Rozdział 2

331 42 25
                                    

Przez kilka dni Hinata starał się unikać spotkań z nieodwzajemnioną miłością, która była powodem kwitnącego, złocistego kwiatka w jego wnętrzu. Przychodził do szkoły minutę przed dzwonkiem, a podczas przerw jak najszybciej szedł do następnej sali, aby nie zobaczyć go przypadkiem na korytarzu. Najgorzej jednak było na treningach, bo wtedy nie było możliwości, aby z nim nie rozmawiał. Przypadkowe zetknięcia ich rąk, albo szerokie uśmiechy, gdy udało im się poprawnie zrobić szybki atak, tylko bardziej utrudniały Hinacie swoje postanowienie. Jego serce było wtedy tak bardzo szczęśliwe, a motylki w brzuchu szalały, łaskocząc swoimi skrzydłami jego delikatną skórę. Nie wspominając o czerwonych wypiekach na policzkach, których nie dało się ukryć. 

Chcę go przytulić. Chcę go pocałować. Chcę wyznać mu swoje uczucia. – tylko to chodziło mu po głowie, gdy wyobrażał sobie jego czarne włosy, piękne niebieskie oczy i uśmiech zarezerwowany tylko dla niego. Jednakże to tylko głupie szczenięce marzenie. Tak naprawdę Tobio nigdy go nie kochał. Jego jedyną miłością była siatkówka, mleko w kartoniku i zapewne rodzina, której Hinata niestety nie znał. 

Rudowłosy westchnął przeciągle zrezygnowany i dalej wpatrywał się na błękitne niebo, na którym nie było żadnej białej chmurki. Nie chciał jeść na stołówce, ani w klasie pełnej uczniów, więc wziął swoją porcję i poszedł na dach szkoły, aby zaczerpnąć świeżego powietrza oraz kojącej ciszy. Ciepły wiaterek łaskotał jego policzka i roztrzepywał jego kręcone rude włosy na wszystkie strony świata. 

Wziął pierwszy gryz kulki ryżowej i zaczął się nią delektować. W jego oczach pojawiły się małe iskierki. Jego mama naprawdę umiała niesamowicie gotować. Jednak ta krótka przyjemność nie odwróciła jego całej uwagi od przygnębiających problemów, z którymi zaczynał sobie już nie radzić. 

Tęsknie za nim...

– Cześć Hinata. – po usłyszeniu znajomego głosu, odwrócił się i przed sobą zobaczył osobę, o której myślał niemal cały czas. Jego oczy się zaszkliły, ale starał się to ukryć swoją niedojedzoną kulką ryżową. – Co ty tutaj robisz? Zazwyczaj jesz w klasie, wydając z siebie dziwne głośne dźwięki.

– Wcale nie wydaje dziwnych dźwięków!

– A właśnie, że tak! 

– Nie! – warknął, marszcząc przy tym swój nos.

– Myślisz, że niby dlaczego zawsze wychodzę podczas tej przerwy na dach? Aby nie słyszeć twoich mlasków. – syknął, a na jego czole pomiędzy brwiami pojawiła się mała zmarszczka. Mogłoby się wydawać, że zaraz atmosfera wokół nich się zagęści i zaczną okładać się pięściami, tarzając się przy tym po ziemi i brudząc swoje mundurki. Jednakże ich przyjaźń była o wiele bardziej skomplikowana. Kageyama westchnął i pstryknął delikatnie czubek nosa tego drugiego. – Dzisiaj wyjątkowo pozwolę ci zjeść ze mną.

Hinata otworzył szeroko oczy ze zdziwienia i stał w miejscu jak jakaś rzeźba woskowa. Nie spodziewał się po Tobio takich miłych słów. Bardzo go to zaskoczyło, ale nie zamierzał odmówić, gdy miał szansę chociaż trochę przebyć w jego towarzystwie. Niemal od razu pokiwał głową na zgodę.

Oboje usiedli na ziemi i oparli się plecami o drzwi. Panowała między nimi cisza, lecz nie była ona wcale niezręczna, a wręcz bardzo przyjemna i uspokajająca. Hinata kontynuował jedzenie swojej kulki ryżowej, a Kageyama wyciągnął z plecaka mały kartonik mleka o truskawkowym smaku i zaczął go pić przez słomkę. 

Po długim zastanowieniu niższy chłopak postanowił się podzielić swoim drugim śniadaniem z przyjacielem i jedną połówkę zostawił dla siebie, a drugą podał mu. Różowe chmurki pojawiły się na jego policzkach i kąciki ust także podniosły się ku górze, gdy tamten przyjął jego jedzenie i zaczął się nim delektować. Ich krótkie zetknięcie opuszków palców spowodowały u Shoyo przyjemne dreszcze na plecach. 

𝐖𝐇𝐎 𝐀𝐑𝐄 𝐘𝐎𝐔; kagehina hanahaki✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz