Rozdział 5

1.8K 113 36
                                    

- Potrzebujesz pieluszek, Potter?
Gryfon spojrzał w górę, gdzie spadały na niego pieluszki, smoczki i śliniaki.

- No wiesz, dla dziecka. - dodała Pansy, głaskając się sugestywnie po brzuchu.

Wszyscy wokoło wybuchnęli śmiechem - nawet Granger i Weasley nie mogli się powstrzymać.

- Weź też trochę dla siebie. - dodał Blaise, widząc oczywiste umęczenie Pottera.

Stół Slytherinu gruchnął śmiechem. Draco nie parsknął zdając sobie sprawę, że przy okazji przyjaciele wyśmiewają też jego.

- Co to do cholery było? - warknął, gdy podeszli do stołu Slytherinu.

- Po prostu dobrze się bawię. - odpowiedziała Pansy. - Ty też powinieneś.

Draco pokręcił w rozdrażnieniu głową.

- On jest ojcem Molly - tym drugim ojcem. Dlaczego zrobiłaś coś takiego?

- Myśl o wielkim Harrym Potterze pod tobą jest zbyt zabawna. - przyznał Blaise.

- Idealny Potter - obrońca czarodziejskiego świata i cudowna, świecąca przykładem matka. - powiedziała pompatycznie Pansy.

Draco rzucił jej gniewne spojrzenie.

- Nie ma nic złego w... Przecież potrzeba potężnego czarodzieja, żeby...

- Wiesz, Draco. - wtrąciła się Pansy. - Jestem pod wrażeniem. Pomyśleć, że to ty zdominujesz naszego Wybrańca. Jak to jest wiedzieć, że on dla ciebie padnie na kolana?

Twarz Draco pociemniała. Poczuł się głęboko zirytowany myślami o ich przyszłych seks pozycjach. Teraz przeklinał się, że sam to zaczął.

- Wolałbym nie rozmawiać o pozycjach seksualnych przy śniadaniu. - wycedził, nabijając sobie ziemniaka na widelec.

- To może przy obiedzie. - wymruczała Pansy, kładąc swoją dłoń na jego.

- Albo przy drinku. - stwierdził jedwabiście Blaise, zmysłowo głaszcząc jego policzek.

Draco spojrzał na nich z uniesioną głową. Był z nimi pojedynczo. Ale razem? Proponowali mu trójkąt?

- Serio? - zapytał z niedowierzaniem.

- Nie zamierzam kłamać. Ta cała sprawa z Potterem zwiększyła twój seksapil. - powiedział Blaise.

Draco upił łyk herbaty, rozważając propozycję.

- Nie mam nic przeciwko drinkom. - powiedział, patrząc na przyjaciół. - W końcu będziemy świętować nasze zwycięstwo w Quidditcha.

Na twarzy całej trójki pojawiły się złośliwe uśmiechy.

Jedyną przewidywalną przeszkodą będzie Molly.

***

- Harry, wszystko okej? - zapytała Hermiona, pozbywając się części pieluszek.
Harry jednak prawie nie zwracał na nią uwagi. Był zbyt zajęty gapieniem się na stół Slytherinu, gdzie Zabini dyskretnie kładzie Draco dłoń na udzie a Parskinson pochyla się, by szepnąć mu coś do ucha.

Ślizgońscy zboczeńcy, pomyślał, wyobrażając sobie, że wbija widelec głęboko w ich śledziony.

Już wcześniej widział te subtelności między nimi. Przelotnie. Okazjonalnie. Teraz jednak było inaczej - obchodziło go to. Czy nie wiedzieli, że Draco jest zobowiązany do czegoś innego?

- W porządku, stary? Nie wyglądasz za dobrze. - powiedział Ron.

Harry rzucił okiem na przyjaciela. Zawsze był przekonany, że swoją przyszłość ułoży sobie z Ginny, choćby z przekonania lub wygody. Czuł z nią silną więź, podobnie jak z resztą Weasleyów ale nagle to wszystko się zmieniło. Możliwe, że od incydentu w bibliotece...

GośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz