Rozdział 3. Mecz.

280 18 2
                                    

Minęło kilka dni. Dziś mecz z Barką. Zastanawia mnie to co wymyślił Trener i siostra Matadora. Obecnie przebierałem się z chłopakami w szatni tuż przed meczem. Wiedziałem, że Trener nie puści Matadora na boisko. Ze złamaną nogą nie da rady grać meczu. Po przebraniu się do szatni wszedł Trener.

-Co by się nie działo macie dać z siebie wszystko. Od tego zależy wasze dalsze zwycięstwa.- Odparł trener. Po chwili opuściliśmy korytarz. Gdy weszliśmy do tunelu gdzie czekali na nas zawodnicy Barki ustawiliśmy się koło nich. Spojrzałem na Riano. Uśmiechał się.

-Zobaczymy kto dziś wygra.- Powiedział Riano.

-Jeśli my wygramy to ty kupujesz dla mnie pizzę. Co ty na to?- Zapytałem się spoglądając na niego.

-Stoi.- Powiedział Riano. Uśmiechnąłem się gdy po chwili wyszliśmy na boisko. Kiedy się ustawiliśmy zauważyłem... Jak El Matador stoi na boisku. Bez gipsu na nodze. Zaskoczyło mnie to. Już chciałem coś powiedzieć ale usłyszałem gwizdek. Zaczęliśmy grać. Całą grę zastanawiało mnie co Trenerowi odwaliło, że pozwolił Matadorowi grać. Zauważyłem jak Trener uśmiecha się. Wydawało się to dziwne. W pewnej chwili podałem Matadorowi piłkę. On zaczął grać jakby był na polu bitwy. Zaskoczyło mnie to. Jednak i tak nam się udało wygrać. Podszedł do mnie Riano śmiejąc się.- Brawo Shaker. Znów wygraliście.- Powiedział śmiejąc się pod nosem.

-Heh jak widać owszem. To co idziesz kupić pizzę dla całej drużyny Supa Strikas?- Zapytałem się rozbawiony.

-Będę czekał na parkingu.- Powiedział Riano. Następnie wszyscy poszliśmy do swoich szatni. Usiadłem na ławce biorąc butelkę wody. Napiłem się.

-Dobra robota chłopaki.- Powiedział El Matador. Spojrzałem na niego. Był ubrany w strój piłkarki ale... Miał na nodze gips.

-Zaraz o co tu chodzi?- Zapytał się Tygrys kiedy koło Matadora staną ten Matador który z nami grał. Wtedy przyszedł Trener. El Matador który grał z nami zdjął okulary i rozpuścił włosy.

-Co myślicie? Że tylko faceci mogą grać w piłkę nożną.- Szybko okazało się, że El Matador który z nami grał to była jego siostra, Carmen. Trener sam przyznał, że to miał być eksperyment czy my jako zawodnicy oraz publiczność czy rozpoznamy prawdziwego El Matadora. Przyznam, że zaskoczył mnie jak i pozostałych tym.

Na boisku i poza nim.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz