RozdziałXIV

2.4K 144 67
                                    

Dla Draco ta noc i kolejne dni, były katuszami. Karcił sam siebie, jednocześnie tłumacząc swoje zachowanie, różnymi powodami, a najczęściej wymieniał nieposłuszeństwo bruneta, mimo ostrzeżeń. Jednakże i tak kończyło się złością i niewłaściwą za to co zrobił do samego siebie.

Wiedział, że powinien inaczej to rozegrać, ale teraz nie było żadnego wyjścia z sytuacji. Miał władze i strach zielonookiego, ale tym nie zdobędzie tego czego tak uporczywie pragnie.

Miłości bruneta.

Przez te dni w których starał się dojść do ładu ze samym sobą, unikał Pottera. Nie wchodził mu nawet w pole widzenia, dając mu wolną rękę na całej posiadłości pod okiem przyjaciela rodziny. Tylko jemu ufał na tyle, by spokojnie powierzyć mu opiekę nad chłopcem.

- Śpi jeszcze? - zapytał Draco, gdy już wszedł do salonu, dostrzegając przy tym siedzącego Blaise'a na kanapie.

- Tak Paniczu. Śpi. - przytaknął starszy, odkładając gazetę na bok.

- Dziś wrócę późno. Jadę odebrać długi.

- Jechać z Tobą? - zapytał, odrazu podnosząc się z kanapy.

- Nie. Pojadę z Ronem, Deanem i Tomem, a dla ciebie mam inne zadanie. - powiedział w międzyczasie przejeżdżając palcami pośród swoich niemalże białych kosmyków włosów.

- Więc słucham Paniczu Malfoy swojego zadania.

- Ile razy już Ci mówiłem, byś mówił do mnie po imieniu? - parsknął.

- Od najmłodszych lat byłem tego wszystkiego uczony. Nie wypada mi Paniczu.

- Sypiasz ze mną, przyjaźnimy się, a ty nadal mówisz do mnie tak oficjalnie. Po prostu mów do mnie po imieniu, dobrze?  Każdy tutaj tylko Paniczu, Paniczu Malfoy, Panie Malfoy, jak tak dalej pójdzie to zapomnę jak mam na imię. - zaśmiał się prześmiewczo, klepiąc przyjaciela po ramieniu. - A co do zadania, zaopiekuj się Harrym, tak jak we wcześniejszych dniach, gdy mnie nie będzie, jedynie tobie ufam na tyle, by być pewnym, że z tobą będzie bezpieczny. Tak wiem, już to mówiłem - dodał z uśmiechem.

- Dobrze Draco. - przytaknął.



Harry w tym samym czasie przekręcił się na łóżku na drugi bok, czując jak mały kotek tracą go po twarzy łapką, uchylił powoli powieki i leniwie się przeciągnął. Uśmiech sam wpłynął mu na twarz, gdy dostrzegł jak oczy zwierzaka wpatrują się w niego. Uniósł rękę ku górze i pogłaskał delikatnie sierściucha po głowie.

- Dzień dobry, Malfoy. Jesteś głodny? - zapytał, a w odpowiedzi dostał tylko przechylony łebek kotka w prawy bok. - Słodki jesteś.

Brunet podniósł się powoli do siadu, spoglądając leniwie po pomieszczeniu. Od tamtego incydentu, nie spotykał Malfoya i z jakiegoś powodu jego myśli często uciekały same z siebie do szarookiego. Jedynie co mógł przyznać to to, że gangster był naprawdę atrakcyjny, inne rzeczy cóż...to inna bajka.

Wstał z łóżka i otworzył swoją szafę. Po chwili namysłu wziął żółtą bluzę w pastelowym kolorze i czarne jeansy, gdzie na jednej nogawce była dziura na kolanie, a na drugiej na udzie. Wziął jeszcze do tego bokserki i skarpetki, ubierając to wszystko na siebie. Wszedł do łazienki, która była połączona z jego pokojem. Stanął przed lustrem przemywając twarz, a następnie umył zęby. Westchnął cicho do siebie, starając się ułożyć swoje niesforne włosy, ale szybko z tego zrezygnował, tak jak każdego poranka.

Wrócił do pokoju, odrazu patrząc na małą puszystą kulkę, która ocierała mu się o nogę z cichym mruczeniem. Harry patrzył na niego przez chwilę przypominając sobie o tym, że miał mu dać jeść, dlatego podszedł do szafki na której stały puszki z karmą. Sięgnął po miseczkę Malfoya i położył ją na meblu, otworzył puszkę, nakładając karmy, a gdy dał kotu ją na podłogę, mógł odrazu dostrzec jak ten się tym zajada. Zielonooki wziął jeszcze drugą miskę, idąc do łazienki i wrócił z świeżo nalaną wodą, kładąc obok miski na pokarm.

Love through tears • drarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz