14.

481 47 2
                                    


Magnus patrzył na Jace'a, który wyglądał jak siedem nieszczęść i nadal nie rozumiał, o czym do niego mówi. Od kiedy przyszedł do jego mieszkania, wyrzucał z siebie chaotyczne informacje, których jakby się nie się nie starał, nie potrafił sklecić w rozsądną całość.

— Możesz opowiedzieć mi to jeszcze raz? Najlepiej od początku i powoli — zapytał, kiedy chłopak ponownie zamilkł, wpatrując się w niego, jakby był rozwiązaniem wszystkich jego problemów.

Blondyn sapnął wyraźnie poirytowany. Wydawało mu się, że wszystko na tyle jasno przekazał, że nie pozostawił już żadnych niedomówień.

Teraz należało działać i to jak najszybciej inaczej Izzy ugrzęźnie w Idrisie i straci ostatnią osobę, na której mu zależało.

Westchnął ciężko. Odszukał wzrokiem twarz czarownika i zaczął mówić wolno i wyraźnie, jakby rozmawiał z dzieckiem.

Magnus przewrócił oczami na tak jawną bezczelność, ale nie odezwał się nawet słowem. Wszystko wskazywało na to, że Izzy, siostra jego nieodżałowanego ukochanego w coś się wpakowała i potrzebowała pomocy.

Nie mógł i chyba nawet nie potrafiłby odmówić jej wsparcia bez względu na to, jak bardzo były parabatai Aleca działał mu na nerwy. Tu chodziło o dobro jedynej osoby, którą Alexander, poza nim samym rzecz jasna, kochał najbardziej na świecie.

Musiał zrobić wszystko, by pomóc jej wyjść z opresji. Nieważne jakim kosztem.

— Jak do tego doszło? — zapytał, kiedy Nefilim skończył relacjonować ostatnie wydarzenia.

Jego opowieść nadal miała w sobie wiele nieścisłości, jak chociażby to, co tak druzgocącego zrobiła dziewczyna, że za karę miała zostać odesłana do Alicante. Tym bardziej że na dobrą sprawę od jej wyjścia z loftu minęły raptem trzy godziny. To musiało być coś naprawdę poważnego.

— Już mówiłem — uniósł się Jace, zaczynała go drażnić opieszałość Magnusa.

Przychodząc do niego, liczył na szybką, spektakularną interwencję, a nie na roztkliwianie się nad każdym najdrobniejszym szczegółem.

Nie dopuszczał do siebie myśli, że jest tak zdenerwowany, że jego zeznania tak naprawdę wprowadzają tylko zamęt, zamiast cokolwiek wyjaśniać.

Magnus na szczęście miał więcej rozsądku. Niepotrzebne były mu konflikty z Clave, kiedy na dobrą sprawę ta sytuacja mogła nie wyglądać tak dramatycznie, jak przedstawiał ją blondyn.

— Dobrze — odparł spokojnym tonem — podsumujmy to, co wiemy. Jednak zastrzegam tylko to, co wiemy na sto procent. Swoje domysły odstaw na bok.

Blondyn pokiwał głową i zamyślił się na moment. Może faktycznie zbyt wiele sobie dopowiedział, zbyt mocno przekoloryzował. Słynny chłodny osąd, którym szczycili się Nocni Łowcy, chyba się u niego zdezaktywował. Jednak jedno było pewne Izzy miała w ramach kary wyjechać do Alicante, a na to nie mógł sobie pozwolić. Nie mógł jej stracić. Nie, teraz kiedy nareszcie naprawili relację między sobą i zrozumiał, jak bardzo jej potrzebuje.

— Robert od kilku dni chodził wkurzony jak osa. Strach było się do niego odezwać. Kiedy dowiedział się, że Izzy poszła się z tobą spotkać, wściekł się jak jeszcze nigdy dotąd...

— Skąd wiedział, że tutaj była? — przerwał mu czarownik.

Blondyn spuścił głowę zmieszany. Cała ta sytuacja była jego winą. Gdyby wymyślił lepszą wymówkę, nic takiego nie miałoby miejsca.

Okruchy pamięci (Malec)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz