Elf szedł przez ciemny las lekko przestraszony. Oglądał się co chwilę, aby zauważyć każde niebezpieczeństwo. Kruki latały mu nad głową a w ściółce lasu pełzały węże. Na drzewach siedziały patki jak i wiewiórki. Większe zwierzęta takie jak sarny, lisy czy zające uciekały w popłochu przed chłopakiem. Od garnął delikatnie gałęzie zagradzające mu dalszą drogę. Popatrzył jeszcze raz na niebo i ujrzał szarawe chmury lecące prosto w jego stronę. Wiedział, że za chwilę może lunąć deszcz, lecz nie mógł wracać, ponieważ zabłądził w lesie. Popatrzył się na miejsce, które ukrywały gałęzie. Okazało się, że jest to lekko zniszczony, opuszczony kościół. Choć od dziecka czuł obrzydzenie tym miejscem wszedł do niego przez ogromne drzwi. Od razu zastał dość mokrą i po niszczoną marmurową podłogę, którą porastał mech i inne rośliny. Przez mniej więcej środek budynku przepływała delikatna rzeczka, która jak to na płytkie, i nie za bardzo przestronne rzeki płynęło dosyć szybko. Poczuł jednak jak coś związuje jego ręce najprawdopodobniej jakimś bluszczem. Miał nadzieję, że nie był to trujący bluszcz, bo nie chciał jeszcze umierać. Spojrzał do tyłu i ujrzał coś w stylu pół zebry pół człowieka. Każde jego pasemko włosów było albo czarne albo białe, za to zamiast uszu tak jak u niego miał uszy zebry. Tak samo z jego dolnej części pleców wyrastał ogon zakończony włosiem również w odcieniach czarno białych. Jego skóra była przeważnie biała, lecz zdarzały się czarne paski na przykład na jego nadgarstkach czy na szyji. Jego oprawca pociągnął go za sobą. Chłopak co chwilę potykał się o kamienie jak i korzenie drzew, które zdążyły już tu urosnąć. Popchnął go do przodu i kazał mu uklęknąć. Elf zrobił to co kazał, lecz nie wiedział po co. Dopiero po chwili popatrzył się w górę, gdzie na dość wygodnym tronie siedział wysoki mężczyzna. Nie był to zwykły człowiek. Miał on niebiesko fioletowe włosy a jego skórę pokrywały brązowe plamy. Tak samo jak ten zebro człowiek miał uszy zwierzęcia, tym razem krowy. Jego ciemno brązowe oczy spoglądały na twarz klęczącego przed nim chłopaka. Do uszu elfa dobiegła lekka muzyka najprawdopodobniej grana na skrzypcach. Popatrzył na przestrzeń obok siedzącego mężczyzny i zobaczył pół psa pół człowieka. Nigdy nie widział tyłu hybryd w tym samym miejscu. Melodia uspokajała go, w dodatku hipnotyzowała. Usłyszał jak na zewnątrz kościoła zaczyna padać. Reszta chyba również to usłyszała, bo spojrzała za witraże. Co prawda niektóre były mocno popsute i zarośnięte roślinami, lecz dało się zobaczyć co się dzieje za nimi.
— co cię tu sprowadza? — zaczął władczym tonem mężczyzna siedzący na tronie. Elf popatrzył na niego jeszcze raz i przełknął przestraszony ślinę.
— c-chciałem... S-się.. S-schr-onić — przyznał przestraszony i popatrzył na jego reakcję. Brązowo włosy mężczyzna wstał z tronu i zeskoczył z podniesienia wykonanego najprawdopodobniej z betonu. Podszedł do niego i chwycił pewnie za podbródek. Elf lekko się skrzywił przez mocny chwyt na jego podbródku. W myślach modlił się żeby to wszystko okazało się jebanym snem. Niestety nie był to sen. Mężczyzna kazał uciszyć się skrzypkowi na co hybryda psa z człowiekiem prychnęła z pogardą i przestała grać. Za to zebrze kazał rozwiązać chłopaka. Jego polecenie zostało oczywiście wykonane. Elf popatrzył delikatnie zaskoczony poczynaniami mężczyzny na niego i skrzywił się po raz kolejny, kiedy ten jeszcze mocniej ścisnął jego szczękę.
— Zebo, Nexe zostawicie nas samych — mruknął na co dwójka kiwnęła głowami i wyszli do jakiegoś innego oddzielnego pomieszczenia. Teraz został sam na sam z tym nie znanym dla niego mężczyźnie.
— Jak się nazywasz elfie? — zapytał dalej patrząc na niego z góry. Tym razem rozluźnił ścisk i popatrzył głębiej w piwno szare oczy niższego.
— E-ew-wron... Elf górski... — przedstawił się zgodnie z prawdą. Mężczyzna podniósł delikatnie brew dalej patrząc na twarz chłopaka. Dało się zobaczyć na jego twarzy kilka blizn. Pierwsza przecinała jego brew, za to dwie naznaczały jego nos. Jednak najbardziej widoczną była blizna przechodząca przez prawy kącik ust chłopaka. Przejechał kciukiem po niej i spojrzał na reakcję chłopaka. Nie było jej. Dalej spokojnie klęczał przed nim choć bolały go już kolna. Kazał mu wstać i o trzepać się z kurzu. Elf szybko wykonał jego polecenie i znów popatrzył się na brązową plamę przy prawym oku. Po woli przestawał się bać nowo co poznanego mężczyzny. Nie bał się już patrzyć na jego twarz. Po woli nawet przestawał się bać mówienia do niego, lecz dalej nie rozpoczynał dialogu pomiędzy nimi.
![](https://img.wattpad.com/cover/271176261-288-k958531.jpg)
CZYTASZ
×Shoty od cioci Robaczek×
FanfictionZnajdziesz tu najróżniejsze one shoty. Od shota Mitrix x Mnadzio po shoty z hanahaki. Niektóre one shoty mogą być pojebane wiec polecam je pominąć. No chyba, że lubicie shipy na przykład: Napierak x Tobiasz. Nie znajdziesz tutaj raczej popularnych s...