"Linia ciągła"

36 1 1
                                    

Nie wiem jak to jest u innych, ale u mnie życie zupełnie nie jest zawrotne. Owszem, na mojej drodze pojawiają się sytuację, które można byłoby uznać za wręcz pokrętne i niezmiennie wpływające na dalszy ciąg i też taka jest prawda. Jednak w tym wszystkim, zawsze po czasie, ukazują się pewne ciągłości i linie, których nie jestem w stanie się wyzbyć i które za każdym razem wpływają na mnie niemiłosiernie. Oczywiście linie te mogą zniknąć lub zmienić się, ale naprawdę trzeba tego chcieć. Linie te ilekroć pojawiają się znowu,przypominają mi o wszystkich złączonych nimi okolicznościach z mojego życia.. Zabrzmi to wręcz okrutnie i serdecznie za to przepraszam, ale jedną z tych linii było/jest samookaleczanie. Jest to pas, którego zdecydowanie wolałabym się wyzbyć, bo ni to ze mną zgodne ni po czasie pomocne. I brzmi to dość ofensywnie, ale swoje wiem.

Moja linia pierwszy raz dała o sobie znać w szóstej klasie podstawówki,co teraz wydaję mi się bardzo abstrakcyjne, bo przecież mój młodszy Brat jest w tym wieku. Czy on też o tym pomyślał kiedykolwiek? Co to mógł być za problem?

W każdym razie,nie pamiętam okoliczności. Później szło już samo.

W zasadzie chwilami staram się przypomnieć pewne genezy tych wyładowań. Struktur, którymi człowiek kieruję się w walce z samym sobą,bo tak naprawdę właśnie tak to działa..masz wojnę z samym sobą. Czasami z powodu poczucia bezsilności, czasem z kary,chęci do poczucia czegoś i z tego co wiem, też z przyjemności. U mnie to właśnie cholerne robienie sobie krzywdy jest jedną z lini i choć mija już zdecydowanie za dużo czasu to ja wciąż nie jestem w stanie zerwać sznura. Pojawia się rzadko, ale zawsze wraca. Jeśli ta wojna się zaczyna ,uciekaj jak najszybciej. Czas i powtarzające się sytuacje przypominają mi to z czego dumna nie jestem, a to nad wyraz toksyczne i zmuszające do zostawia w miejscu, w którym od dawna nie chcesz być.

Kiedy byłam młodsza i ktoś powiedział mi, że to nie jest rozwiązanie, najpewniej go wyśmiałam. To pomagało i nikt mi nie wmówi, że nie. Endorfiny to endorfiny, ale dopiero z biegiem czasu czuję się jakim kosztem rozpoczęło się to wszystko. Nie chodzi o sam czyn, choć on też nie należy do akceptowalnych. Chodzi o to, że w pewnym momencie stajesz się żołnierzem i strzelasz sam do siebie. Chciałabym, żeby można było przeczytać tu jakąś mądrość życiową. Zdanie, które odmieni twoje myślenie i pomoże z problemem, ale to nieproste. Raczej nie mam na tyle daru przemawiania do człowieka, żeby podać ci dobry przepis na zakończenie wojny, ale mogę powiedzieć Ci kilka rzeczy, które mogą się przydać.

~ Pamiętaj, że zasługujesz na wsparcie ludzi wokół, a jeśli im na Tobie zależy, zrobią wszystko, żebyś sobie poradził.

~Równocześnie pamiętaj, że ludzie mogą Cię wspierać, ale pomóc możesz tylko sam sobie. To ty kończysz wojnę i może przyjść to tak łatwo jak jej rozpoczęcie. 

~Codziennie możesz zacząć od nowa. Niezależnie od tego w jakiej jesteś sytuacji, zawsze możesz zacząć od początku, ważne jest jednak, żeby zaczynać od siebie.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 28, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

"LIŚCIE"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz