Obudziłam się na podłodze w ciemnym wilgotnym pomieszczeniu zalatującym jakby coś tu zdechło. Piwnica. Dopiero po chwili zrozumiałam co jest nie tak, nigdzie nie słyszałam kroków siostry, ani nikogo, to był zły znak. Po chwili poczułam jak mysz przewierca mnie spojrzeniem na wylot. Kolejny ostry jak kolec wzrok przeszył mi szyję, i kolejny, kolejny, kolejny i kolejny. Raz po raz kłujące wzroki przebijały mi całe ciało. Uśmiechnęłam się i wstałam. Zrobiłam kilka chwiejnych kroków w przód i parsknęłam śmiechem. Ktokolwiek na mnie patrzył nie miał teraz nic do roboty, siedziałam tu sama jak palec i to właśnie mnie dobijało. Bawiło mnie to.
- co? Teraz już tak nie cwaniaczysz prześladowco! A no tak.. Przecież ty mnie nie widzisz! - zaczęłam się śmiać po czym upadłam na kolana czując przeraźliwy ból głowy. To mnie pokonało do końca krzyknęłam jeszcze coś po czym się rozpłakałam. Płakałam puki nie straciłam sił po czym straciłam przytomność.<-<--->->
KrÓtKiE
Ja wiem, ale ten rozdział napisałam już 10 lipca i nie chce nic w nim zmieniać.