„Człowiek nigdzie naprawdę
nie był, póki
nie wróci do domu.”
Terry Pratchett
-Mamy mały problem z naszą Em. Tak bardzo cieszyła się z nowej rodziny, ale od wczoraj nie chce nawet wyjść z sypialni.
Patrzyła na starszą kobietę jak na jakąś zjawę. Jak to Em nie chce iść do nowej rodziny? Przecież była taka radosna z tego powodu. Chciało jej się płakać nie tylko z powodu małej dziewczynki. Mała, słodka blondyneczka, która chce uniknąć swojego szczęścia. Było jej przykro.
-Jak to nie chce mieć nowej rodziny? Tak bardzo się cieszyła.
Wstała, podeszła do okna i przeczesała swoje włosy dłonią.
-Jest u siebie?
Dyrektorka pokiwała głową na znak zgody. Głośno wypuściła powietrze i pchnęła drzwi prowadzące do pokoju Em. Blondyneczka stała przy oknie i patrzyła na spieszących się ludzi. Mimo tak młodego wieku bała się swojego życia. Nowa rodzina, ale wspomnienia nadal pozostaną. Śmierć matki, alkoholizm ojca, zaginięcie brata.
-Emma?
Rose niepewnym krokiem wkroczyła do małego pokoiku z łóżkiem na środku. Usiadła na ziemi i przyciągnęła do siebie delikatną istotkę. Siedziała na jej kolanach i cicho szlochała.
-Czemu nie chcesz szczęścia?
-Rose, a jak będzie to samo?
-Hey mała. Przecież państwo Holder nie są tacy jak oni. Są porządnymi ludźmi i będą się tobą dobrze opiekować.
-Ale ja chcę być z tobą i Zayn'em!
Emma chwyciła Rose za rękę i ścisnęła ją mocniej.
-Kochanie nie możesz być ze mną i z Zayn'em.
-Pójdę do pani i pana Holder, ale musisz mi coś obiecać. Będziesz do mnie dzwonić i mnie odwiedzać z Zayn'em.
-Dobrze, kochanie.
KILKA DNI PÓŹNIEJ
Emma pojechała do nowej rodziny, a Rose musiała dzwonić do niej cudownie. Rozmawiała z jej nowymi rodzicami i nie mieli z tym problemu. Umówili się, że może zabierać małą kiedy chce, lecz musi powiedzieć im o tym jakieś dwa, trzy dni wcześniej. Cieszyła się z jej szczęścia i swojego. Po tylu latach wie kto jest jej ojcem. Tak bardzo wspaniały mężczyzna!
Właśnie wchodziła do domu. Był wieczór, po dwudziestej. W jednej ręce trzymała siatki z zakupami a w drugiej telefon przy uchu.
-Och o niczym innym nie marzę. Wezmę prysznic i idę spać.
-A co teraz robisz?
-Muszę powkładać zakupy do szafek i lodówki i za jakieś dziesięć minut idę pod prysznic.
Po takim właśnie czasie dziewczyna z telefonem przy uchu udała się do sypialni.
-A ty kiedy wracasz?
-Teraz!
Gdy otworzyła drzwi swojego królestwa zobaczyła Malik'a stojącego przed łóżkiem. Nacisnęła czerwoną słuchawkę i odłożyła telefon na szafkę. Podeszła do ciemnowłosego i pocałowała go z całą pasją, miłością, energią. Jego dłonie wędrowały po pośladkach Rose. Ta lekko podskoczyła i oplotła jego biodra swoimi nogami. Szczupłe palce blondynki wszczepiły się w ciemne, miękkie włosy ukochanego. Pociągała je lekko na co z jego ust wydobył się cichy jęk. Malik odsunął ją na siebie i oparł swoje czoło o jej czoło. Patrzyli sobie a oczy, a Rose zagryzła dolną wargę.
-Też za tobą tęskniłem, skarbie. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że cie mam. I, że cię widzę.
Z oczu dziewczyny wyleciało kilka łez jak krople z błękitnego morza. Kciukiem otarł jej łzy, a po chwili siedzieli już na łóżku. Znaczy się Zayn na łóżku a Rose na jego kolanach. Wtulała się w jego pierś.
-Też cię kocham. Chodź pod prysznic.
Chwyciła jego wielką dłoń i zaprowadziła do łazienki. Dziewczyna powoli zdejmowała swoje dżinsy i resztę ubrań. Zayn nie wiedział co dokładnie robić, kiedy dziewczyna zniknęła w kabinie. Malik także zdjął swoje ubrania i dołączył do ukochanej. Przytulił jej nagie ciało do swojego torsu i delikatnie przygryzł jej ucho. Nagimi i mokrymi od wody palcami krążył po jej nagim brzuchu, piersiach, ramionach. Rose odwróciła się przodem do Zayn'a i palcem odgarnęła mokre pasmo włosów z jego czoła. Uśmiechnęli się do siebie. Tak dawno nie byli razem.
-Liam jest u S?
-Tak.
Zbliżyli swoje usta i zatopili się w długim pocałunku. Miłość, bliskość, przyjemność, radość. I wiele wiele innych pozytywnych emocji krążyło w ich ciałach. Dłonie Malik'a zjechały na jej gorące i nagie pośladki. Ścisnął je lekko, na co z ust Rose wydobył się cichy jęk.
-Poznałam swojego ojca.
Powiedziała dopiero, gdy jego usta znajdowały się na jej szyi. Delikatnie ssał i przygryzał skórę Rose.
-Dlaczego nie powiedziałaś wcześniej?
Odsunął ją od siebie ma długość ramienia.
-Miałam cię martwić? Kotku...
-Cieszę się.
NASTĘPNY DZIEŃ
Malik obudził się w pustym łóżku, bez ukochanej jasnowłosej. Mimo to przejechał dłonią po miejscu, w którym spała. Zaciągnął się jej zapachem, który unosił się w powietrzu. Na granatowe bokserki wsunął wczorajsze czarne spodnie i zszedł na dół za zapachem śniadania. Blondynka tańczyła w rytm muzyki wydobywającej się z radia. Miała przymknięte oczy, nie widziała otaczającego jej świata. Liczyło się tu i teraz. Poczuła czyjś wzrok na swojej osobie. Otworzyła oczy i dostała szoku. Narzeczony stał w progu bez koszulki i patrzył na jej nagie nogi.
-A ja się zastanawiałem, gdzie dałem swój t-shirt.
Podszedł do niej. Ubrana w czarne majtki i koszulkę chłopaka patrzyła w jego maślane oczka.
Malik dostał od niej krótki pocałunek w usta. Oboje usiedli przy stole i zjedli przepyszne naleśniki.
-Więc co dziś robimy?
-Hm...
Dziewczyna udawała zamyśloną. Wstała od stołu i zaczęła wkładać brudne naczynia do zmywarki.
YOU ARE READING
Jak smakuje powietrze?- z.m. ✔
FanficWreszcie zrozumiałem, co to znaczy ból. Ból to wcale nie znaczy dostać lanie, aż się mdleje. Ani nie znaczy rozciąć sobie stopę odłamkiem szkła tak, że lekarz musi ją zszywać. Ból zaczyna się dopiero wtedy, kiedy boli nas calutkie serce i zdaje się...