W domu panowała cisza przerywana tylko cichym chrapaniem i od czasu do czasu dźwiękiem szurania paznokci o podłogę. Słońce już powoli wstawało nad resztą budynków zalewając mój pokój złotym blaskiem, a ja, Jiren Stardust, nie mogłam spać całą noc. Wieczorem znowu zaczęło mi się wydawać że ktoś mnie obserwuje, a chyba nikt nie umie zasnąć jak ktoś się na niego non stop gapi. Słyszałam w nocy kilka różnych rzeczy, na przykład że nami miała koszmar, z którego obudziła się spadając z łóżka, po czym poszła się napić. Wywnioskowałam to po tym że mocno drapała o podłogę i po chwili rozległ się głuchy łomot oraz słychać było ciężki oddech. Co się dziwić że to słyszałam, mamy pokoje obok siebie tak że moje łóżko od jej łóżka dzieli tylko ściana. Drugą rzeczą jaką słyszałam, był jakiś człowiek w naszym ogrodzie. Tych ciężkich kroków stawianych na podmokłym terenie nie dało się pomylić z żadnym zwierzęciem. Jeszcze przed wieczorem zaczął się deszcz, jednak nie potrwał on dłużej niż dwie godziny. Gdy byłam mała, zawsze po takim deszczu, nawet w środku nocy ubierałam kalosze i szłam się bawić w kałużach, co dziwne, nigdy po tym nie zachorowałam. Teraz ciche chrapanie ustało, wiedziałam że nami się obudziła, bo to ona je z siebie wydawała. Jednak to co po chwili usłyszałam mnie trochę przestraszyło. Zza ściany rozległ się jej przerażony głos
- T-tato? Ja nie chce jeszcze iść do szkoły - gdy to usłyszałam, od razu rzuciłam się na równe nogi i wypadłam z pokoju, po pierwsze ona chodziła już do pracy nie szkoły, po drugie nasz ojciec zginął gdy mama była ze mną w ciąży. Gdy wpadłam do pokoju zobaczyłam że nami jednak śpi, odetchnęłam z ulgą, to musiał być kolejny koszmar, często jej się śniło że tata chce ją wziąć do szkoły, potem zawsze przez cały dzień była markotna i przybita. Podeszłam do jej łóżka i pogłaskałam ją między jej kocimi uszami, przerażenie znikło, a na jej twarzy wymalował się lekki uśmiech. Trochę mnie to uspokoiło, ale jednak coś było nie tak. Wyszłam z jej pokoju i poszłam do łazienki, w najwyższej półce powinna być apteczka, tam też ją znalazłam, wyciągnęłam z niej termometr i wróciłam do pokoju siostry. Podeszłam do jej łóżka, lecz zrodziła się we mnie wątpliwość, jeśli ją obudzę mogę popsuć nam obu cały dzień, ale jeśli nie zmierzę jej temperatury może się to źle skończyć. Nasze gorączkowanie od kąd ja skończyłam 5 lat było koszmarem. Miałyśmy strasznie wysokie temperatury, jednak taka sytuacja zdążała się rzadko. W końcu powiedziałam do siebie w myślach "raz kozie śmierć" i potrząsnęłam ramieniem nami. Od razu się obudziła i popatrzyła na mnie zaspanym wzrokiem.
- hmm? - mruknęła
- daj zmierzyć temperaturę - odpowiedziałam
- nic mi nie jest, wracaj do spania - to już nie był zwykły pomruk niezadowolenia, warknęła na mnie, westchnęłam, odłożyłam termometr na szafkę nocną obok jej telefonu i wyszłam z pokoju. Ten dzień nie mógł się skończyć dobrze.≈≈≈
- Namiot, śpiwory, jedzenie, picie i telefony, wszystko? - Alysa spytała grzebiąc w torbie.
- raczej tak - Hasley odpowiedziała jej pogodniejszym głosem niż wczoraj. Mama pozwoliła jej iść na nocowanie w las razem ze mną i Aly, powiedziała że we trzy nas puści, we dwie nigdy w życiu. Moje myśli jednak dalej zaprzątała nami, w końcu zmierzyła sobie temperaturę i wychodząc z domu rzuciła mi "39,9 mam stopni ale żyje, nie wzywaj pogotowia". Po kilkunastu minutach jednak jej znajoma z pracy przywiozła ją z powrotem do domu i została z moją siostrą, by nie zrobiła nic głupiego. Teraz gdy z dziewczynami dokupiłyśmy sobie to czego nam brakowało na nasz "obóz" zbliżał się wieczór. Ustaliłyśmy godzinę spotkania jutro, pożegnałyśmy się i poszłyśmy każda w swoją stronę.<-<--->->
Sorcia kanapeczki że dzisiaj tak krótko, ale nie mam zbytnio weny, gdybym nie dopisała tej akcji z nami to byłoby ledwo 100 słów i w dodatku nudne jak flaki z olejem, naprawdę przepraszam qwq
