12

251 25 11
                                    

Atsushi przebudził się nazajutrz. Obolały podparł się lekko ramionami by spojrzeć przed siebie. Leżał na łóżku bestii okryty, aż po brzegi kołdrą. Co się stało? Nie pamiętał. Wczorajsze chwile pamiętał jak przez mgłę. Czuł się, jakby wypił z przynajmniej kilka butelek jakiegoś mocnego wina czy alkoholu. Normalnie kac.

Zamrugał kilka razy powiekami by jego wzrok przyzwyczaił się i wrócił do normalności.

Gdy już miał zamiar podnieść się ku górze syknął nieznacznie, czując ostry ból, przeszywający na wylot jego wiotkie i kruche ciało. Czuł się sparaliżowany.

Kolejny raz padł na poduszkę i złapał się jedną ręką za głowę. Jęknął obolały.
-Co jest grane?-zapytał sam siebie, nie licząc na jakąkolwiek odpowiedź, która natychmiastowo nadeszła.
-Wpadłeś w furię.-mruknął czzarnowłosy tuż obok. Chłopak gwałtownie odwrócił się w stronę głosu, by chwile później spojrzeć na siedzącego na ziemi starszego.-Czyli to ukrywałeś przez ten czasy czas?-uśmiechnął się lekko pod nosem.

Do białowłosego szybko, niczym strzała wróciły wszystkie wczorajsze wspomnienia. Niecne zagranie ze strony Akutagawy sprawiło, że pokazał mu swoją, naturalną formę, której nigdy więcej nie miał zamiaru pokazywać.

Chłopak odrazu zrzucił z siebie kołdrę i jak najszybciej próbował udać się w stronę drzwi. Jednak zaraz potem poległ. Jego ciało nie słuchało się go. Białowłosy padł skołowany na ziemie, wprost na kolana. Cicho dysząc, błagał, aby to wszystko nie była prawda, a te wczorajsze wydarzenia były zwykłym snem.
-Cholera!-warknął głośno, uderzając głową o ziemie.

Czarnowłosy wręcz natychmiastowo podniósł się z ziemi i podszedł do leżącego na nieopodal Tygrysołaka. Przykucnął na jedno kolano przy nim i lekko poklepał po plecach.
-Dlaczego nie powiedziałeś? Gdybyś zrobił to wcześniej pewnie bym lepiej cię potraktował. Inaczej by było. Może-
-Nie!-krzyknął ze łzami w oczach.-Nikt nie miał się dowiedzieć. Nikt!-jego oczy napełniły się łzami.-Chciałem ci tylko pomóc. Chciałem-
-Co chciałeś? A co z naszą ucieczką?! Gdybym wiedział od początku może byłoby inaczej. Nareszczie wiedziałbym, że nie siędzie w tym samym.-Atsushi spuścił smutno głowę.
-Może...ale ja nie mogę stąd odejść...nie mogę. To moja kara, pokuta za grzechy...byłbym ci kulą u nogi. Masz swoje cele, a ja nie mogę w to ingerować. Tylko chce ochronić ciebie. Nic w zamian nie chce. Wolności czy swobody. Jestem jak pies. Pies przyczepiony od lat na łańcuchu. Nie przeżyje na wolności...Nie mogę.-po jego policzkach spłynęło kilka, gorzkich łez.
Przerażony wyjąkał.-Nie mogę, rozumiesz? Nie mogę stąd odejść. Boje się. On mnie zabije! Nie chce! Nie chce, nie...-zaczął zestresowany jąkać.

Jego psychika była doszczętnie zrujnowana. Bał się. Cholernie się bał. Czuł jak coś go rozrywa, a zarazem ściska od wewnątrz na samą myśl o wyjściu na zewnętrz. Nie chciał ponownie cierpieć. Nie zamierzał.

-Nie wyjdę stąd.
-Przestań! Zachowujesz się jak skończony egoista! Szukasz atencji, czy jak? To nie ty decydujesz o karze za swoje grzechy, nie ty osądzasz sprawiedliwość! Nie możesz żyć przeszłością. Każdy ma coś na sumieniu. Każdy, bez wyjątków.
-Tak, ale!
-Atsushi! Starczy! Ty pomożesz mi, a ja tobie. Wiesz...gadanie o uczuciach to moja nienajlepsza strona, ale...zacząłem ci ufać. Może nie jest to jakieś duże zaufanie, ale wystarczające jak na teraz. Ty też musisz zacząć. Musisz oderwać się od przeszłości i tego człowieka. Wyrządził ci krzywdę. Nie możesz ciągle się chować. Tak się nie da bez końca. Chodźmy. Możemy uciec razem. Nie tylko ja, ale też i ty. Co ty na to? Zgoda, Tygrysołaku?-Atsushi niepewnie przytaknął.-To nie jest dla mnie wystarczająca odpowiedź. Chcę to usłyszeć.
-T-tak. Dziękuję.-chłopak uśmiechnął się lekko, a następnie spojrzał na zegarek wiszący na ścianie. Dobijała właśnie dzieciąta rano.-Cholera! Jestem spóźniony!-szybko podniósł się z ziemi, a następnie równie sprawnie podbiegł do obroży, która leżała gdzieś w kącie pokoju. Jednak nie dane mu było jej podnieść.
-Zostaw ją!
-A-ale-
-Nie! Nie możesz jej nosić. Nie potrzebujesz jej.
-Potrzebuje. Bardzo.
-Atsushi! Nie potrzebujesz.
-A jak coś się stanie? To co wtedy?
-Dlatego nic się nie stanie. Nic, a nic. Dobrze?
-Um.-przytaknął niepewnie.-Niech będzie. Ale jak jednak coś się stanie to twoja wina! Umorduje cię, jasne?!
-Dobrze, dobrze. Nie bądź już taki agresywny. A teraz idź. Jesteś chyba spóźniony, prawda?
-Tak!

Beasts|| AkuAtsuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz