Silverdale było małą mieścinką, więc nie było tu zbyt wiele do roboty. Oprócz kilku pubów, wszystkie inne miejsca były już zamknięte, a ulice świeciły pustkami.
– Tyle lat, a tu dalej nie ma co robić – poskarżyła się Wirika, gdy minęliśmy kolejny lokal, w którym panowała kompletna ciemność.
Jednak chwilę później, to Kaim się odezwał.
– Bingo! – rzucił wesoło, skręcając na niewielki parking.
Zatrzymaliśmy samochód tuż obok niewielkiej spelunki, przed którą stało kilku podpitych mężczyzn.
– Nareszcie! – dodała siostra mężczyzny, otwierając drzwi i wysiadając.
Ja zrobiłam to samo, tyle że z mniejszym przekonaniem, bo miejsce było obskurne i niczym nie zachęcało do wejścia.
– To jak, idziemy? – odezwała się dziewczyna, kierując słowa do Kaima.
Mnie ignorowała kompletnie, więc nawet nie kwapiłam się do odpowiedzi.
– Idź. Ja zaraz przyjdę – odpowiedział, podchodząc do mnie i odpalając po drodze kolejnego papierosa.
Dziewczyna obrzuciła mnie gniewnym spojrzeniem, a następnie ruszyła do wejścia, kręcąc przy tym idealnie kształtnymi biodrami. Miała na sobie obcisłą, czerwoną sukienkę, która kończyła się tuż za jej pośladkami. Na nogach miała czarne kozaki, a na ramionach czarne futro. Jej ubiór był wyzywający i krzykliwy, więc stojący przed barem mężczyźni gwizdali i rzucali w jej kierunku niewybredne komentarze. Dziewczyna jednak zignorowała ich całkowicie, tak jak niedawno mnie, a kilka sekund później zniknęła za drzwiami baru.
– Wiem, że to nie szczyt marzeń, ale nic innego nie ma – zaczął Kaim, spoglądając raz na mnie, a raz na obskurny budynek.
– W porządku. Zawsze mogło być gorzej – próbowałam żartować, choć jednocześnie obejmowałam się rękoma, chcąc w ten sposób odgrodzić się od tego miejsca.
Mężczyzna posłał mi uśmiech i położył rękę na moim ramieniu, kierując mnie w stronę baru.
– Chodź. Wypijemy drinka i spadamy – rzucił.
Skinęłam głową i pozwoliłam poprowadzić się do środka. Tam uderzył mnie smród alkoholu, dymu papierosowego i potu. Ilość palących wewnątrz osób sprawiła, że wnętrze wydawało się być zasnute mgłą. Głośna muzyka dobiegająca z głośników, mieszała się z głosami podpitych ludzi i dźwiękiem uderzanych o siebie kul bilardowych. Co rusz, dało się też słyszeć wybuchy śmiechu i przekleństwa, które padały z ust tych, którzy przegrywali swoje pieniądze na automatach do gry. Nasze wejście nikogo nie obeszło, więc Kaim od razu skierował się do wolnego stolika, gdzie usadził mnie na krześle. Wirika, była już inną historią. Wokół niej kłębiło się kilku mężczyzn, którzy ośmieleni alkoholem, dobierali się do niej w każdy możliwy sposób i co przerażające, dziewczyna nie protestowała. Wręcz przeciwnie, wyglądała tak, jakby była uradowana tym, że obcy faceci pchali łapy na jej tyłek, biust, czy też między jej nogi. Stała, oparta o bar, popijając bliżej niezidentyfikowanego drinka z na wpół przymkniętymi powiekami i z uśmiechem na ustach. Widok był dla mnie szokujący i obrzydliwy, więc odwróciłam się i zagapiłam w brudny blat stolika, przy którym siedziałam.
– Wziąłem ci piwo. Mam nadzieję, że lubisz! – usłyszałam nad sobą, a po chwili, Kaim usiadł na wprost mnie.
Jego głos był podniesiony, bo starał się przekrzyczeć hałas, jaki tu panował.
– Dziękuję! – ja także krzyknęłam, po czym odruchowo spojrzałam w kierunku Wiriki.
Scena, jaka wcześniej się rozgrywała, nie zmieniła się nawet o centymetr, więc spojrzałam na Kaima, chcąc zobaczyć, czy on też to widzi. Widział to, ale nic sobie z tego nie zrobił, odrywając oczy od swojej siostry i kierując je na inne osoby. Byłam zdumiona, że mężczyzna w żaden sposób nie reaguje na widok podpitych facetów, którzy obłapiali jego siostrę. On sam, zauważył chyba że jestem tym wszystkim zaszokowana, więc nachylił się w moim kierunku i znów krzyknął.
CZYTASZ
Piekielne zlecenie
RomanceMarie, mimo swojego młodego wieku, otrzymuje intratne zlecenie na renowację starej posiadłości należącej do bardzo bogatej rodziny. Porzucając obawy przed nieznanym, decyduje się na wyjazd ze słonecznej Kalifornii i trafia na niewielką Angielską wie...