RozdziałIX

2.7K 192 170
                                    

Dziś był wielki dzień. Osiemnaste urodziny Harry'ego Pottera. Draco chciał by ten dzień był wyjątkowy. Planował go od dłuższego czasu i miał nadzieję, że mu się spodoba. Denerwował się tym bardziej niż powinien.

Szarooki poszedł do jego sypialni z tortem i prezentem. Stał przy jego łóżku patrząc przez dłuższą chwilę na niego w ciszy. Wyglądał tak niewinnie, gdy spał. Ciemne włosy ładnie zdobiły białą poduszkę.

- Wstajemy mały. - odparł trącając go kolanem.

- Jeszcze chwila tato. - Wymamrotał zaspany przekręcając się na bok, a następnie naciągnął na swoją głowę kołdrę.

- Może nie jestem twoim ojcem, ale zostanie nim brzmi całkiem kusząco - zaśmiał się widząc jak młodszy od razu podnosi się do siadu. - Wszystkiego najlepszego! - dodał z entuzjazmem. - zdmuchnij świeczki. - rozkazał.

Brunet patrzył raz na niego, a raz na tort. Po dłuższym namyśle nachylił się lekko i zdmuchnął świeczki.

- Chcesz znać moje życzenie? - spytał cicho Harry.

- Jeśli mi je powiesz. Ono się nie spełni mój głuptasie.

- Nawet bez tego się nie spełni. - westchnął cicho. - moim życzeniem jest powrót do domu. - szepnął patrząc na swoje dłonie.

- Rozpakuj prezent - mruknął ignorując jego wcześniejsze słowa.

- Garnitur? - spytał zerkając na niego zdezorientowany po odpakowaniu prezentu.

- Pytałeś dlaczego jestem w dresie to ja chcę spytać dlaczego jesteś w garniturze. - zaśmiał się cicho.

- Jesteś naprawdę powa... - zaprzestał siedząc upominające spojrzenie swojego oprawcy. - kochany - wymusił uśmiech.

Draco westchnął cicho dając rękę za plecy, gdzie zacisnął ją w pięść. Wymuszał na swoich ustach przyjazny uśmiech, nie chcąc pokazywać swojego zdenerwowania tym, że się stara, a Potter jest niemiły.

- Mogę kota? - zapytał wyrywając drugiego z zamyślenia.

- Co? - mruknął nie za bardzo wiedząc co ten powiedział przez wcześniejszy stan.

- Mogę kota? - powtórzył.

- Sierściuch? Po co ci sierściuch?

- Chce mieć przyjaciela jak ciebie nie będzie - wyszczerzył ząbki brunet.

- Jeśli ma cię to uszczęśliwić. Przebierz się i przyjdź do samochodu. Będę tam czekać.

Draco po tych słowach opuścił sypialnię młodszego idąc do auta w którym usiadł za kierownicą.

Siedział tak w panującej ciszy w pewnym momencie uderzając pięścią w klakson samochodu. Docisnął do kierownicy czoło zaciskając mocno zęby.

- Wszystko w porządku? - spytał Harry siedząc już z tyłu.

Dwudziestolatek nie spodziewał się, że brunet już jest w środku przez co się wzdrygnął od razu patrząc za siebie. Nie chciał by ten widział to zdarzenie. Nie miał zamiaru nawet mu odpowiadać dlatego ruszył bez słowa. Zaparkował pod sklepem zoologicznym.
Wszedł z chłopakiem do środka zaczynając rozglądać się wokół.

Spoglądając na oczy Harry'ego przechylił głowę na bok, gdy dostrzegł jak się świecą. Pierwszy raz widział takie spojrzenie i było to dla niego dosyć dziwne.

Harry musiał każdego kota pogłaskać, nie chcąc pominąć żadnego z nich, a gdy Draco o to pytał ten odpowiadał, że nie chce by jakiemuś było smutno.

Szare spojrzenie nie odrywało się od chłopaka. Patrzył na niego jak zahipnotyzowany. Zielonooki wyglądał tak słodko, że co jakiś czas uśmiech błąkał się po twarzy Malfoya, który starał się ukryć.

- Już wybrałeś? - zapytał.

- Chce tego! - powiedział biorąc kota w dłonie.

Zwierzak był w kolorze jasnej czekolady z jednym uchem białym w tym samym kolorze miał ogon, jedno oko kota było zielone, a drugie szare. Malfoy musiał przyznać, że sierściuch był ładny i miał coś w sobie.

Chłopcy kupili jeszcze wszystkie potrzebne rzeczy dla nowego członka rodziny i wrócili do domu.

- Ty je weź. - powiedział zielonooki widząc jak Draco macha do służby by wzięli bagaże. - nie chce by mi coś popsuli.

Blondyn uniósł lekko brwi na jego słowa. Nie wiedział co mieli zepsuć. Zaczął się znacznie mieszać nie wiedząc co zrobić. Wziął w końcu torby z zakupami idąc do pokoju należącego do bruneta. Położył mu je przy łóżku po czym spojrzał na Harry'ego.

- Jak dasz mu na imię?

- Malfoy.

- Słucham? - zamrugał zaskoczony.

- Jest specyficzny z wyglądu. Ty za to cały jesteś specyficzny. Pasujecie do siebie. - zaśmiał się cicho.

Panicz skrzywił się w niezadowoleniu. Pokręcił głową na boki odtrącając niechciane myśli. Przyglądał się jeszcze im przez chwilę po czym wyszedł z pokoju. Skierował się do wyjścia z dworu stając przed Zabinim.

- Gdzie on jest?

- W ogrodzie panie.

Ruszył w tamtą stronę, a jego szarym tęczówką w końcu ukazał się klęczący mężczyzna z workiem na głowie. Podszedł do niego ściągając mu materiał. Od razu dostrzegł zapłakane oczy drugiego.

- Wiesz co teraz muszę zrobić, prawda? - spytał nachylając się nad nim tylko po to by przejechać językiem po jego policzku zlizując łzy.

- Nie proszę...przepraszam...nie rób tego - jęknął prosząco patrząc na prostującego się Panicza.

- Zdradziłeś mnie. Zdradziłeś nas wszystkich. Dobrze wiedziałeś jaka kara obejmuje ten czyn. - odparł biorąc w dłoń pistolet, który podał mu Zabini. - zrobię to szybko tylko ze względu na to, że cię lubiłem.

- Błagam... - zaczął jednak nie był stanie dokończyć, gdy nabój z pistoletu utkwił w jego czaszce, a martwe ciało padło na ziemię.

Krew prysnęła na ubrania Draco,  brudząc przy tym lekko jego twarz. Skrzywił się nieznacznie. Starł krew z twarzy opuszkami palców patrząc na nią.

- Taki ładny kolor, a taki jesteś obrzydliwy. Zdrajca. - prychnał wycierając opuszki palców o ubrudzony materiał.

- Szefie mamy problem...

Blondyn słysząc za sobą głos spojrzał na rudowłosego, który pokazywał mu palcem trochę w dal. Gangster powędrował tam spojrzeniem dostrzegając od razu swojego chłopca.

Brunet patrzył przerażony na scenkę przed sobą. Pierwszy raz widział śmierć człowieka i nie chciał tego widzieć. Przerażony uciekł zaraz po tym jak Draco zrobił dwa kroki w jego stronę.

- Przyprowadźcie mi go do pokoju. - Ochroniarze pokiwali w zrozumieniu głową od razu ruszając za chłopcem.

Dziś był już pełnoletni. Zasada już nie obowiązywała, a ten złamał zasadę. Kolejny raz. Malfoy był wściekły. Nie rozumiał dlaczego jego zauroczenie nie potrafi współpracować. Przecież prosił i mówił.

Sam nie wiedział czy zdenerwowanie powodowało bardziej złamanie zasady czy to, że widział jak zabił. Nie chciał by ten miał go za większego potwora niż był.

Wiedział to, że Harry zasłużył na karę. Wiedział już na czym stoi dlatego tym razem nie miał w planach potraktować go ulgowo jak za pierwszym razem.



Love through tears • drarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz