Rozdział 22

284 27 1
                                    


– Nic nie powiesz? – usłyszałam nadal wpatrzona, w teraz już uśmiechniętą twarz mężczyzny.

– Nie wiem, co mam odpowiedzieć – przyznałam, ale po krótkim zastanowieniu, znów się odezwałam. – Bardzo bym chciała, by to co mówisz, okazało się prawdą, ale nadal nie wiem, czy mogę ci ufać. Jesteś zawsze taki tajemniczy. Tak mało o tobie wiem, a ty poniekąd, prosisz mnie, bym ci zaufała. Powiedz mi, mogę to zrobić? Mogę ci zaufać i być pewna, że mnie nie skrzywdzisz?

Mężczyzna spoważniał, by po chwili pochylić się i musnąć moje wargi delikatnym pocałunkiem.

– Nie skrzywdzę cię, Marie – wyszeptał tuż przy moich ustach.

Kiedy wróciliśmy do stolika, Paimon Fiend nie spuszczał z nas spojrzenia, jednak teraz jego wzrok nie był ironiczny, a bardziej zaciekawiony. Tuż obok niego siedział wuj Oliviera, który zatopiony był w rozmowie z Kaimem i Abalimem, czyli mężczyzną z którym zatańczyłam pierwszy taniec na przyjęciu. Wirika kręciła się wśród tańczących par, co rusz wypijając kolejne kieliszki szampana, aż w końcu ulotniła się z sali i zniknęła w głębi ogromnej posiadłości. Nastał też moment, gdy Olivier zostawił mnie samą, by móc w spokoju załatwić swoje sprawy z obecnymi tu gośćmi. Był zawsze w zasięgu mojego wzroku, od czasu do czasu zerkając na mnie, by upewnić się, że wciąż siedzę na swoim miejscu. Obserwowałam zebrany tłum i to z kim rozmawia mój towarzysz. Widziałam go w otoczeniu polityków, aktorów i piosenkarzy, którzy wydawali się przy nim malutcy i zagubieni i nie byłam w stanie pojąć, jakim cudem, taki mężczyzna, dostrzegł mnie kilka lat temu w niewielkim budyneczku, by potem ściągnąć mnie do siebie tylko po to, by mnie poznać. Nigdy wcześniej, nikt się tak o mnie nie starał, przez co bardziej kusiło mnie, by jednak skorzystać z tej okazji i zbliżyć się do Oliviera.

Po godzinie czekania na mężczyznę, nadal tkwiłam znudzona przy stoliku i rozglądając się dookoła dostrzegłam, że towarzysząca Kaimowi blondynka, od dłuższej chwili mi się przypatruje. Gdy nasze spojrzenia się skrzyżowały, kobieta uśmiechnęła się do mnie ciepło, a po chwilowym wahaniu, uniosła się ze swojego miejsca i z kieliszkiem wina w ręku, zbliżyła się do mnie.

– Mogę usiąść? – zapytała.

Jej głos był melodyjny, a twarz przyjazna, co było raczej wyjątkiem wśród obecnych tu ludzi. Zachęcona jej postawą, poprawiłam się na krześle i odwzajemniłam uśmiech.

– Pewnie. Proszę usiąść – dodałam nieco oficjalnie, bo nie wiedziałam z kim właściwie rozmawiam.

Dziewczyna wyglądała bardzo młodo, miała piękne blond włosy, a jej makijaż i sukienka, były niezwykle delikatne.

– Jestem Elena, ale wszyscy mówią do mnie Lena – rzuciła, wyciągając dłoń w moim kierunku.

Jej angielski był sztywny, a akcent twardy i dobrze słyszalny, więc zaciekawiona od razu zaczęłam rozmowę.

– Jestem Marie – odpowiedziałam, ściskając jej rękę. – Skąd pochodzisz? Twój akcent...

Dziewczyna się roześmiała, ale był to śmiech szczery i przyjazny.

– Pochodzę z Rosji. Uczę się angielskiego od kilku lat i na stałe mieszkam w Anglii, ale nie mogę wyzbyć się tej intonacji, która od razu mnie zdradza – wyjaśniła. – A ty? Skąd jesteś?

– Ja mieszkam w Kalifornii, ale pracuję teraz dla Oliviera Fienda.

– A, tak. Brat Kaima – rzuciła dziewczyna, spoglądając w kierunku mojego towarzysza.

– A ty? Skąd znasz Kaima i cały ród Fiendów? – zagadnęłam.

Dziewczyna spojrzała w kierunku brata Oliviera i uśmiechnęła się.

Piekielne zlecenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz