VIII

1K 57 28
                                    

Podeszłam do basenu po drodze zdejmując szpilki, które z każdą chwilą stawały się coraz bardziej niewygodne. Postawiłam stopy na podłodze ułożonej z kamieni. Podciągnęłam nogawki spodni i usiadłam obok Taylor, zanurzając stopy w wodzie. Przyniosło mi to natychmiastową ulgę, na co kąciki moich ust powędrowały ku górze.

— Hej. — Rzuciłam wyjmując paczkę papierosów. — Masz może ognia? — Spytałam, wkładając sobie papierosa między usta.

— Pewnie. — Odpowiedziała wyjmując zapalniczkę z wyciąganą końcówką i odpaliła mojego papierosa. Zaciągając się pierwszy raz i zaśmiałam lekko.

— Grobowa zapalniczka? — Spytałam rozbawiona, na co i ta się zaśmiała.

— Nie mieli innej w sklepie. — Wyjaśniła, chowając zapalniczkę do kieszeni. — Poza tym to jest klasa a nie.

— Rozpierdalasz mnie czasem. — Przyznałam, wypuszczając dym z płuc. — Co tutaj robisz tak kompletnie sama?

— Musiałam odpocząć. Szczerze jakoś nie jestem w nastroju na imprezy. — Wyjaśniła popijając picie, z czerwonego kubka. Nie wiem dlaczego, ale jego kolor w jakiś sposób mnie rozczarował. Chociaż wcale nie powinien. W końcu znałam ją na tyle, by wiedzieć, że jest hetero.

— Szczerze to ja chyba też już się dzisiaj wypaliłam. — Stwierdziłam, podpierając się na jednej ręce. — Dlaczego przyszłaś, skoro nie miałaś ochoty? — Spytałam, przenosząc na nią spojrzenie.

Miała na sobie czarny koronkowy top i luźne materiałowe spodnie, które teraz miała podciągniete, by ich nie zamoczyć. Do tego dobrała złotą biżuterię, która doskonale pasowała do jej latynoskiej urody. Była piękna. I to nigdy nie podlegało dyskusji.

— Bo wiedziałam, że ty przyjdziesz. — Wyjawiła, uśmiechając się do mnie szeroko. Miała na ustach ciemna filetową pomadkę, która dodatkowo podkreślała jej idealnie białe zęby. — Szczerze liczyłam, że się spotkamy.

— Kurwa. Jeszcze nikt nigdy nie przyszedł specjalnie dla mnie na imprezę. — Przyznałam odgarniając włosy z twarzy. — Nie szukałaś mnie wcześniej?

— Szukałam. Ale ukrywasz się lepiej od Jamse Bonde na misji. — Rzuciła, na co cicho się zaśmiałam. — Wiesz, co mnie przeraża? — Spytała no, co mruknęłam ciche "co". — To, że znam tę piosenkę o pieniądzach i tłustych tyłkach... A zawsze miałam się za feministkę. — Stwierdziła, rozbawiona wskazując palcem na dom.

— Uwierz mi ja też. No, ale spoko. To, czego słuchasz a twoje poglądy to dwie różne sprawy. — Zapewniłam, machając nogami w wodzie. — Muzyka to specyficzny typ rozrywki. Wystarczy, że ma chwytliwą melodię by była popularna. Jej tekst może być pusty lub kompletne bez sensu. Wystarczy, by dobrze brzmiał.

— Masz rację. — Przyznała, gasząc swojego papierosa. — Jednak to chyba nic złego?

— W żadnym wypadku. Czasem lubię posłuchać tekstu "o czymś" jednak często słucham też właśnie czegoś takiego. — Zapewniłam zaciągając się. — I też to znam. Chyba nawet zaśpiewałabym to bezbłędnie.

— Chyba musimy się za to wstydzić. — Mruknęła i uśmiechnęła się szeroko. — Chyba powinnyśmy iść do kościoła.

— Ja nie jestem nawet ochrzczoną. — Wyjaśniłam, na co ta spojrzała na mnie z szeroko otwartymi oczami. — To takie dziwne?

— Nie... Po prostu myślałam, że jesteście wierzący, bo Polly jest. — Oznajmiła, na co skinęłam głową.

— Polly ochrzciła się sama, kiedy miała piętnaście lat. Rodzice chcieli, żebyśmy mieli świadomy wybór. Poza tym sami są niewierzący i nie czuli potrzeby by nas chrzcić. — Wyjaśniłam, na co ta skinęła głową. — Ja tego nie czuje dlatego nigdy się nie ochrzciłam... W sensie dopuszczam do siebie, że jakiś tam bóg może istnieć i nie neguje niczyjej wiary. Po prostu nie czuje potrzeby by się ochrzcić i chodzić do kościoła, a nie chce tego robić na siłę.

Last Laugh Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz