Słowa: 1130
7:15
— Harry Styles, tak? Nie, nie musisz wstawać. Później porozmawiamy. Jestem ordynatorem — zaznaczył przyglądając się ręce Harry'ego.
Chłopak nie czuł już smutku, towarzyszyła mu obojętność i strach. Boi się tego miejsca, inni chorzy pacjenci zmierzyli go wzrokiem idąc do stołówki. Wszyscy byli przygnębieni, nikt nie obdarował go uśmiechem.. Ale czy to dziwne? Nie sądzę, w tym miejscu szczególnie.
— Chodź na śniadanie — zaprosiła go starsza pielęgniarka. Stanął w kolejce do okienka.
Zaczął myśleć nad tym co stało się wczoraj.. Stracił Louisa. Godność. Prawie życie. Dopiero teraz do niego dociera co tak naprawdę się stało. A to wszystko bez większego powodu. Nienawidzi depresji, stanów lękowych. Psują jego nastrój w najmniej odpowiednich momentach skłaniając nastolatka do czynów zagrażających jego życiu. Przejechał palcem po świeżych szwach. Ta ręka wygląda okropnie..
Gdy nadeszła jego kolej odebrał talerz na którym leżało jajko, szynka, jasny chleb i odrobina majonezu. Pycha..
— Herbatę słodzić? — zapytała chłodno pani salowa.
— Uhm, nie, dziękuję.. — Chwycił ciepły kubek oraz talerz, usiadł bliżej wyjścia.
Pacjenci jedli w ciszy, niestety Harry zjadł bardzo mało, nic nie przechodziło mu przez gardło. Siedział pół godziny nad talerzem. Opuścił salę jako jeden z ostatnich. Zanosi się na ciężki pobyt, pełen nowych wyzwań i walki.
———
Anne wciąż nie może uwierzyć w to, co działo się poprzedniej nocy. Zaczyna żałować, że była dla niego taka surowa. Obiecała sobie, że gdy jej syn wróci postara się być dla niego wsparciem. Dopiero gdy stała się tragedia dla całej rodziny - przejrzała na oczy. Prawie straciła swoje dziecko. Gdyby Harry nie przeżył, do końca życia zarzucałaby sobie, że jest fatalną matką.
— Halo, Louis? Tu mama Harry'ego. Musimy porozmawiać. — Wzięła głęboki wdech.
— Niestety nie mamy o czym. Harry mnie zdradził. Nasz związek się zakończył wczoraj. Przykro mi, życzę wam jak najlepiej. — Już zamierzał się rozłączyć, ale matka bruneta szybko go zatrzymała.
— Czekaj.. Harry chciał się zabić, trafił do szpitala psychiatrycznego wczoraj w nocy. Przepraszam, że nie dałam Ci wcześniej znać.. Przyjedziesz do nas?
Louis czuje, jak łzy zbierają się w jego oczach. Harry chciał odebrać sobie życie. Jak bardzo musiał cierpieć w tamtym momencie? Oczywiście, że szatyn nadal go kocha i się martwi. Jest na niego zły, ale w głębi serca miał nadzieję, że się pogodzą. Naprawdę pokochał tego chłopaka. Oboje muszą to naprawić. Loczek musi zapracować na zaufanie szatyna.
— Przyjadę. Będę za kwadrans. Czekajcie na mnie — oznajmił.
Po upływie czasu wszyscy zasiedli do stołu.
— To działo się tak szybko.. — wyznała zapłakana Anne. — On krzyczał jakby ktoś obdzierał go ze skóry. Tak bardzo cierpiał.. jak weszłyśmy do jego pokoju był już nieprzytomny. Tak bardzo żałuję Louis..
— Spokojnie. To nie jest Pani wina. Harry jest chory i potrzebuje teraz naszego wsparcia.. Nie możemy się obwiniać, on nas kocha, jak rodzinę. Musimy uzbroić się w cierpliwość i pokazać mu, że jesteśmy tu dla niego. — Gładził dłoń kobiety patrząc na nią z troską.
CZYTASZ
you make me strong | larry ✔
Novela JuvenilHarry zmaga się z różnymi problemami. Bliscy uważają go za bezproblemowego dzieciaka. Nie rozumieją z czym musi walczyć na co dzień, by żyć.