💠Rozdział 10💠

90 1 0
                                    

                  Krzysztof i Megan szybko schodzą w dół po schodach i skręcają w lewo, w kierunku salonu.
- Mamooo ! - krzyczy Megan.
Chłopak i dziewczyna wbiegają do salonu.
- Co się stało ? - pyta się przerażona Abigail.
- Ten klaun. On tutaj wszedł. - powiedziała rozpaczliwie Megan.
Dziewczyna wtuliła się w mamę.
- Też to widziałeś Krzysztof ? - pyta się Dorota.
- Tak... - odpowiedział z lekkim zawachaniem.
Dorota spojrzała na ojca Joya...

                25 listopada 1985 roku. Godzina 09:36. Abigail wychodzi z domu do sklepu, żeby kupić artykuły spożywcze. Idzie piechotą. W połowie drogi spotyka sąsiad, Marka Tryskałę.
- Cześć Abigail, co tam ?
- Cześć, no tak sobie..., normalnie...
- Ostatnio słyszę od was jakieś głosy. Inni sądzie też.
- Mamy...ciężko sytuację. To tyle...
- Jakby coś to wam pomogę. Możecie na mnie liczyć.
- Dzięki bardzo.
Abigail uśmiechnęła się i odeszła. Marek obraca się za nią, a po chwili w swoją stronę i idzie do domu.
                  Tymczasem Abigail wchodzi do sklepu. Nie jest to osiedlowy sklepik tylko duża sieć handlowa. Bierze wózek. Zaczyna ładować różne produkty - mleko, ser, jajka, napoje, szynka itd. Po chwili przypomina sobie, że jej mąż chciał piwo. Z niechęcią, ale idzie na dział z produktami alkoholowymi. Zaczyna rozglądać się po półkach. Abigail podchodzi do półki, gdzie są najtańsze piwa. Z półki bierze jedno piwo, potem drugie. Następnie idzie parę kroków w bok po inną markę piwa. Wyjmuje jedno, drugie, trzecie...

 Wyjmuje jedno, drugie, trzecie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

zobaczyła demona. Zaczyna krzyczeć, oddala się od półki. Po chwili podchodzi pracownik sklepu, który usłyszał krzyk kobiety, ponieważ był blisko działu alkoholowego.
- Coś się stało ? - pyta się pracownik.
Abigail nie odpowiedziała tylko przez sekundę spojrzała na pracownika, a po chwili na półkę. Demona już nie było.
- Po prostu...nie no, coś mi się przewidziało. - powiedziała lekko zapłakana kobieta.
- Coś musiało Panią bardzo przerazić, duch ? - powiedział z lekkim uśmiechem i ironicznie pracownik sklepu, nie zdając sobie sprawę, że Abigail na prawdę zobaczyła demona.
- Nie, nie..., chociaż ja wierzę w duchy. - mówi Abigail.
- A na niezupełnie. Powiem więcej, nie ma czegoś takiego, jak duchy. - uśmiecha się Abigail -  Nie wierzę w nie. A tak w ogóle jestem Henryk. Henryk Słowiański.
- A ja Abigail. Muszę dokończyć zakupy. Dziękuję za pomoc.
- Nie ma za co, do widzenia.
Henryk odchodzi. Abigail postanawia szybko chwyta wózek i wychodzi z działu alkoholowego. Gdy wychodzi obraca się w prawą stronę...

 Gdy wychodzi obraca się w prawą stronę

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Oni cie widząOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz