Kilka dni temu wszystko wróciło do normy. Akutagawa gdy się obudził, został serdecznie przywitany przez swojego opiekuna.
Niby nic się nie zmieniło, a jednak czarnowłosy czuł bijący od Atsushiego dystans. Chłodno i sztuczny uśmiech wymieszany z lekkim kłamstwem zawieszonym na twarzy chłopaka. Ciagle mówił, że wszystko jest w porządku, jednak bestia wiedziała prawdę. Coś ewidentnie było nie tak. Ukrywał prawdę i chował gdzieś głęboko . Chłopak z każdego dnia na dzień był coraz to chudszy. Blady i słaby. Nie biło już od niego ciepło. Miał strasznie podkrążone oczy, jakby przynajmniej kilka nocy nie spał, a w dodatku jego poliki były sine. Widział, żr coś go dręczyło, ale Akutagawa nie miał pojęcia co.Kolejny raz, dzisiejszego dnia Atsushi przeszedł z wizytą do pokoju „więźnia", trzymając w dłoni zamuwioną przez Akutagawe szklankę wody.
-Wróciłem!-zawołała, sprawiając iż chłopak leżący tyłem do niego odwrócił się i usiadł przodem-Proszę. To twoja woda.-podał mu kubek. Ten chwile później odebrał swoje picie i wziął do ręki.
-Czy wszystko w porządku?-zapytał czarnowłosy, wpatrując się w trzęsącą się ciecz w środku przezroczystej szklanki.-Dziwnie wyglądasz.
-He? W jakim sensie dziwnie? Wszystko jest w porządku, a co? Coś mam na twarzy czy jak?
-Nie.-wymruczał. Nie wiedział co konkretnie chciał osiągnąć tym, jakże głupim i nie taktowanym pytaniem, ale cóż. Chciał po prostu się jakoś zbliżyć do odpowiedzi na jego wszelkie wątpliwości na temat jego zachowania, czy może zdrowia psychicznego.-Tak, przy okazji co się wtedy wydarzyło? Dlaczego straciłem przytomność? Przecież dobrze się czułem.
-C-cóż podobno w tamten dzień robili jakieś eksperymenty, a przez pęknięcie rury cały zapach trujący ulotnił się na zewnątrz budynku i to dlatego straciliśmy przytomność.
-My?-zapytał.-Przecież ty zemdlałeś od czegoś innego.
-T-to znaczy tak, ale nie do końca i no.-zaczął się mieszać. Akutagawa wyraźnie widział, że gubi się i próbuje jakkolwiek wymyślać po drodze jakieś, dobre kłamstwa, ale najwyraźniej mu to nie wychodzi. Dlatego czarnowłosy stwierdził, iż to idealna okazja, aby go jeszcze bardziej przycisnąć i podstawić do muru.
-Napewno wszystko dobrze, bo wiesz zachowujesz się jakoś tak dziwnie. Jesteś taki bardziej rozkojarzony. W dodatku jesteś blady i straszny! Nie mogę inaczej tego nazwać.
-A-ach. Mam ostatnio trochę dużo na głowie, w końcu nie tylko mam pod opieką ciebie. Mój przełożony wciąż nie wyzdrowiał i muszę wykonywać codziennie jego papiery. Jest mi trochę ciężko.-westchnął.
-A jak policzek? Wciąż boli.-zbliżył rękę do jego opatrunku, jednak Atsushi szybkim ruchem uniemożliwił mu dotknięcie materiału.
-N-nie dotykaj, w końcu dość mocno oberwałem. Ciągle boli.-czarnowłosy momentalnie wpadł na pewien pomysł jednak, aby jego plan poszedł gładko musiał brnąc dalej jakby nigdy nic.
-A rana? Ta którą ci zrobiłem.-Atsushi wyszczerzył swoje oczy przestraszony.-Ta z przed kilku tygodni.
-J-jaka rana? Nic mi przecież nie zrobiłeś.-zaczął się niepokoić.
-Już nie udawaj. Masz ją. Nie boli cię? W końcu przebiłem cię kilka razy moją mocą.-chwycił za skrawek, u dołu jego swetra. Białowłosy szybko zabrał z jego ubrania rękę drugiego-Nie jest tobie za gorąco? Wiesz, ciągłe nosisz te swetry. Szacun, że nie gotujesz się w nich.-chłopak szybkim ruchem obezwładnił swą ofiarę. Przybliżył go do siebie i złapał tak swą umiejętnością, by ten nie mógł się jakkolwiek ruszyć. Przycisnął jego biedne, chude nadgarstki, przez co nie mógł się ruszyć.
-A-akutagawa! C-co się dzieje? Co robisz?!-jego oczy zaszkliły się lekko, a na twarzy pojawiła się nutka obawy i stachu. Jego oddech przyspieszył, gdy poczuł, iż nie mógł się w żaden sposób poruszyć.-Akutagawa! Puszczaj! Co w ciebie wstąpiło?!-zapytał strasznie zestresowany. Bestia widząc taką postawę swojej ofiary uśmiechnęła się chytro. Idealny plan, idealnie się wiedzie.Chodź Atsushi szarpał się ile to wlezie, to wciąż uścisk w żadnym stopniu się nie poluzował, a wręcz przeciwnie-jeszcze bardziej zacisnął.
CZYTASZ
Beasts|| AkuAtsu
FanfictionOpis: Zastanawialiście się kiedyś czym jest szczęście? Osobą czy rzeczą? Kiedyś ktoś mu powiedział, że gdzieś tam na każdego czeka jakieś szczęście. Ono zawsze przychodzi, jednak trzeba się trochę potrudzić aby je znaleźć. Czasem tylko wystarczy dłu...