8

338 28 63
                                    

Akutagawa zaczął biec przed siebie w głąb lasu kiedy to nagle poczuł mocny uścisk na swej klatce piersiowej. Białowłosy chłopak złapał go rękoma od tyłu i pociągnął w swoją stronę. Koniec końców dlatego, iż czarnowłosy był cięższy obaj upadli z hukiem na ziemie.

Atsushi zawisł nad bestią z zamiarem wstrzyknięcia mu pewnej substancji w ramie. Jednak chłopak w ostatniej chwili złapał rękę białowłosego swą indywidualnością i przytrzymał.
-Zostaw mnie!-krzyknął Akutagawa, przewracając chłopaka na drugi bok.
Teraz to czarnowłosy wisiał nad nim.

Atsushi próbował się wyrwać jednak z marnym skutkiem. Siła bestii była zbyt duża przez co nic nie mógł zrobić.

Akuatagawa wyrwał mu strzykawkę i rzucił gdzieś w krzaki.

Nagle białowłosy jęknął kiedy poczuł, jak jego nadgarstki jeszcze bardziej się zacieśniają.
-Nie wygrasz ze mną. Tak nędzny człowiek, jak ty nic mi nie zrobi. Zresztą jakim trzeba być idiotą by kłamać o tej elektrycznej siatce, abym nie miał pola do manewru.
-Skąd wiesz, że nie mówiłem prawdy? A może to była podpucha na start?-chłopak zmarszczył brwi na te słowa.-Chcieliśmy cię sprawdzić. Ta siatka to nie jest kłamstwo. Jest elektryczna i może cię zabić!-przerwał, przegryzając wargę.-Nie masz szans.-wyjąkał.-Twoje ciało jest osłabione. Widzę, jak ci ciężko. Moi ludzie zaraz tu będą. Nie zdążysz uciec.
-Zamknij się! Skoro nie zdążę uciec to przynajmniej cię w tym czasie zabije!

Kiedy już miał zrobić zamach nagle, jakby zawahał się. Miał wrażenie, że nie może tego zrobić. Jego ciało znów zrobiło się ciężkie. Takie dziwne.

Chłopak przeklął. Puścił biednego chłopaka i padł jak kłoda na jego brzuch.

Jego ciało nie chciało go słuchać. Kiedy próbował wstać nie mógł. Ciężar był zbył wielki. Nie potrafił ani drgnąć jednym palcem.
-Cholera.-szepnął zły.-To wszytko twoja wina.-wysapał, będąc już pół śpiącym.-Okłamałeś mnie.
-Niby kiedy?
-Jak mówiłeś, że mi pomożesz. Uwolnisz mnie stąd.
-Tak, ale nie moja wina, że jesteś zbyt uparty i niecierpliwy. Mówiłem, że cię stąd uwolnię i pomogę, ale nie teraz. Nie kiedy jesteś osłabiony i chory. A to, iż mi nie ufasz to druga sprawa. Jak mam ci pomóc skoro ty non stop jesteś taki wredny i oschły w stosunku do mnie. Naprawdę się staram. Uwierz. Ja też nie byłbym zadowolony gdyby mnie ktoś więził w takim miejscu. Dlatego chce ci pomóc, jak tylko potrafię. Zresztą mam też swoje, własne powody by ci wystawić pomocną dłoń. Zresztą...Kto normalny najpierw chce kogoś zabić, a później mu przypomina, że miał mu pomóc?! Zastanów się! Powinieneś najpierw pomyśleć zanim będziesz coś takie gadać!
-Tak...-wyszeptał ledwie słyszalności.
-Przeproś.
-Wybacz.-zrobił to tak cicho, jak tylko potrafił.
-Jeszcze raz, bo nie dosłyszałem.
-Powiedziałem przepraszam, okej? Zadowolony?-ten tylko pokiwał głową.
-I to bardzo, a teraz proszę zejdź ze mnie, bo zaczynasz się robić dość ciężki, wiesz?-jednak nie usłyszał żadnej odpowiedzi. Kiedy Atsushi spojrzał na chłopaka ten jednak już smacznie spał. Uśmiechnął się lekko.-Heh.-westchnął.-Co ja z tobą mam?-zapytał się sam siebie, nie oczekując odpowiedzi.

Atsushi stanął obok swojego przełożonego przed biurkiem, wpatrując się prosto w podłogę.
-Boss. Ja...-jednak nie dane mu było dokończyć.
-Zamknij się!-krzyknął szef, odchodząc od biurka. Podszedł do Atsushiego, złapał za jego białe włosy i szarpnął nimi tak mocno, że chłopak odrazu padł na ziemie.-Dałem ci go na własną rękę, powiedziałem, że możesz z nim zrobić co chcesz byleby były dobre efekty, a ty? Mogliśmy przez ciebie stracić nasz cenny obiekt badawczy.
-Tak, ale koniec końców nic się nie stało i wszystko skończyło się dobrze.
-A co gdyby nie skończyło się tak, jak teraz? Co gdyby uciekł? Co gdyby jednak nie stracił przytomności i by cię zabił?-chłopak nie wiedział co powiedzieć. W dalszym ciągu wpatrywał się w ziemie.-Nie wiesz? No trudno.-puścił chłopaka.

Kiedy ten spojrzał na niego nie zdążył uniknąć ataku. Dostał centralnie w twarz.

Nakahara widząc kolejny zamach w
stronę chłopaka odwrócił głowę w przeciwnym kierunku. Nie chciał na to patrzeć. W głębi współczuł nastolatkowi.

Chwile później nastała cisza. Rudzielec spojrzał w stronę białowłosego. Jego gałki momentalnie rozszerzyły się gdy zobaczył Atsushiego z całym, zakrwawionym policzkiem.
-Dazai!-krzyknął przełożony, podchodząc do nich.-Już starczy! Wyżywaj się na mnie, a nie na nim. To ja mu pozwoliłem to zrobić. Jestem najbardziej temu winny.
-Wiem.-powiedział oschle.-Myślisz, że dlaczego wezwałem ciebie i jego? Atsushi.-zwrócił się do chłopaka, który aktualnie masował swój biedy, obolały policzek.-Możesz już iść. Mam nadzieje, że to się już nie powtórzy. Masz mnie informować o wszystkich ryzykownych rzeczach, które masz zamiar robić, rozumiesz?-gdyby wzrok mógł zabijać on napewno by zabił już na starcie Atsushiego.
-Tak...boss-chłopak wstał z ziemi, ukłonił się i wyszedł przez drzwi.

Mężczyzna odwrócił się do swojej „prawej ręki".
-Z tobą też mam trochę do omówienia...Chuuya.-jego piwne oczy zaświeciły mordem. Szef podszedł do rudzielca i pchnął go na blat biurko.
-D-Dazai.-zaczął się jąkać.-Wybacz mi, ale nie możesz być taki agresywny. Równie dobrze ty mogłeś go zabić.-podwładny zaczął powoli się coraz bardziej jąkać, kiedy ten zaczął do niego się zbliżać.-N-nie ja.
-Ciii.-zakrył mu usta dłonią.-Aż tak się mnie boisz?-wyszeptał mu do ucha. Nakahara lekko pokiwał głową. Odsunął rękę od twarzy.
-Ostatnio jesteś strasznie agresywny. Przerażasz mnie.
-Wybacz. Nie chciałem. Zdenerwowałem się. Jednak wiesz, że mam powód dla którego takie teraz jestem.
-Ale jak to powiedział Atsushi „nic się nie stało".
-Cóż, może i nie, ale to nie zmienia faktu, że zawiniłeś i powinieneś zostać ukarany. Masz moją przychylność, ale nie każdą rzecz ci odpuszczę i ujdzie ci płazem, prawda?
-Ale-przerwał kiedy spojrzał w twarz szefowi. Jego twarz go przerażała.
-Odwróć się.-warknął.
-Dazai!-krzyknął zestresowany rudzielec.
-Powiedziałem odwróć się. Ile można powtarzać.-chłopak odwrócił się tak, jak szef mu kazał. Zamknął oczy i przegryzł aż do krwi wargę, czekając na to, na co zasłużył. Wiedział, że tym razem nie wyjdzie z tego cały i będzie umierać przez najbliższe dni w łóżku.-To może trochę zaboleć Chuuya, ale nie martw się. Później  kiedy będzie po wszystkim zajmę się tobą odpowiedziało.-uśmiechnął się szyderczo, zdejmując pasek od spodni.
~~~
Koniec kolejnego rozdziału. Miłego dnia.

Beasts|| AkuAtsuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz