„Jedyny sposób, aby
zwyciężyć w kłótni, to unikać jej. „
Dale CarnegieLiam za dwie godziny miał rozpocząć kolejny koncert w Barlcelonie. Martwił się o siostrę, ale wiedział, że ma Christiana. On zawsze jej pomoże. A przynajmniej tak mówiła. Dzwonił do niej. Nie odbierała. Może wyłączyła komórkę, na pewno musi odpocząć.
Patrzył przez okno na padające krople deszczu. W hotelowym pokoju musiał czuć się jak w domu. Sophia, która towarzyszyła mu w podroży leżała na łóżku po kilku chwilach namiętności. Liam nie mógł skupić się nawet w łóżku, ciągle myślał o Rose. O tym co teraz robi, z kim jest, czy znów nie bierze. Wierzył, że udało jej się skończyć, ale w głębi serca bał się, że znów zacznie. Nie oszukujmy się była narkomanką!
-Kotku, nie zamartwiaj się...
Był z Sophią od dwóch lat. Wiedziała o byłym już nałogu Rose. Lubiła ją. Była pełna podziwu, że udało jej się z tego wyjść.
-Boję się o nią, jest jeszcze taka delikatna...
-Da sobie radę kotku. A teraz musi już iść.
Brązowe oczy kobiety wpatrywały się w ciało ukochanego.
-Pewnie tak. Tak, tak idziemy.
Chwycił jej dłoń, złożył pocałunek na czole i ruszyli w stronę stadionu. Zayn przeczesał dłonią swoje ciemne włosy. Jego oddech był nieco przyspieszony. Nic dziwnego. W końcu przed chwilą skończył uprawiać przyjemności z sympatyczną brunetką. Tak z Nat, a dokładnie Natalie. Ta leżała na łóżko hotelowym i zataczała kręgi na plecach Mulata.
-Kotku...
Mruczała na co on odwrócił się i pocałował ją w szyję. Natalie była jego fanką. Miała dwadzieścia lat tak jak Rose. Ale były całkiem inne. Rose była delikatna, kochana a czasem drapieżna. Przynajmniej taka była te kilka lat temu, gdy wyznał jej miłość. Na samo wspomnienie jej jasnych pasm i błękitnych oczu uśmiechnął się do nosem.
Drzwi jego pokoju otworzyły się.
-Stary musimy iść
Liam zawsze był jego przyjacielem. Odkąd poznał Rose byli nierozłączni. W zespole poznali się i zbliżyli jeszcze bardziej. Malik przetarł dłonią twarz, założył koszulkę i wyszedł.
-Ubierz się i wyjdź.
Rzucił do nadal napalonej brunetki leżącej w bieliźnie na łóżku.
Czuł się okropnie wykorzystując ją, ale w sumie sama pcha mu się do łóżka. A jak każdy facet, Zayn nie odmawia takich propozycji. Nie mógł mieć blondynki, wymienił ją na chętną brunetkę. Oczywiście, że jej nie kochał!
KILKA DNI PÓŹNIEJ
Każdy przeżył w życiu trudne rozstanie. Czy to z ukochaną osobą, rodzicami lub właśnie przyjacielem. Nie ma na świecie bezbolesnych rozstań. A jeśli istnieją to może je na placach policzyć ktoś bez rąk. Rose była pomiędzy tym wszystkim. Kilka ostatnich dni jej dzień wyglądał tak samo. Cały czas leżała w łóżku i wychodziła tylko do toalety albo coś zjeść. Postanowiła zamknąć na kilka dni może tydzień swoją księgarnię. I tak czekała na moje zamówienie, więc nie robiło to żadnego większego kłopotu. Ona miała większy kłopot. Tak szczerze to nawet nie wiedziała nad czym ma myśleć?! No tak Chris ją zostawił, ale miał rację. Ona go nie kochała w taki sposób jak on. Wiedziała, że gdy życie daje ci w kość to nie po to, abyś się nad sobą użalać. Ono chcę, abyś wziął się w garść i dokonał koniecznych zmian, które przyniosą ci lepsze jutro. I w tym momencie dostała olśnienia.
Przecież za dwa dni wraca Liam! Zbiegła na dół. Kuchnia wyglądała jak po przejściu tornada, salon był cały w chusteczkach. Zaczęłam się śmiać sama z siebie. Nie mogła uwierzyć, że zapuściła tak mieszkanie. Pobiegła do swojego pokoju, wzięła szybki prysznic. Ubrała dżinsy i zieloną koszulę w białe paski. Jeszcze wilgotne włosy spięła w wysokiego koka. Chwyciła telefon i iPoda. To drugie podłączyła do głośników w salonie. Pierwsze słowa zboczonego Harry'ego w piosence One Direction wywołały na jej ustach uśmiech. Polubiła tego skomplikowanego loczka o zboczonych myślach.ROSE: Już czekam na zgon życia
W końcu wrócił jej nastrój, wysłała bratu SMSa patrząc na ekran telefonu.
Po kilku godzinach całe mieszkanie było wysprzątane a Rose usnęła na sofie.
DWA DNI PÓŹNIEJ
Ubrana w czarną koszulkę i spódniczkę w panterkę czekała na swojego brata. Stała przed zamkniętymi drzwiami, aby rzucić się na niego, gdy otworzy drzwi. I tak też robiła. Drzwi otworzyły się na oścież a jasnowłosa rzuciła się na mężczyznę. Kiedy osunęła się od towarzysza przeżyła lekki szok.
-No Rose, nie spodziewałem się takiego powitania, ale podoba mi się!
Kręcone włosy, zielone oczy, inna budowa ciała. To nie Liam. To Harry. Obydwoje spojrzeli na siebie jak na jakieś dziwadła. Zaczęli się śmiać, bo to przecież było śmieszne. Zaprosiła go do domu, nalała soku i usiedli na tarasie.
-I jak koncerty?
Chłopak przeczesał swoje brązowe loki.
-Koncerty super. A co u ciebie mała?
Trochę nie podobało jej się, że mówił do niej 'mała'. Za to Harry był w niebie.
-Wszystko dobrze
Uśmiechała się do niego. No bo przecież nie powiem mu, że jest byłą narkomanką a jej najlepszy przyjaciel wyznał jej miłość i wyjechał.
-Ślicznie wyglądasz
Zbliżył się do niej i położył dłonie na jej ramionach. Ich twarze, usta były coraz bliżej. Rose była przerażona faktem, że chce ją pocałować. Loczek nie był przestraszony, wręcz przeciwnie. Chciał tego odkąd zobaczył ją po raz pierwszy. Wtedy olśniła go. A gdy zobaczył jej piersi w tym klubie, już dokładnie wiedział czego tak naprawdę pragnie.
-Gdzie Liam?
Zapytała i odepchnęła delikatnie jego ciało.
-Liam zaraz powinien być, chyba poszedł jeszcze do S. Pójdziesz ze mną do kina?
-Jasne.
-To chodź.
-Teraz?
Rose była wręcz zaskoczona. Teraz do kina, kiedy ona czekała na swojego ukochanego brata?! No ale z bratem spędzi kilka dni a z Harry'm?
-Okey. Pójdę po swoje rzeczy.
Patrzył jak dziewczyna odchodzi. Chwycił dwie puste szklanki i zaniósł je do zlewu. Dziewczyna zbiegła na dół. Wyszli z domu zamykając za sobą drzwi.
-Serio, to wszystko było takie niesamowite. Little Things to moja ulubiona piosenka a wtedy każdy obecny na koncercie śpiewał słowo w słowo. Głupio mi się przyznać, ale się pobeczałem. Okey zaraz zaczyna się film, nie gadaj tyle.
-Ejj to ty gadasz!
______
wow! dopiero teraz zauważyłam, że jeszcze nie napisałam żadnej notatki pod rozdziałem. A więc : podoba wam się?
WESOŁYCH ŚWIĄT!
YOU ARE READING
Jak smakuje powietrze?- z.m. ✔
FanficWreszcie zrozumiałem, co to znaczy ból. Ból to wcale nie znaczy dostać lanie, aż się mdleje. Ani nie znaczy rozciąć sobie stopę odłamkiem szkła tak, że lekarz musi ją zszywać. Ból zaczyna się dopiero wtedy, kiedy boli nas calutkie serce i zdaje się...