Rozdział 6 - zgodziłbym się bez wahania

481 46 14
                                    

             Nastąpił późny wieczór, gdy cichy szloch zmienił się w prawdziwe wycie złamanego serca. Nie mógł mieć pretensji do Osamu, że zostawił go po wszystkim samego, gdy był jedynie kochankiem, pracownikiem jego męża. Nigdy nie powinni docierać do momentu, kiedy romans nabrałby podobnej namiętności, jednak Chuuya przez moment czuł się bezpiecznie w jakichkolwiek ramionach. Zmęczony i wystraszony umysł uświadomił sobie, że właśnie tak powinna czuć się Omega przy Alfie, bezwarunkowo kochana. Otarł łzy rękawem swetra, pociągając silnie nosem, gdy ciężkie kroki rozniosły się po wieczornej ciemności jego szklarni. Zimna dłoń oparła się o ramię i Chuuya poczuł słaby zapach mokrej ziemi i gałęzi. Mężczyzna za nim, nie zaszczycony choćby przelotnym spojrzeniem kucnął z jękiem starszych kości i westchnął ciężko na opłakany stan męża.

-Rozmawiałem z Kyuusaku - powiedział cicho, czując pod palcami silne drżenie mięśni rudzielca. - Miałeś rację - mruknął, upokorzony, że musi przyznać to przed słabszym. - Nie zapewniłem tobie i Elise wystarczająco uwagi i bezpieczeństwa. Zmienię to.

-Nie wierzę ci - warknął, poruszając się niecierpliwie aby zrzucić dłoń Alfy z ramienia. - Jesteś kłamcą - jęknął płaczliwie, ocierając policzki z nadmierną intensywnością, drapiąc wrażliwą skórę wełnianym odzieniem. - Jesteś do dupy.

-Obrażanie mnie sprawia ci przyjemność? - burknął, prostując się, by pozwolić Omedze na uspokojenie nerwów.

-Nawet nie wiesz jak wielką - syknął, obracając głowę w stronę męża i rzucił mężczyźnie zbolałe spojrzenie opuchniętych oczu. - Nie przychodzisz tutaj, chyba że masz ochotę mnie upokorzyć. Czego chcesz?

-Zabrać cię do domu - westchnął ciężko. - Kocham Elise, a ona za tobą tęskni. Nazywa cię matką, więc weź się w garść.

-Boli cię to - mruknął gwałtownie - że jestem dla niej wystarczającym zastępstwem. - Zacisnął dłonie w pięści, wbijając paznokcie w jasną skórę, zmuszając do powstania. - Jedynie jej matkę kochałeś, a mimo to doprowadziłeś do jej samobójstwa.

-Elise jest jedynym na czym mi zależy - warknął, chwytając policzki rudzielca między palce. - Nie schlebiaj sobie, ponieważ masz tylko swój wygląd.

-A ty tylko pieniądze - odpowiedział prędko spluwając w twarz męża. - Jesteś do niczego. Nie potrafisz zapewnić bezpieczeństwa rodzinie, więc wysyłasz innych do tej roboty. Nie potrafisz przyznać się do porażki i obwiniasz wszystkich wokół. To nie wina Atsushiego, że cię znienawidziłem, tylko twoja - powiedział wściekle, wycofując się z zasięgu rąk bruneta. Mori westchnął jedynie, zaczesując włosy do tyłu, wbijając ciemnofioletowe spojrzenie w Omedze.

-Dobrze - zgodził się w końcu, zagryzając lekko wargę w zakłopotaniu. - Czego chcesz?

-Nie rozumiem - jęknął, owijając ciało ramionami. Cała postać rudzielca poczęła się dziwnie trząść, gdy zapach Alfy dotarł do jego zmysłu, opanowując umysł w lekkim przestrachu. Z jego ukochanego swetra unosił się przecudowny zapach cynamonu i pomarańczy, pozostawiony przez kochanka, i Chuuya nie potrafił oprzeć się myśli, że starszy mężczyzna również go wyczuwa. Na nosie Ogaia pojawiła się drobna zmarszczka wywołana zniecierpliwieniem i postąpił krok bliżej Omegi.

-Co mam zrobić? - zapytał po chwili, chwytając nadgarstek rudzielca, jednak nie wykonał innej, możliwie bardziej bolesnej czynności. Trzymał po prostu jego nagą skórę, opuszkami muskając czuły gruczoł, obserwując uważnie reakcję młodszego. Chuuya przełknął ciężko ślinę, wiedząc, że popełnia błąd spoglądając w ciemno fioletowe oczy Alfy.

-Pytasz poważnie? - mruknął, zagryzając lekko wargę i westchnął cicho na równie ulotne skinienie głowy bruneta. - Chcę spokoju - jęknął nieśmiało i wbił wzrok w podłogę. - Chcę, żeby Kyuusaku choć trochę mnie szanował. Nie jestem jego matką ale wciąż jestem twoją żoną - powiedział, masując palcami pierścionek. Rzucił mężczyźnie niepewne spojrzenie, a nie dostrzegając w jego twarzy gniewu, wziął prędki wdech - i nie chcę dzielić z tobą łóżka - warknął w końcu, czując jak wnętrzności ściskają się boleśnie w przestrachu.

[BSD] Gdy mówię dobranoc - Omegaverse - zakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz