Rozdział 7 - daj mi jeszcze chwilę

456 40 10
                                    

                Chuuya nie był dumny po rozmowie z mężem i szczególnie nie podobał mu się pomysł ponownego sypiania z nim w jednym łóżku. Jednak zgodnie z obietnicą musiał sprawiać pozory, udawać, że cieszy się ze zgody jaka zapanowała między nim i Alfą. Potrzebował jednak błogiej swobody jak dawniej, by mógł wyjść spokojnie na ulicę, przechadzać się jak dawniej po handlowej dzielnicy. I nawet teraz, gdy sączył gorącą czekoladę, napawając się jej cynamonową nutą. Przez ostatnie tygodnie pokochał ten zapach wystarczająco, by nie potrafić już bez niego żyć. Poznał Osamu ledwie ponad miesiąc wcześniej i ponownie czuł się jak pięciolatek, gdy przedstawiono ich sobie po raz pierwszy. Nakahara wciąż słyszał uprzejmy głos opiekuna, błagający go, by tego dziecka nie odrzucił. Rudzielec jednak pokochał szatyna od pierwszego wejrzenia, pragnął jego przyjaźni i w końcu go stracił. Dazai, teraz, był wyższy, lekko umięśniony, a ciemny wzrok wydawał się niebezpieczny. Były to jednak pozory na potrzeby pracy. Brązowe spojrzenie prędko przybierało złoty odcień, twarz łagodniała, a usta zdobił rzadki, szczery uśmiech. Chuuya czuł, że byłby ostatnim kretynem, gdyby nie dał się uwieść tej barwie. Spotykali się w kawiarniach, skradali czułe pocałunki, lecz chciał więcej. Pragnął ponownie oddać się w ręce Alfy. Marzył o tym potajemnie, gdy tylko Osamu odwracał na moment wzrok, a kiedy to ponownie się spotykało nie mogli już się wycofać.

-Mógłbym spędzić z tobą resztę życia - mruknął w końcu cicho, sącząc powoli stygnący napój.

-Nie kuś. Musiałbym zabić Moriego - prychnął, bawiąc się łyżeczką, zatopioną w lodowej kawie. - Nie nadaję się na szefa.

-Umarł król, niech żyje król - jęknął cicho, napotykając zaraz zaskoczone spojrzenie szatyna. Westchnął ciężko, przechylając gwałtownie szklankę, wypijając prędko resztki napoju. - Możemy stąd iść? Źle się czuję.

-Chuuya, chciałbym cię zabrać - powiedział ponuro i znieruchomiał zaskoczony, gdy utkwił wzrok za witryną lokalu. Przełknął prędko ślinę, zsuwając dłonie ze stołu i wstał powoli, kierując ponownie wzrok na Nakaharę. - Zaraz wrócę - mruknął, zostawiając rudzielca w swoim miejscu. Omega oddychał ciężko, gdy tylko Alfa odszedł, wyszedł z kawiarni na chodnik, i do tej pory nie wiedział kto tak bardzo zwrócił uwagę szatyna. W zasięg jego wzroku wszedł jasnowłosy, partner Osamu, i Chuuya nie powinien czuć się tak źle, ale był sam. Miał męża, którego brzydził się dotykać, miał kochanka, który był związany z inną Omegą. Rudzielec był po prostu najgorszą osobą na świecie. Atsushi wbił na moment wzrok w nim i zacisnął wargi i otworzył usta chcąc coś powiedzieć. Chuuya widział jak rozmawiają, jak Dazai zerka wciąż na kochanka, aż Nakajima uśmiecha się w końcu i śmieje serdecznie. Ramiona jasnowłosego owinęły się w końcu wokół bioder Alfy, wtulił się mocno w większe ciało i Osamu odwzajemnił ten gest z uśmiechem i Chuuya poczuł mdłości. Ciężka, ogromna wina opadła na dno żołądka i miał wrażenie, że zaraz zwymiotuje. Wstał więc ze swojego miejsca, złapał sweter w dłonie i wyszedł. Chciał być sam, chociaż przez chwilę, lecz kiedy wyszedł w zatłoczoną ulicę, ramiona Atsushiego owinęły się również wokół niego i Chuuya sapnął zaskoczony na tak czuły gest.

-Wiedziałem, że tak skończycie - zawołał uradowany, wciskając drobne ciało Omegi do swojego z taką siłą, że ten stracił na moment oddech. - To było zbyt oczywiste.

-Atsushi - jęknął cicho, blednąc od słów jakie wydobyły się z nieświadomego chłopca. Romans jego i Osamu był zakazany, do tego stopnia, że Alfa mógł umrzeć, ponieważ wątpił, by Mori miałby sumienie skrzywdzić Omegę, w którą wpakował już tyle pieniędzy i cierpliwości.

-Nie powiem nikomu - zawołał, dostrzegając przerażenie w oczach mężczyzny. - Myślę, że mogę sobie poradzić. Akutagawa stara się o mnie dbać - powiedział z uśmiechem, wywołując tym samym grymas na ustach szatyna. Chuuya rozumiał, że spowodowane to było nie zazdrością, a świadomością, że nie potrafił prawidłowo zająć się partnerem, któremu obiecał opiekę. - On też nie powie. Porozmawiam z nim.

[BSD] Gdy mówię dobranoc - Omegaverse - zakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz