! ! !
Dziękuję tej jednej osobie która uświadomiła mnie że Sapnap jest szatynem, a nie brunetem :D
Jak pisałam to, to moja autokorekta zmieniła mi z trzy razy 'szatynem' na 'szatanem' :')
! ! !Dni mijały, Dream się nie budził. Punz czekał na lotnisku na George'a, który powinien być w Orlando już dobre 30 minut temu. Westchnął widząc jak lotnisko powoli pustoszeje po następnym locie. Wyjął telefon i zauważył wiadomość od Purpled'a.
Grayson
Hej Punzi, co powiesz na wspólny stream z Valoranta dziś wieczorem? [17:28]Punz uśmiechnął się pod nosem widząc treść wiadomości. Purpled był dla niego trochę jak młodszy brat i lubił spędzać z nim czas. Przyda mu się wyrwać trochę od smutnej rzeczywistości i ciszy jaka zapadła w domu. Nie streamował od czasu wypadku Claya i zaczął za tym tęsknić.
Lukas
Jasne, podaj mi tylko godzinę [17:43]-Sorki za spóźnienie - usłyszał.
Luke podniósł wzrok z telefonu i stanął oko w oko z George'em.
-Były jakieś komplikacje na lotnisku w Londynie i start się opóźnił i...
-Wow, jesteś niski - wciął mu się w zdanie blondyn.
George dał mu lekko wkurzony wyraz twarzy, mówiący 'Oh boże, kolejny...'.
-Tak czy siak - westchnął Brytyjczyk - idziemy?
Punz pokiwał głową i zaczął prowadzić bruneta do wyjścia. Jako że reszta rzeczy przyleciała wcześniej, tak George miał ze sobą jedynie jedną walizkę z ubraniami. Włożył ją do bagażnika i usiadł z przodu koło Punza.
-Niezła fura - skomentował Brytol.
-Od dziecka była moim marzeniem - mruknął w odpowiedzi zapinając przy tym pasy.
Jechali dobre parę minut w ciszy, aż w końcu George odważył się ją przerwać.
-Jak z nim? - spytał wpatrując się w mijające budynki za oknem.
-Z Dream'em bez zmian - Luke wzruszył ramionami.
-To to wiem, pytam o Sapnap'a. Nie odbiera od nikogo telefonu, nie jest praktycznie nigdzie dostępny i nie odpisuje.
Luke zerknął ukradkiem na bruneta, wdychając cicho.
-Na początku jakoś się trzymał, ale im więcej dni mija tym Nick bardziej cierpi. Praktycznie nie śpi, ledwo je i większość czasu spędza w pokoju. Martwię się o niego, on wciąż się obwinia o ten wypadek.
-A powinien? - George nie do końca wiedział co się stało tamtego dnia.
-Oczywiście że nie! - blondyn lekko się zdenerwował.
Sam nawet nie wiedział czemu to pytanie wy traciło go z równowagi. Zazwyczaj jest dość spokojnym człowiekiem.
-Oh, okej sorry - Mr NotFound nie spodziewał się takiej reakcji po blondynie.
-Przepraszam - mruknął pod nosem Punz - po prostu to wszystko mnie przytłacza.
George jedynie pokiwał głową w odpowiedzi.
Lukas włączył radio nie chcąc siedzieć znów w kompletnej ciszy.
-Jesteśmy właśnie pod szpitalem w Los Angeles, gdzie zmarł młody mężczyzna, który zachorował na rzadką chorobę "Hanahaki" - mówiła reporterka - O to co to za choroba spytaliśmy doktora Mark'a Lee.
-Hanahaki, huh? - mruknął mając małe problemy z wy mówieniem nazwy George - Azjatycko.
-Hanahaki to choroba, która powoduje że nasze płuca stopniowo zarastają kwiaty - tłumaczył lekarz.
-Że przepraszam bardzo co do kurwy?! - Punz o mało nie puścił kierownicy kiedy usłyszał to.
-Chorują na nią osoby zakochane w kimś, kto tego nigdy nie odwzajemni. Nawet przy nie odwzajemnionych uczuciach, szanse na zachorowania na nią wynosi około 0,05%.
-To jest chore - wyszeptał z przerażeniem George.
-W tym roku zachorowało na nią do tej pory 14 osób, z czego zmarło 12. Żeby nieszczęśliwie zakochany przeżył niezbędna jest operacja albo miłość musi zostać odwzajemniona - tłumaczył dalej doktor.
Lukas spojrzał na George'a. Oboje nie wierzyli że taka choroba istnieje.
-Więc dlaczego nikt się nie decyduje na operację? - spytała dziennikarka.
-Też chce wiedzieć - powiedział przerażony George.
-Wraz z wyrwaniem kwiatów umierają wspomnienia i uczucia do tej osoby. Chorzy nie myślą racjonalnie. Wolą miłość od życia. Hanahaki to jedna z tych chorób z najwyższą śmiertelnością wśród chorych.
Po tych słowach Luke wyłączył radio. To było za dużo. Od razu pomyślał o Sapnapie i jego pijackim wyznaniu o miłości do Clay'a. 0,05% to nie tak dużo, prawda?
CZYTASZ
UnArcadia | DreamNap Hanahaki
FanfictionParę szkarłatnych róż ubrudzonych krwią wypełniło dłonie Nicholasa. Łzy spływały mu po policzkach, a mimo wszystko lekko się uśmiechał. Koniec jego męczarni był coraz bliższy, śmierć zaglądała mu w oczy od tygodnia. Czuł jej oddech na swoim karku. ...