Rozdział 16

982 69 5
                                    

Nie mógł oddychać.

Minęły godziny, odkąd Astoria się pojawiła i wywróciła jego świat do góry nogami, a on wciąż nie mógł oddychać. Hermiona nie była zainteresowana jego wyjaśnieniami i nie mógł jej za to winić. Zatrzasnęła frontowe drzwi przed jego twarzą, prawie łamiąc mu nos.

Pierwszą rzeczą, jaką zrobił, było skontaktowanie się z Potterem.

Nie, pierwszą rzeczą, jaką zrobił, było rzucenie zaklęcia wyciszającego na dom i krzyczenie do utraty głosu. Może to dziecinne, ale musiał wyrzucić te emocje z siebie, żeby móc się skupić. Problematyczne było to, że Hermiona mogła już nigdy więcej nie chcieć z nim rozmawiać po tym, jak przyłapała go na tak skandalicznym kłamstwie. Obecnie wszystko sprzysięgło się przeciwko niemu.

Hermiona była wściekła. Może nigdy nie będzie miał szansy się wytłumaczyć. Draco nie mógł jej winić, jeśli odsunie go na dobre. Musiała nie tylko chronić siebie, ale także swojego syna.

Draco zapukał w wazon, który kupiła Hermiona.

Całkowicie ją dobił, gdy przyznał, że Astoria mówiła prawdę. Widział, jak odpływa kolor z jej twarzy, a cała radość w oczach znika, gdy bawiła się medalionem. Ale Scorpius... On był najbardziej zraniony tym wszystkim. Draco martwił się, że jego syn może mu nigdy nie wybaczyć.

Tak bardzo chronił swoją matkę.

Po opanowaniu wściekłości Draco podszedł do kominka, by skontaktować się z Potterem, a w tym samym czasie uaktywniła się Sieć Fiuu.

Głowa Pottera unosiła się w płomieniach.

— Astoria przyjechała do Francji? — syknął.

— Miałem do ciebie zadzwonić.

— Nie ma kurwa potrzeby. Jesteś z Hermioną?

— Myślisz, że rozmawiałbym z tobą przez kominek, gdybym był? — wypalił Draco. — Nie, nie jestem. Wyrzuciła mnie po tym, jak Astoria powiedziała jej, że jest moją narzeczoną. Poszło tak dobrze, jak można było się spodziewać.

Harry wypuścił serię wulgaryzmów.

— Jest źle, Draco. Robards jest minuty — nie, cholerne sekundy — od wysłania aurorów do tego miasta.

Powinien był się zorientować, co mówił jego partner, gdy tylko to wypowiedział, ale Draco mu przerwał:

— Dlaczego wysyła aurorów?

— Draco — warknął Potter. — Astoria to żałosna kobieta pragnąca ciągłej uwagi. Jak myślisz, co zrobiła w chwili, gdy wylądowała w Anglii?

Och.

Kurwa.

Draco poczuł, że jest mu jeszcze bardziej niedobrze, kiedy skręcił mu się żołądek.

— Grozi jej niebezpieczeństwo?

— Trudno powiedzieć na pewno, ale zakładamy, że ktokolwiek asystował przy klątwie, mieszka w Anglii. Jeśli tak... Cóż, jest za późno, by to wyciszyć. Przykro mi. — Usta Harry'ego wykrzywiły się w grymasie. — Ale nie jesteś już zaręczony. Greengrassowie rozwiązali umowę, gdy Astoria wróciła z wiadomością, że masz syna. Twoi rodzice o tym wiedzą. Już zgłosili się do Departamentu Urodzeń, aby zakwestionować ojcostwo.

— Co? — Usta Draco otworzyły się. — Scorpius jest moim synem. Nie ma wątpliwości! Nawet Astoria to widziała i na pewno mówi to samo każdemu z kim rozmawia. — Jego klatka piersiowa unosiła się i opadała z każdym urywanym oddechem. — Potter, kto wie, że Granger jest jego matką? — Każde słowo wychodziło z jego ust jak szept, bez względu na to, jak bardzo starał się wyrównać ton. — Odpowiedz mi.

[T] [Z] To, co najlepszeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz