Zatrzaskując za sobą drzwi, Draco zdjął marynarkę i położył ją na oparciu fotela. Przekręcił szyję z boku na bok, piszcząc jak dziewczyna na wspomnienie pocałunku.
Cóż, pomyślał zadowolony z siebie, było ich kilka i nastąpiły jeden po drugim. To było coś. Granger wciąż nie mogła trzymać rąk przy sobie, przez co mu ulżyło. Presja, którą czuł, odkąd Hermiona radośnie podskoczyła na myśl o randce, zniknęła.
Przynajmniej przez kilka godzin wszystko było tak, jak zawsze miało być. Hermiona śmiała się z czegoś, co powiedział, co tak naprawdę nie było zbyt zabawne i piła łapczywie wino, trzepocząc rzęsami.
Świadomość, że tak właśnie by żyli, gdy skończyła się wojna, była wstrząsająca i przy okazji powróciła myśl, że to się nie stało oraz że ktoś był temu winien.
— Przez resztę wieczoru będziesz się uśmiechać jak ćpun? — Głos Pottera dobiegający z kominka był niski i rozbawiony.
Spodziewając się, że jego partner będzie wylegiwał się w kuchni — Potter chadza tam, gdzie dają jeść — Draco spojrzał do góry.
W komiku unosił się Harry w przekrzywionych okularach i rozczochranymi włosami.
— Z czego tak się cieszysz?
Draco uniósł brew, niezainteresowany natychmiastowym zdradzaniem szczegółów.
— Znów zgubiłeś swoją szczotkę? Wyglądasz jak mop.
Harry przewrócił oczami.
— Tak, Malfoy, zgubiłem szczotkę pośród twoich pieprzonych produktów do włosów. Szczerze mówiąc, po co ci tyle.
Draco tak naprawdę nie miał ich zbyt wiele, ale Potter był zrzędą i cały czas o tym mówił — zwłaszcza osobom, które to bawiło.
— Spierdalaj.
— Powinienem narysować mapę. Jeśli przejdziesz obok pochylonej wieży z męskiej mazi do włosów, to dasz radę...
— To się nazywa żel do włosów, analfabeto.
— Nazywasz mnie analfabetą? Draco, nienawidzę tego mówić, ale...
Draco skrzywił się.
— Sięgnę przez ten kominek i...
Krzyżując nogi na podłodze, Harry pochylił się do przodu.
— Skoro wypełniliśmy nasz dzienny limit przekomarzań, może powiesz mi, z czego tak się cieszysz.
Draco uklęknął i usiadł przed kominkiem, spoglądając za siebie, aby upewnić się, że nie jest widoczny przez okno.
— Poszedłem z Granger na kolację.
— Serio? — Harry rozpromienił się. — Nie poszedłeś z nią na lunch zaraz po przyjeździe? I jadłeś z nimi obiad kilka razy, prawda?
— Na pieprzoną brodę Merlina, masz mnie na oku? — warknął Draco. Ostatni raz rozmawiali osobiście po katastrofalnym spotkaniu z rodzicami. — Robards cię do tego namówił?
Harry potrząsnął głową.
— No weź, musiałeś wiedzieć, że będę się tobą opiekował. Jestem wścibski, jasne, ale tu bardziej chodzi o inwigilację; częściowo dla twojego dobra, ale głównie dla Hermiony i Scorpiusa.
To miało sens, ale świadomość, że Potter z taką łatwością dowiedział się o wszystkim, co się dzieje, nie pasowała mu. Całował Hermionę, aż przytuliła się do niego i wydawała słodkie, ciche dźwięki, które wyobrażał sobie od lat. Nikt inny nie musiał o tym wiedzieć.
CZYTASZ
[T] [Z] To, co najlepsze
FanfictionTytuł oryginału i link: The Best Of Me Autor oryginału: MrsRen Autor tłumaczenia: Arcanum Felis Zgoda na tłumaczenie: jest Bety: Rzan., Acrimonia, od 7 rozdziału bez bety Fandom: Harry Potter Para: Dramione Rozdziały: 21 Gatunek: romance, drama Klas...