RozdziałVIII

2.6K 181 119
                                    

- Oglądasz już drugi sezon tej zrąbanej bajki. - Odparł znudzony Draco.

- Ona jest cudowna. - szepnął patrząc z lekkim uśmiechem na ekran.

- Chodźmy coś zjeść. - zaproponował po chwili ciszy.

- Nie. Nie pójdę w tym co mam na sobie.

- Masz racje. - Westchnął wstając z łóżka.

Skierował się do komody. Otworzył ją i wziął z niej jedną rzecz. Podszedł do niego mając ręce za plecami. Nachylił się powoli patrząc w jego oczy. Lekki uśmiech zagościł na twarzy Dracona, po czym ten sprawnie zapiął mu smycz do obroży na szyi.

- Tak...teraz jest owiele lepiej. - szepnął lekko rozmarzony, a widząc jak Harry chce ją odpiąć po czym zabiera szybko rękę do siebie przez kopnięcie prądem, zaśmiał się cicho. - Mówiłem byś nie próbował tego ściągnąć. - pokręcił zrezygnowany głową. - idziemy. - dodał po czym mocno pociągnął go za obroże tak, że ten spadł z łóżka.

- Co ty masz w głowie? Nie jestem psem. - wydusił podnosząc się z podłogi.

- Masz racje nie jesteś psem, jesteś moim psem. - puścił mu oczko.

Zaczął ciągnąć go za smycz idąc przed siebie. Harry na początku się szarpał, ale w końcu zrezygnował z tej czynności idąc już grzecznie za blondynem. Draco zerknął na niego przez ramię. Musiał przyznać sam sobie, że zielonooki wyglądał w tym naprawdę cudownie.

Wszedł z nim do jadalni ignorując swoją służbę, ale młodszy za to zrobił się cały czerwony spuszczając głowę w dół.

- Czy on musi tak na mnie patrzeć? - spytał cicho ciągnąc wyższego za rękaw.

- Blaise? - spytał, a Harry pokiwał mu twierdząco głową. Blondyn posłał wymowne spojrznie ochroniarzowi, który już po chwili patrzył pod swoje nogi.

Podszedł z nim do jednego z krzeseł, odsuwając je. Posadził go na nim i obwiązał smycz wokół swojego nadgarstka na wypadek gdyby ten chciał znów spróbować uciec.

- Jesteś uroczy. Wyglądasz jak urocza dziewczynka - powiedział Zabini do bruneta, nie mogąc się powstrzymać.

- Spierdalaj - odpysknął Harry, na co blondyn się zaśmiał.

- Jestem zmuszony dać Ci Harry tosty. Nie ma nic innego. Trzeba zrobić zakupy. - westchnął cicho Malfoy.

- Jechać? - spytał Zabini.

- Nie. Mam lepszy pomysł. - spojrzał na zielonookiego - my pójdziemy.

- My? - pokazał na siebie palcem na co gangster pokiwał głową.

- Jedz. - polecił oschłym tonem głosu.

Podszedł do niego, gdy ten zjadł i przerzucił sobie go przez ramię. Wyszedł z dworu podchodząc od samochodu. Po otwarciu drzwi wepchnął go na tylnie siedzenia i zanim ten zdążył się wygramolić Draco siedział już za kierownicą zamykając drzwi na zamek.

- Jesteś nienormalny, jak ludzie zobaczą mnie na smyczy i w spódnicy zaraz zgarnie cie policja. - odparł patrząc na niego w lusterku.

- W tej części policja pracuje dla mnie, mogę robić co chce nawet prowadzić cie na smyczy w różowej spódnicy. - uśmiechnął się lekko odpalając samochód.

- Nie mam butów. - dodał po chwili ciszy patrząc na swoje stopy.

- Kupisz sobie w galerii.

- Ani worka na głowę nie mam by mnie nikt nie widział.

-  Kupisz sobie w galerii. - powtórzył już rozbawiony.

Ruszył do przodu samochodem jadąc w stronę galerii co jakiś czas zerkając w lusterku na siedzącego z tyłu bruneta. Jak tylko dotarli na miejsce Panicz zaczął spacerować ze swoim chłopcem na smyczy, który teraz był wyjątkowo zarumieniony.

Odwiedzili prawie każdy możliwy sklep. Harry czuł się zawstydzony i zażenowany całą sytuacją, a blondyn świetnie bawił się przy każe, która miała go zdyscyplinować. Po skończonych zakupach wrócili do samochodu wkładając torby do bagażnika.

- Jedziemy teraz do jakieś kawiarni? - spytał zaciskając palce na smyczy.

- Nie..proszę. już będę naprawdę grzeczny tylko nie każ mi tak chodzić po mieście, wszyscy się albo na mnie dziwnie patrzą albo się śmieją. - Wymamrotał ze skruchą w głosie.

- Czyli od dzisiaj żadnych brzydkich słów w moją stronę?

- Tak, Draco. - spuścił głowę w dół siedząc na tylnich siedzeniach.

Dwudziestolatek uśmiechnął się zadowolony pod nosem odpalając auto i ruszając w stronę dworu. Będąc na miejscu służba wyciągnęła zakupy z bagażnika. Te z jedzeniem dali do kuchni, a resztę do odpowiednich pokoi.

- Mógłbym się przebrać? - zapytał brunet.

- Inaczej powinieneś sformułować to zdanie. - rzucił w jego stronę.

Harry wziął głębszy wdech zaciskając dłonie w pięści. Spojrzał na swoje nogi, a następnie zerknął ku górze na twarz oprawcy.

- Mógłbym się już przebrać mój Panie? - zapytał chowając dumę.

- Blaise zaprowadzi cię do pokoju i zostaniesz tam do jutra. - odparł zadowolony. - Nie mogę doczekać się twoich urodzin.

- Co?

- Będę mógł już się z tobą kochać nie, że teraz nie mogę po prostu wole zaczekać do twoich osiemnastych urodzin. - wyjaśnił będąc lekko rozmarzonym.

Blaise zabrał po tych słowach Harry'ego do pokoju, zabierając mu jeszcze Cole i pizze. Blondyn niestety musiał wrócić do obowiązków i zająć się najnudniejszym z nich. Papierkową robotą. Siedział nad tym do trzeciej w nocy, aż zmęczony zasnął leżąc głową na biurku.

Miejsce na cokolwiek

Love through tears • drarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz