Powiedziałam to cicho, ale wiedziałam że Olivier mnie słyszał, a mimo to nie zareagował, a jedynie stał, wpatrując się we mnie. Pokój nie był całkowicie ciemny, ale przez to że był on zwrócony tyłem do okien, nie widziałam wyrazu jego twarzy. Myśląc, że całkowicie się wygłupiłam, odchrząknęłam i wstałam z łóżka. Czułam się dość idiotycznie, prosząc mężczyznę o to, by ze mną został, nawet pomimo tego, że sam o to zapytał. Mój głos i słowa brzmiały, jakbym desperacko prosiła o bliskość i zdając sobie z tego sprawę, znów się odezwałam, nie chcąc trwać w kompletnej ciszy.
– Nic mi nie odpowiesz? – zaśmiałam się nerwowo, stając na wprost Oliviera.
Jego wyprostowana postawa i ręce niedbale włożone w kieszenie spodni jeszcze bardziej pozbawiły mnie rezonu i pewności siebie. Wyglądało to tak, jakby mężczyzna czekał, aż znów zacznę prosić o jego bliskość. Nie miałam zamiaru tego robić, więc prychnęłam niedbale pod nosem, chcąc ukryć swoje zażenowanie, po czym wyminęłam go i wyszłam na taras. Tam, oparłam się o balustradę, nie usiłując nawet spojrzeć na Oliviera i odetchnęłam głęboko, chcąc złapać oddech i uspokoić szalejące w piersi serce. Chłodny, oceaniczny wiatr spełnił swoją rolę, ale i tak czułam, że się wygłupiłam, chociaż to on do mnie przyszedł. Spoglądając na oddalone w dole miasto, objęłam się ramionami instynktownie odgradzając się od całej tej sytuacji. Nie opuściłam rąk nawet wtedy, gdy usłyszałam za sobą powolne kroki.
– Nie chciałem cię spłoszyć, ani zawstydzić – odezwał się.
Zaśmiałam się nerwowo na jego słowa i także się odezwałam.
– Nie spłoszyłeś mnie, a już tym bardziej nie zawstydziłeś... – skłamałam, choć ledwie przeszło mi to przez gardło.
– Bardzo chcę z tobą zostać, ale już nie jestem pewien, czy powinniśmy przekraczać tę granicę – dodał.
– Już ją przekroczyliśmy. I zrobiliśmy to w chwili, gdy zgodziłam się na przyjazd tutaj – odparłam i odwróciłam się, by na niego spojrzeć.
Kiedy ujrzałam jego twarz, zrozumiałam że się nie zbłaźniłam. Było widać jak na dłoni, że Olivier nie kłamie. Jego wyraz twarzy, gdy lustrował mnie wzrokiem, sprawił że od razu poczułam ten przyjemny ucisk w dole brzucha. I kiedy poczułam na twarzy jego dłoń, wiedziałam że jestem stracona. Tak długi czas z nikim nie byłam i odgradzałam się od innych, że teraz nie było już odwrotu. Chcąc pokazać mu, że nie boję się i jestem zdecydowana podjąć jego grę, przyciągnęłam go do siebie, wpijając się w jego usta. Nasz pocałunek był zachłanny, a dłonie Oliviera przesuwały się po całym moim ciele bez żadnych oporów. Zresztą, ja sama także dotykałam go wszędzie, gdzie tylko sięgnęłam, a gdy już nie byłam w stanie wytrzymać, popchnęłam go w stronę wejścia do sypialni. Nie chciałam dłużej czekać, a taras nie był najlepszym miejscem na to, by uprawiać z kimś seks. Kiedy na powrót znaleźliśmy się w sypialni, Olivier przejął inicjatywę i unosząc mnie, położył się ze mną na łóżku. Czując, że jestem na skraju wytrzymałości, w pośpiechu zaczęłam rozpinać resztę guzików jego koszuli, a po chwili pozbyłam się jej całkowicie, dotykając dłonią jego rozpalonej skóry. Olivier, tak samo jak ja, starał się zdjąć ze mnie koszulkę, w której byłam, ale gdy mu to nie wychodziło, bez zastanowienia rozerwał cienki materiał, zostawiając mnie w samych majtkach.
– Jesteś piękna – szepnął, obejmując ustami mój sutek, a drugi pocierając dłonią.
Jęknęłam w odpowiedzi, wplątując palce w jego włosy, by jeszcze mocniej przyciągnąć do siebie jego głowę. Czułam na skórze jego oddech i lekko drapiący mnie zarost, przez co czułam jeszcze większe podniecenie. W końcu, Olivier oderwał usta od mojego biustu i usiadł nade mną, ale tylko po to, by tak jak koszulę, zerwać ze mnie majtki. Materiał łatwo poddał się jego sile, a po chwili wylądował na podłodze, obok podartych resztek koszuli.
CZYTASZ
Piekielne zlecenie
Roman d'amourMarie, mimo swojego młodego wieku, otrzymuje intratne zlecenie na renowację starej posiadłości należącej do bardzo bogatej rodziny. Porzucając obawy przed nieznanym, decyduje się na wyjazd ze słonecznej Kalifornii i trafia na niewielką Angielską wie...