Siedziałam w samochodzie, usilnie starając się zmotywować do jego posprzątania. Nie było w żadnym wypadku tajemnicą, że nie było to najczystsze miejsce. Głównie dlatego, że lubiłam zostawiać tutaj różne rzeczy, które przecież mogły się przydać. No i dlatego, że jeśli na przykład coś zjadłam zostawiałam tutaj puste opakowanie, bez końca zapominając je wynieść. Aż w końcu zebrało się ich tyle, że wynosiłam je hurtowo. No, ale jak to mówią lepiej późno niż wcale.
Otworzyłam schowek, w którym leżało pięć pączek papierosów. Obstawiałam, że większość była pusta. Lub leżało w nich po jednym dwa papierosy. Leżała tam też paczka podpasek. Moja torebka zawsze była zawalona. Dlatego nosiłam w niej jedną podpaskę. Co oczywiście było za mało. Dlatego w samochodzie zawsze miałam przynajmniej jedno opakowanie. Dla mnie lub dla innej dziewczyny, którą znałam. Nigdy nie umiałam pojąć, dlaczego kobiety nigdy na ten okres nie są gotowe. W końcu wiadomo, że będzie. Może nie zawsze w konkretnie tym samym terminie no, ale będzie. I warto by było być przygotowanym. Ja zawsze byłam. I z tego w kręgu znajomych słynęłam. I kiedy któraś z dziewczyn dostała okresu nie będąc gotowa, przybiegała do mnie po ratunek.
Nagle drzwi do domu się otworzyły, kiedy dostrzegłam, że to tata szybko zamknęłam schowek. I to nie ze względu na podpaski. Okres był czymś normalnym i nigdy się go nie wstydziłam. Jeśli zachodziła taka potrzeba głównie, gdy byłam młodsza, często prosiłam tatę by kupił mi podpaski. Nic nadzwyczajnego. W końcu dorosły facet który miał żonę wiedział czy jest okres. Poza tym Sean był facetem który mówił o tym bardzo otwarcie. Co było głupie spowodowane jego kuzynką. W skrócie Ciocia May była przekonana, że przerywany stosunek to dobra metoda antykoncepcyjna. I chyba wszyscy wiedzą jak ten brak wiedzy się na niej odbił. Zresztą na moim ojcu też. Co potwierdzając zdjęcia ślubne na których mama jest w ciąży. Schowek zamknęłam by nie zobaczył papierosów. Co już było absurdalne, bo Sean palił. I to momentami paczkę dziennie.
— Coś się stało? — Spytałam, nawet na niego nie patrząc. Zajęłam się wyjmowaniem śmieci z tych kieszeni przy drzwiach. Tak moje nazewnictwo to totalny majstersztyk.
— Mam sprawę. — Oświadczył i wsiadł do samochodu. — Wyjeżdżam jutro. — Wyjawił, na co uniosłam jedną brew.
— Na delegacje na miesiąc? — Spytałam przypominając sobie wszystkie te historie o nastolatkach, które czytałam. Ich rodzice albo nie istnieli, albo wyjeżdżali na pół roku jakby to było w pełni normalne.
— Ym nie. — Oświadczył nieco niepewnie, widocznie nie do końca wiedząc co miałam na myśli. — Na weekend ze znajomymi.
— Ze znajomymi? — Spytałam, w końcu przenosząc na niego spojrzenie.
To było głupie jednak no cóż. Zawsze zapominałam, że tata miał życie oprócz pracy i wychowywania dzieci. Miał znajomych i czasem wychodził z nimi na piwo i inne takie. Co w pełni mu się należało. W końcu też był człowiekiem. A nie tylko maszyną do pracy i wychowywania dzieci.
— Tak Collen. — Zapewnił, na co skinęłam głową. — Pamiętaj, że masz szlaban. I pilnuj brata. Niech nie zrobi nic głupiego.
— Będę jak zawsze. — Zapewniłam poprawiając włosy, które upięłam niechlujnie. — A ty bądź odpowiedzialny. Jesteś już trochę za stary na kolejne dziecko. I nie przekraczaj od razu trzeciej bazy. Niech nie myśli, że chodzi Ci tylko o jedno. — Zasugerowałam, uśmiechając się lekko. Kiedy pokłóciłam się z tatą, żadne z nas nie przepraszało. Oboje unosiliśmy się dumą. A atmosfera po czasie sama się rozluźniała.
— Boże Col jadę tam z kolegami. — Zapewnił, na co spojrzałam na niego starając się naśladować jego minę, kiedy mówiłam mi, że idę spać do koleżanki.
CZYTASZ
Last Laugh
RomanceCollen była tylko nastolatką. Młodą dziewczyną trapioną przez nastoletnie problemy. Nieco zagubioną w życiu. Niepewną tego, kim jest i co chce w życiu robić. Próbującą sprostać oczekiwaniom rodziców. Pogodzić naukę w przedostatniej klasie liceum i ż...