglę. Właściwie z dnia na dzień Lev przestał go regularnie odwiedzać. Jego nastawienie się zmieniło, a on sam kompletnie nic z tego nie rozumiał. Największym jednak zaskoczeniem był moment w którym siwowłosy wyznał mu miłość. Do teraz pamiętał jak jego głos był czuły oraz wypełniony uczuciem, a stosunek po tym przyjemny i delikatny... Po tym wszystkim chłopak zaczął go przepraszać za swoje wcześniejsze zachowanie płakał przy tym niczym małe dziecko...

Wspomnienie tamtych dni spowodowało, że Yaku grzecznie powrócił na łóżko, przykrył się kocem i wtulił się w poduszkę przesiąkniętą zapachem Rosjanina. Błogi sen przyszedł szybko... Chłopak już wcześniej zauważył, że on jest najlepszym sposobem by uwolnić umysł od zbędnych myśli...

***

Dźwięk rozbijanego szkła wyrwał Yaku nagle ze snu. Chłopak zerwał się do pozycji siedzącej nie wiedząc co się dzieje. Rozejrzał się po pomieszczeniu, a widząc Leva w drzwiach odetchnął mimo wszystko z ulgą. Rosjanin przyniósł mu na tacy jedzenie. Robił tak... codziennie? Może częściej? Teoretycznie powinno się jeść przynajmniej trzy razy dziennie, ale on właściwie nie mógł wmusić w siebie czegokolwiek.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 31, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Życie po życiu - Yakuza |KuroKen|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz