7

6 2 0
                                    

Tym razem poranek nie mógł być gorszy, obudziłam się jako ostatnia z ogromnym bólem głowy. Alysa i Hasley grały w uno, ale jakby bez emocji, siedziały kompletnie cicho. I wtedy zrozumiałam co tak szumi mi w uszach, padał deszcz. Gdy próbowałam wstać pociemniało mi w oczach i zakręciło mi się w głowie przez co położyłam się z powrotem.
- o, śpiąca królewna się obudziła, uno- powiedziała Hasley rzucając na stos między nimi czerwoną czwórkę.
- ktoś tu się nam chyba wczoraj dobrze nie wytarł - skomentowała Alysa.
- spoko, też rano miałam lekki katar, ale szybko przeszło - powiedziała czarnowłosa. Gdy moja głowa myślałam że zaraz wybuchnie. Hałas to ostatnie czego mi teraz było potrzeba więc zamknęłam się w śpiwórze jak w kokonie. Nie zbyt długo tak poleżałam bo za chwilę usłyszałam że dzwoni mi telefon.
- twoja siostra - powiedziała Aly wkładając mi telefon do śpiwora. Pomyliłam się jednak, ostatnie czego potrzebowałam to kłótni z nami. Odebrałam i włączyłam tryb głośnomówiący w telefonie. Z słuchawki odezwał się głos mojej siostry bo kogo by innego
- musimy poważnie porozmawiać. Wyjdź z namiotu i wejdź w las, nikt nie może słyszeć. - zdziwiło mnie to czemu zachowuje taką ostrożność. Coś musiało się wydarzyć.
- naprawdę nikt? - jęknęłam - głowa mi pęka... - gdy mówiłam zaczęło mi się zbierać w nosie i po chwili miałam już cały zatkany.
- naprawdę. To bardzo ważne. - niechętnie wyczołgałam się ze śpiwora i powstrzymałam ciekawskie przyjaciółki przed pójściem ze mną i wyszłam na ten deszcz. Lało jak z cebra (to nie jest góralskie powiedzenie co nie? Rozumiecie co napisałam?) ale i tak przeszłam do lasu i schowałam się za jakimś drzewem momentalnie czując na sobie z dziesięć par oczu.
- to o co chodzi - spytałam przyciszonym głosem przyciskając mokry ekran do policzka.
- przepraszam cie Jiren za to, ale musimy się wyprowadzić, 28 lipca wyjeżdżamy. - nogi się pode mną lekko ugięły i poczułam jakby ktoś psychicznie wbił mi sztylet w brzuch.
- wiem że tu się wychowałyśmy, tu jest nasz ojciec po rytuale, tu zaginęła nasza matka i obie mamy tu znajomych. - z rozdziawioną (rozumiecie?) buzią oparłam się o drzewo i przejechałam do siadu plecami po ostrej korze na wilgotną podściółkę, a po policzkach zaczęły mi spływać łzy.
- a-ale c-czemu..? - wyjąkałam zaciskając palce na czarnej obudowie urządzenia.
- może to nie jest taki zwyczajny powód że na przykład znalazłam inną pracę, nie stać nas na utrzymanie, chce by nam się żyło lepiej czy że jesteśmy zmuszone do przeprowadzki. Ja nie czuje się tu pewnie, od kąd miałam gorączkę widuje cienie chodzące po naszym podwórku i cały czas słyszę kroki. Nasz dom tu zostanie, nie sprzedaje go, żeby mama miała w razie czego do kąd wrócić. Kupiłam nowy dom gdzieś kilkaset kilometrów stą-- czy ty płaczesz? - pociągnęłam kilka razy nosem i przetarłam oczy udzielając stanowczej, przeczącej odpowiedzi
- słyszałam, ale nie ma czemu, będzie dobrze i powiedz swoim psiapsi jak już będziesz gotowa im to powiedzieć. Trzymaj się jakoś - usłyszałam piknięcie i wygasiłam telefon. Czemu przez taką błahostke musiałyśmy się wyprowadzać?! Zapominając że jestem w samej piżamie i klapkach, trzymałam telefon w ręce tak mocno że prawie go wygięłam i poszłam prosto przed siebie w las. Ból fizyczny taki jak moja pękająca głowa czy kolce jeżyn wbijające mi się w stopy i łydki mi nie przeszkadzał, to było nic w porównaniu z moją złością, była nieokiełznana i nie wiedziałam co z nią zrobić, szlam przed siebie.

≈≈≈

Gdy wróciłam do obozowiska już dawno było po zmierzchu, teraz nogi dawały się we znaki gdy Alysa z Hasley wyciągały mi z nich wszystkie kolce i nawet ze trzy żądła. Gdy mnie nie było mama Has przyniosła na prośbę dziewczyn trochę medykamentów. Dowiedziałam się że spray na ukąszenia owadów dobrze łagodzi też oparzenia pokrzyw a cebulę kładzie się na miejsce po urządleniu przez pszczołę. Po zrobieniu okładu dziewczyny zabandażowały mi całe nogi aż po kolana i położyłyśmy się spać. Właśnie dochodziła przecież północ. Zdecydowałam że później im powiem o czym na prawdę dowiedziałam się od nami, na razie moim wytłumaczeniem była ostra kłótnia.

<-<--->->

Najdłuższy rozdział w ostatnim czasie, tak jak obiecałam za to że wczoraj nie było. No więc akcja jakoś się toczy, jeżeli to dla was było dużo to zaczekajcie do jutra. Mam nadzieję że dobrze napisze jutrzejszy rozdział.

[ZAWIESZONE] Patrząc w gwiazdy (Jiren's holiday story) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz