„Życie jest jak pudełko
czekoladek - nigdy nie
wiesz, co ci się trafi.”
Winston Groom
Rose usiadła na sofie i zbierała w sobie odwagę, bała się. Lecz wiedziała, że musi powiedzieć mu o tym właśnie teraz.
-Zayn, usiądź.
Grzecznie i potulnie wykonał jej prośbę. Przełknęła głośno ślinę.
-Zayn bo widzisz. Ten facet.. nie był bezdomnym...
Malik nie dał jej nawet skończyć zdania.
-Kim był?
Dziewczyna zamknęła oczy, ale po chwili znów spojrzała na świat.-On był narkomanem...
-A ty? Kim ty jesteś?
Zayn spojrzał w oczy Rose, lecz nie widział w nich nic. Były puste, jak studnia bez dna. Bał się odpowiedzi, lecz musiał ją poznać. Musiał wiedzieć kim jest osoba, którą kocha.
-Byłą narkomanką...
Nie mógł uwierzyć. Czyli przez ten cały czas rozmawiał, dotykał i całował byłą ćpunkę?! Malik tylko wstał i wybiegł z jej domu. Nie chciał tam dłużej być. Wsiadł do swojego samochodu i będąc jeszcze w szoku wszedł do siebie i rzucił się na sofę. Z jego czekoladowych oczu wyleciało kilka łez. Nie był na nią zły. Był załamany i powoli gasł.
'Przed kolejnym większym koncertem chłopcy siedzieli na dworze za areną. Przynajmniej tam mieli chwilę ciszy i spokoju przed krzykami i piskami fanek. Zayn jak zawsze palił papierosa.
-Jak tam Rose?
Spytał i po raz kolejny zaciągnął się białym, śmiertelnym dymem.-Okey. Na pewno znowu czyta książkę.'
Nie czytała wtedy książki. Leżała gdzieś na ulicy lub w domu i albo ćpała albo już była naćpana. Nie mógł powstrzymać pojedynczych i tak bardzo wkurzających łez. Leżał na swojej sofie i próbował ułożyć w głowie jakiś sensowny scenariusz, ale nie dawał rady.
KILKA DNI PÓŹNIEJ
'Drogi pamiętniczku,
Sześć dni temu powiedziałam mu o tym. Powiedziałam Zayn'owi o moich problemach z narkotykami. Przyjął to.. inaczej niż rodzice. Ci krzyczeli, bili mnie, wyrzucili z domu. A Malik wstał, wyszedł i się nie odzywa. Dziś sylwester, pożegnanie starego roku i powitanie nowego. A ja chyba mogę pożegnać się ze szczęściem. Gdy Zayn zaprosił mnie do nich na wigilię... czułam się tam jak w domu. Lecz to prysło, jak dmuchana bańka. Czułam się taka szczęśliwa i potrzebna. A teraz ? Czy nadal jestem mu potrzebna? Przecież nikt o zdrowych zmysłach nie będzie zadawał się z byłą ćpunką!'
Rose zamknęła swój pamiętnik i położyła go obok siebie na podłodze. Sięgnęła po szklankę i upiła łyk soku wymieszanego z wódką. W końcu dziś sylwester! A ona sama. Zdawała sobie sprawę z przykrości jaką przyrządziła Zayn'owi. Teraz pewnie nie będzie chciał jej widzieć. A jeśli ktoś dowie się o problemach Rose, Malik może nawet strawić pracę. Bo kto będzie chciał pracować z chłopakiem narkomanki? Byłej narkomanki. Ale skoro już nie brała to skąd miała dragi w piwnicy? Odpowiedź jest bardzo prosta. Sama robiła sobie terapię. A polegała ona na tym, że wieczorami siadała na sofie, wyciągała małą paczuszkę i patrzyła na nią. A w czym miało jej to pomóc? Ćwiczyła swoją wolę i udawało jej się. Nie sparzyła się już nigdy więcej! Z głębokich myśli wyrwało ją pukanie do drzwi. Otworzyła je, ale nie spodziewała się właśnie tej osoby. Po prostu patrzyła na niego i nie mogła uwierzyć.
-Mogę wejść?
Jego zachrypnięty głos odbił się w jej uszach echem. Odsunęła się, a on wszedł do środka. Oboje usiedli na czarnej sofie w kształcie litery L i patrzyli gdzieś w przestrzeń.
-Wszystko ci wyjaśnię, Zayn.
-Nie chce twoich wyjaśnień, Rose. Przemyślałem sobie to wszystko.
I nagle palce dziewczyny stały się tak interesujące. Nie chciała patrzeć w jego oczy. Nie chciała widzieć w nich bólu. Zegar wybił północ. Kiedy podniosła wzrok mężczyzna klęczał przed jej ciałem.-Kiedy pierwszy raz się spotkaliśmy, chciałaś mnie zmienić. Kiedy pierwszy raz rozmawialiśmy, nazwałaś mnie socjopatą. Kiedy pierwszy raz poszliśmy na wspólną kolację, spytałaś czego od ciebie chcę. I gdy pierwszy raz cie całowałem, zdałem sobie sprawę, że nie chce mi prócz ciebie. A teraz proszę cię, czy pójdziesz na jeszcze jedną przygodę ze mną. Rose Payne, wyjdziesz za mnie?
Z błękitnych oczu Rose płynął wodospad słodkich łez. Po tym co mu powiedziała, on się jej oświadcza. Nie mogła uwierzyć w to co się dzieję. A on tylko klęczał przed nią z pięknym pierścionkiem w dłoni i patrzył w jej oczy. Otarła swoje łzy i spojrzała w jego mleczne oczy. Także się wzruszył. Po jego policzku z kilku dniowym zarostem spływała jedna i samotna łza. Podniosła dłoń i otarła słoną ciecz. Dziewczyna uśmiechnęła się do swojego chłopaka.
-Tak
Po prostu wyszeptała jedno, krótkie słówko i wiedziała, że ich życie zmieni się jeszcze bardziej. Mężczyzna powoli i delikatnie wsunął pierścionek na jej palec po czym przytulił ją do swojej piersi.
-Myślałam, że po tym wszystkim odsuniesz się ode mnie i będziesz tylko moim marzeniem.
Ponownie zalała się łzami. Czuła się cudownie. On był cudowny! Po czymś takim on przyszedł i chce zostać jej mężem. Odsunął się od jej drżącego ciała. Otarł jej łzy i złączył ich usta w namiętnym pocałunku. Zayn gładził plecy teraz już narzeczonej. Z oczy dziewczyny nadal płynęły łzy.
-Zayn ja ci wszystko powiem. Ja ci to wyjaśnię.
-Rose, nie chcę wyjaśnień. Wierze ci. A twoje wyznanie jeszcze bardziej utwierdziło mnie w fakcie co mam zrobić. Zrozum to. Kocham cię i nie obchodzi mnie, że byłaś narkomanką. Teraz nią nie jesteś. Rose uśmiechnęła się do Mulata i padła w jego ramiona.
-Szczęśliwego nowego roku, kochanie.
Zayn wręcz mruczał do jej ucha.
-Szczęśliwego...
KILKA DNI PÓŹNIEJ
Liam siedział w kuchni i spokojnie pił kawę. Za kilka dni nie będzie miał na to czasu. Rose jest bardzo szczęśliwa. Malik zaprosił ich na kolację, dziś wieczorem.
-Lee! Zayn będzie tu za godzinę, a ty nadal nie przebrany!
Blondynka patrzyła na swoje brata spod rzęs. Mężczyzna chwycił jej małą dłoń i po kilku sekundach siedziała na jego kolanach. Palcem wyczuł nowy pierścionek siostry. Podniósł jej dłoń i spojrzał na biżuterie. Rose wyrwała mu rękę i pobiegła się przebrać. Po niecałej godzinie oboje usłyszeli pukanie do drzwi.Mam dziś dobry humor, więc korzystajcie z nego i łapcie nowy rozdział! Przy okzaji chciałam was zaprosić na nowe ff z Zaynem pt. Criminal. jest już prolog <3 pierwszy rozdział będzie może za miesiąc albo wcześniej! Czytajcie, komentujcie, gwiazdkujcie
kocham Malik69Z lub Natalia <3
YOU ARE READING
Jak smakuje powietrze?- z.m. ✔
FanfictionWreszcie zrozumiałem, co to znaczy ból. Ból to wcale nie znaczy dostać lanie, aż się mdleje. Ani nie znaczy rozciąć sobie stopę odłamkiem szkła tak, że lekarz musi ją zszywać. Ból zaczyna się dopiero wtedy, kiedy boli nas calutkie serce i zdaje się...