- Przykro mi, naprawdę!
- Przykro ci? - mogłam poczuć przyspieszony, gorący oddech Neta na swojej twarzy. - Tobie jest przykro?!
Z niemałym trudem przewrócił stolik, zrzucając z niego wszystkie papiery, talerze i szklanki. Rozległ się potężny dźwięk tłuczonego szkła i skwierk rzuconych w ogień dokumentów. Wzdrygnęłam się, patrząc, jak moje mieszkanie nagle staje się kompletną ruiną. Nie, żeby było wyjątkowo urodziwe uprzednio - jednak meble w płomieniach zdecydowanie nie dodawało mu elegancji.
- Och, przestań! - skrzywiłam się, a mój głos lekko zadrżał, zdradzając ukrywane przerażenie. - Nie zachowuj się, jakbyś sam był święty! Raz po raz patrzyłam, jak śliniłeś się do innych dziewczyn, jak z nimi flirtowałeś, udając że mnie tam nie ma.
Zaraz po wypowiedzeniu tych słów, poczułam lekkie ukłucie sumienia z wtórującym mu uderzeniem w twarz ze strony rozsądku. Właściwie, nie miałam Netowi za złe tych wybryków, czemu więc na darmo coraz bardziej się pogrążałam?
- Nie chciałam, żeby tak się stało. - szepnęłam, korzystając z chwili milczenia chłopaka. - Nie mam na to wpływu... Tak po prostu wyszło. I nic nie zmieni mojej decyzji. Przepraszam.
Wiem, jak banalnie to brzmi. Co jednak mogę poradzić, jeśli to właśnie była szczera prawda, skrywana od tak dawna, którą obiecałam teraz wyjawić?
- Myślałem, że jej nienawidzisz...
- I tak było, przysięgam! - położyłam swoją rękę na sercu, na znak prawdomówności. - Nie wiedziałam, że kiedykolwiek poczuję do niej coś innego...
- A jednak, stało się. - Net zacisnął pięści, odwracając wzrok.
Nie odpowiedziałam.
Bo co można odpowiedzieć, jak można się bronić, gdy złamało się komuś serce? Starałam się myśleć, że to ja mam rację, jednak gdzieś w głębi serca wiedziałam, że to ja byłam tutaj "tą złą". To ja zniszczyłam budowane przez lata wspólne marzenia, plany, zerwałam całą tą więź bez wahania, pod wpływem impulsu.
Wiem, że postąpiłam okropnie.
Wiem, że czyni mnie to złym człowiekiem.
I wiem, że najgorsze w tym wszystkim jest to, że nawet nie żałuję.
Staliśmy tak chwilę, patrząc sobie nawzajem w oczy. Ja - błagalnym wzrokiem, on - nienawistnym. Takiej złości i żalu nie widziałam w jego spojrzeniu jeszcze nigdy, nawet gdy patrzył na szczerzącego do mnie zęby Geralda, gdy zostaliśmy oszukani przez Mamrota, gdy Manfred odmówił Netowi pożyczki.
Nie, to, co teraz widziałam w jego oczach, t o była prawdziwa nienawiść. Wyżerająca człowieka od środka, zabierająca zdolność kontroli nad sobą kawałek po kawałku, miażdżąca wszelkie inne emocje, czekająca jak wygłodniała hiena na konsekwencje nią spowodowane. Zajmuje duszę swymi płomieniami, spala serce wijące się z bólu na popiół. Nienawiść kogoś opętanego z rozpaczy, którego świat właśnie rozpadł się na kawałki...
Który nie ma już nic do stracenia.
Czy nie taki człowiek jest najniebezpieczniejszy? Nieobliczalny, kierowany jedynie żądzą zemsty. Pragnący, aby winowajca topił się w ogniu razem z nim, aby poczuł, co znaczy ból, jak to jest naprawdę się zatracić.
W tej sytuacji winowajcą byłam ja.
I to ja miałam ponieść karę.
- Pozwól mi wyjść, proszę...
Szatyn nie ruszył się o ani krok. Ne przestawał barykadować swym ciałem drzwi, więżąc mnie razem sobą w żarzącym się pomieszczeniu.
- Umrzemy razem. - w jego oku pojawiła się iskierka szaleństwa, choć mogła to być równie dobrze iluminacja odbijająca się w czarnych niczym otaczający nas popiół źrenicach chłopaka. - We dwoje na zawsze, czy to nie piękne...? - majaczył pod nosem. - Tylko my, przeciwko całemu światu. Już nic nas nie rozdzieli!
Z moich oczu popłynęły łzy. Wszystko zdążyło już przybrać ten sam kolor, barwę tak dobrze mi znaną, pomarańcz niemal identyczną jak odcień moich włosów.
Starałam zdusić w sobie kaszel, momentami przestawałam oddychać, nie pozwalając, aby dym opanował moje nozdrza, a wraz z nimi całe ciało.
Jednak po chwili straciłam panowanie nad tym, podobnie jak resztki nadziei.
Zaszlochałam cicho, wycieńczona siadając na podłodze.
- Nie wygrałeś. - spojrzałam na byłego chłopaka, z twarzą mokrą od potu i łez. - Umrę, nienawidząc cię, w swoich ostatnich chwilach myśląc o innej.
Czarne, bujne loki, blada cera, nienaganny makijaż.
Tak bardzo bym chciała powstać z tego koszmaru, obudzić się w jej ramionach i nigdy ich już nie opuszczać...
Jeszcze raz poczuć jej zapach, wymówić imię...
Duszność stawała się nie do zniesienia. Czy to już koniec? Czy tak to właśnie wygląda?Czerń, najgłębsza z możliwych, taka, której nie można sobie wyobrazić.
Czerń, której nie widzą oczy, lecz umysł. Czerń pochłaniająca duszę, zabijająca świadomość.
Taki właśnie jest ostatni obraz konającego.
- Tętno trzydzieści uderzeń na minutę! Podłączcie ją do respiratora!
- Nie działa!
- Postaraj się! Nie ma czasu, tracimy ją!
- Rany są zbyt poważne... Nie odratujemy jej.
- Ale...
- Zatrzymanie akcji serca!
- Przykro mi.
- Zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy, pani Ziemek. Niestety...
- Nie!
- W imieniu całej ekipy składam pani największe wyrazy współczucia...
- Nie...
- Naprawdę, ma pani moje najszczersze kondolencje.
Hej!! Niespodzianka, heh... Chciałam napisać coś na rozgrzewkę przed zaczęciem nowej książki, więc czemu by nie napisać jakiegoś wyczekiwanego one-shota :DD Nie chce mi się sprawdzać czy nie ma błędów, więc jeśli jakiś wyhaczycie to z góry przepraszam ;-; Poza tym, nie wiem co tu się wydarzyło w tym rozdziale ale chyba zrobiłam z Neta potwora lol
CZYTASZ
Aurika One Shots || FNiN
Hayran KurguZbiór fanfiction o Aurice - idealnym shipie FNiN. Rozdziały są oddzielnymi opowiadaniami, których fabuła nie jest ze sobą powiązana.