*Kate*
Obudziłam się przez krzyki z dołu. Na początku nie rozumiałam co się w ogóle dzieje, ale potem zajarzyłam, że wrócili rodzice Caluma.Zeszłam do salonu, gdzie spotkałam rozłoszczoną Joy Hood krzyczącą na cały dom.
Gdy tylko mnie zobaczyła, dowiedziałam się, że już po mnie.
- Co to ma być za syf!?!? Zostaliście sami tylko przez kilka dni, a dom wygląda jakby przeszło przez nie tornado!!!!
No może porządku zbytnio nie było, bo głównie wczoraj zapomnieliśmy posprzątać. Nasza paczka wyszła stosunkowo późno i ani mi ani Calumowi nie chciało się sprzątać.
Zapomnieliśmy tylko o jednej zasadniczej rzeczy, a mianowicie dzisiaj wrócili rodzice Caluma. A my zostaliśmy o tym poinformowani dosyć dosadnie.
- Mamooooo nie przesadzaj- przyciągał brunet ale to tylko bardziej nakręciło jego rodzicielkę.
- Nie przesadzaj!!! Tylko nasrać na środku wystarczy!!! Tom słyszysz go!?!?- Joy zwróciła się do męża, który wolał się nie wtrącać, więc tylko wzruszył ramionami.
- Joy zaraz to ogarniemy. A ty usiądź, odpręż się i opowiadaj jak minęła wam podróż- zdecydowałam wkroczyć do akcji dla dobra i życia osób znajdujących się w salonie.
- No dobrze. Tylko tu ma się błyszczeć- brunetka zagroziła teatralnie palcem.- A więc pojechaliśmy...
Opowieści kobiety trwały już ponad godzinę, ale jakoś mi to nie przeszkadzało. Dzięki takim małym gestom czuje się jakbym naprawdę miała rodzinę.
Nie mogę tego samego powiedzieć o Calumie, który już od jakiś 30 minut ziewał co chwila.
To samo było z starszym Hoodem, który również wolał, aby jego małżonka zakończyła rozwodzenie się na temat koloru ścian w ich pokoju hotelowym.
Nagle w pomieszczeniu rozległ się dźwięk przychodzącej wiadomości. Okazało się, że to mój telefon. Sprawdziłam co stało się, ale po minucie żałowałam, że odczytałam tą wiadomość.
- Przepraszam Joy ale muszę iść- starałam się nie sprawić przykrości brunetki ale musiałam wyjść teraz.
- No dobrze dokończę Ci opowiadać jak wrócisz. Baw się dobrze słoneczko- kobieta wstała i pocałowała mnie w czoło.
Gdy wyszłam z domu ruszyłam przed siebie. Nie wiedziałam do końca gdzie idę, ale po prostu chciałam uciec jak najdalej.
Nie odeszłam daleko domu, gdy usłyszałam za sobą osobę, która krzyczała moje imię. Odwróciłam się do tyłu i zobaczyłam biegnącą Meghan.
Zatrzymałam się, bo skoro dziewczyna i tak mnie już dostrzegła to nie mam co się chować.
- Gdzie idziesz? O boże co się stało?- zapytała zmartwiona, ale nie rozumiałam o czym mówi.
Nie czekając na moją odpowiedź, dotknęła mojej twarzy. Gdy spojrzałam na jej dłoń, ujrzałam łzę, którą ścierała z mojego policzka. Nawet nie wiem, w którym momencie zaczęłam płakać.
- Chodź za mną.
Zanim zdążyłam zrozumieć co się dzieję, blondynka zaczęła mnie ciagnąć w nieznanym kierunku. Szłyśmy około 5 minut. Okazało się, że miejscem, do którego szłyśmy jest plaża.
Blondynka puściła mój nadgarstek i stanęła naprzeciwko mnie.
- Dobrze, a teraz mów co się dzieje- dziewczyna wpatrywała się we mnie oczekując odpowiedzi.
- Meghan to nic takiego- próbowałam jakoś wymigać się od tłumaczeń, ale to nic mi nie dało. - Dostałam wiadomość- wzdechnęłam zrezygnowana.
- Jaką wiadomość?
- Od ojca
- Pokaż mi ją- dziewczyna wyciągnęła rękę po mój telefon, a ja nie umiejąc się opierać włączyłam wiadomość i podałam go przyjaciółce.
Dziewczyna zobaczyła wiadomość i od razu złapała się za usta, żeby nie pisnąć. Zszokowało ją to podobnie jak mnie.
- Skąd on to ma?- zapytała pokazując na zdjęcie, które od niego dostałam.
Zdjęcie, które mi przesłał przedstawiało mnie i Luka wracających wczoraj z plaży. Podpis brzmiał ,,albo ty albo on".
- Nie mam pojęcia, ale przeraża mnie to.
- Może zanieść to na policję?
Gdy Meghan skończyła wypowiadać ostatnie słowa, znowu usłyszałam dźwięk wiadomości. Z niechęcią spojrzałam na ekran smartfona. To co tam ujrzałam przeraziło mnie jeszcze bardziej.
Dostałam kolejną wiadomość od ojca.
,,Lepiej, żeby blondyneczka nie mieszała w to glin, bo może się to dla niej nie ciekawie skończyć"
Meghan widząc to prawie się przewróciła ze strachu. Od razu wybrała numer na swoim telefonie. Zadzwoniła po Ashtona, który wręcz z szybkością światła zjawił się na plaży.
- Ej dziewczyny, co się stało?- spytał zdezorientowany chłopak.
- Proszę zabierz nas stąd jak najszybciej- Meghan zdołała wypowiedzieć tylko te słowa i od razu ruszyła w stronę samochodu Ash'a.
Ja i blondyn ruszyliśmy za dziewczyną. Ashton dalej nie rozumiał o co chodzi ale zdecydował się nas zawieść gdziekolwiek.
Okazało się, że chłopak zawiózł nas do swojego domu gdzie i tak nikogo nie było. Weszliśmy we trójkę do budynku i skierowałam Meg od razu na kanapę...
*Ashton*
Kiedy zobaczyłem dziewczyny na plaży, od razu było widać, że coś się stało. Po zachowaniu Meghan widać było, że potrzeba im chwili wytchnienia.Kusiło mnie, aby zapytać jej co się dzieje, ale wolałem, żeby one same zdecydowały się mi wszystko powiedzieć.
Siedzieliśmy razem już około 10 minut. Między nami panowała cisza, ale nie należała ona do najlżejszych.
- To może ja już pójdę- Kate wstała i już chciała wyjść, ale w ostatniej chwili złapałem ją za dłoń.
- Poczekaj najpierw się zachowujecie dziwnie, a teraz chcesz wyjść?- mimo że nie chciałem na nie naciskać, musiałem dowiedzieć się czegokolwiek.
- Ashton przepraszam Cię za to zamieszanie ale nie chce Cię w to mieszać. Zrobiłam to Meghan i nie jest kolorowo.
- Jesteśmy przyjaciółmi więc sam chce się w to mieszać
- Możesz być przez to w niebezpieczeństwie
- Tym bardziej muszę wiedzieć skoro ty w nim jesteś.
Brunetka bez słowa usiadła i podała mi telefon. Wziąłem go chociaż niezbyt rozumiałem co się dzieje.
Kiedy spojrzałem na ekran telefonu, zrozumiałem czemu dziewczyny były tak przerażone.
Nie powiem tego głośny, ale ojciec dziewczyny przeraził również i mnie.
Chciałem je uspokoić, dlatego złapałem dziewczyny za ręce.
- Nie możemy tego tak zostawić. Nie ważne co on napisał. Trzeba to powiedzieć policji.
- Ash boję się. Nie wiem skąd on to wszystko wie. Nie rozumiem jak się dowiedział gdzie jestem. Nie wiem jakim cudem słyszał Meghan. Nie mam pojęcia kiedy zrobił zdjęcie mi i Lukowi. Ale wiem jedno to jest mój problem i nie ważne jak blisko jesteśmy nie będziecie się w to mieszać. Trzymajcie się ode mnie z daleka. Nie wybaczyłabym sobie gdyby wam się coś stało...
CZYTASZ
You'll never be alone //5sos
FanfictionKatherine pochodzi z trudnej rodziny. Od dziecka musi pracować przez co nie ma za wiele przyjaciół i znajomych. Przenosi się do innego liceum dzięki wymianie uczniowskiej. Chce zacząć od początku. Luke to gwiazda szkoły. Przystojny, wysportowany, ut...