Rozdział 6

1.6K 115 6
                                    

Podczas gdy sprzątanie było wystarczającą wymówką, by być blisko niej, Draco już rozmyślał, co zrobić dalej. W końcu skończą i nie będzie miał powodu. Dostrzegł sposób, w jaki zadrżała, gdy obejmował ją ramionami i jak przygryzła dolną wargę, kiedy podwinął rękawy i zauważył jej lekko rozszerzone oczy, gdy podniósł koszulę.

Rozpoznał to, ponieważ widział to wszystko wcześniej. Jego siódmy rok skrócono bardzo szybko, w ciągu dwóch miesięcy od rozpoczęcia semestru. Polowanie na horkruksy nie poszło zgodnie z planem — choć nadal miał wątpliwości, czy w ogóle kiedykolwiek istniał solidny plan — a głupota Pottera spowodowała, że trójka została złapana — to był pierwszy raz, gdy ktoś ich schwytał.

Snape przyszedł do niego w środku nocy, wyciągając z łóżka z ponurym wyrazem twarzy, który wykrzywił i tak ziemiste rysy. Draco słyszał tylko część tego, co powiedział.

„... rób to, co musimy, albo wszystko, co zrobiliśmy, pójdzie na nic."

Prawdę mówiąc, ledwo pamiętał ten dzień. Grimmauld Place było okropnym miejscem do ukrycia, ale złapał ich w gęstym lesie przed Malfoy Manor i powodując wystarczająco duże zamieszki, pomógł im uciec.

Najpierw aportował Granger i nawet teraz nie był pewien, co to o nim mówiło. Musiał zmusić ją do tego, więc związał ją, dopóki nie wylądowali w Muszelce i popatrzyła na niego z niedowierzaniem. „Tutaj będziesz bezpieczna. Zostań". Potem ściągnął tam Pottera i Weasleya.

Jego pozycja wśród Śmierciożerców wzmocniła się w szeregach, przemieniając z lekkiej fali w taką, która sięgała szczytu hierarchii. Oferta Dumbledore'a dotycząca pomocy podczas szóstego roku, nie została zignorowana, jak sądził. To nie oznaczało, że musiał uciekać, ale tak się stało i stanął twarzą w twarz z Granger w długim korytarzu Muszelki.

— Szatańska Pożoga jest niebezpieczna. Jak ją kontrolowałeś? — mruknęła, a on nie chciał myśleć o pożarze, który pochłonął las.

Ciężko wskazać moment, gdy się w niej zauroczył. Może to było na trzecim roku, gdy złamała mu nos, albo na czwartym, gdy miała na sobie tę błękitną suknię na Balu Bożonarodzeniowym? Czy to mogło być wtedy, gdy zauważył ją ładnie ubraną podczas imprezy Slughorna?

Jego kłykcie uderzyły o stół, gdy mocno odstawił szklankę i poczuł ognistą whisky piekącą w gardle.

Granger nie była tą samą kobietą, którą znał wcześniej. Nie posiadała żadnej wiedzy o magii, Hogwarcie, ani o świecie, który pomogła ocalić.

Chociaż niektóre rzeczy nie uległy zmianie.

Przekomarzała się z nim tak, jak kiedyś.

Nuciła to samo.

Chichotała tak samo.

Czuła to samo, gdy tuliła się do niego.

Uniósł szklankę, oparł się na krześle i westchnął cicho. Potter nie skontaktował się z nim, odkąd opuścił ich mieszkanie, ale Draco wiedział, że wkrótce zadzwoni. Myśl przyszła mu do głowy przypadkowo i był zaskoczony, że nie pomyślał o tym wcześniej. Zaciskając zęby, opróżnił szklankę i sięgnął po różdżkę.


~*~*~*~*~*~*~*~*~*~


Tydzień Hermiony minął na tym samym, co się zaczął: sprzątaniu. To nie był najgorszy sposób na spędzenie czasu. Zawsze na blacie leżało jedzenie na wynos, gdy przychodziła razem ze Scorpiusem — który nalegał, aby być w to zaangażowanym — i zawsze czekał na chłopca słodki napój, który uwielbiał.

[T] [Z] To, co najlepszeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz