Gość II

1.1K 63 12
                                    


- Ehm... to jest... - wydukał Draco, przeglądając wróżbę Daisy Dursley. - Przewidziałaś, że zostaniesz zjedzona przez pannę Nott przed końcem roku?
- Och. - skomentowała Elara Nott, podczas gdy Dursley rzuciła jej zjadliwe spojrzenie.

Draco siłą woli powstrzymał się od całkowitej destrukcji wróżby Daisy. Wszystkie przepowiednie jego uczniów były złe, niewłaściwe ale nie mógł ich za to winić. Sam był jasnowidzem i nie potrafił odnaleźć odrobiny sensu w programie nauczania Wróżbiarstwa w Hogwarcie. Jasnowidzenie było rzadką umiejętnością, więc jak można wymagać tego od całej klasy?

W wieku trzydziestu czterech lat, Draco zmęczył się monotonią Quidditcha i zdecydował się zostać nauczycielem. Zgłosił swoją kandydaturę na stanowisko przed wojną zajmowane przez Snape'a - a nawet był gotów zostać instruktorem Quidditcha - ale McGonagall uznała, że nadaje się do czegoś znacznie bardziej wartościowego (dla niej) - i tak właśnie został profesorem Wróżbiarstwa.

Ponieważ ledwo wiedział, co on tutaj do cholery robi, uznał, że ta cała sprawa nie ma najmniejszego sensu. Liście herbaty przecież cały czas wyglądają jak rozmoczone liście a on mógł prognozować pogodę patrząc na chmury a nie w kryształowe kule.

Tak więc, spróbował wyjaśnić.

- Silne emocje mogą być katalizatorem dla wizji. - stwierdził z przekąsem, mając wielką nadzieje, że brzmi to profesjonalnie i wystarczy. Przecież nie będzie się zwierzał.

Richard Wood uniósł dłoń.

- Mówimy o jakich emocjach?

- To nie twój cholerny interes! - warknął.

W sali zapadła cisza. Uczniowie gapili się na niego zszokowani.

- Hm, miałem na myśli... - odchrząknął. To za bardzo zbliżyło się do jego spraw osobistych, z których spowiadać się nie chciał. - Te zmiany... mają różnorakie podłoże emocjonalne... - powiedział bezradnie, napinając mięśnie. - Czasami... są to romantyczne uczucia, czasami opierają się też na prostych warunkach, które zmieniają stan emocjonalny. Mogą to być też hormony a czynniki środowiskowe mogą służyć za czynniki wyzwalające: ludzie, miejsca - wszystko, co ma znaczenie dla jednostki.

Uczniowie zaczęli między sobą szeptać, jakby nie mogąc uwierzyć w taką rolę emocji. Szybko się jednak opanowali i wtedy czyjaś dłoń wystrzeliła w powietrze.

Draco kiwnął głową.

- Tak?

- Dlaczego zrezygnował Pan z Armat? - zapytała twardo Rose Weasley.

- Czy naprawdę jest pan mężem Harry'ego Pottera? - zapytał inny uczeń, niepewnym tonem.

- Co robić, gdy gargulki pokazują swój tyłek?

- Koniec zajęć! - przerwał im Draco.

Uczniowie zamknęli usta.

- Panie profesorze! - Weasley znowu podniosła rękę. - Zostało nam jeszcze czterdzieści minut zajęć...

- Koniec! - wrzasnął, powodując, że wszyscy spakowali swoje rzeczy i zaczęli tłoczyć się ku wyjściu z sali - na niższy poziom zamku prowadziła drabina w dół. Niektórzy w pośpiechu pospadywali z jej szczytu ale Draco był zbyt rozdrażniony, żeby się tym przejmować. Zamiast tego, zatrzasnął klapę, czym skrzywdził nieco palce Pranava Patila, po czym westchnął ciężko i wrócił do swojego biurka.

Nalał sobie herbaty i natychmiast opróżnił całą filiżankę. Zignorował przy tym liście, które zostały na dnie i przypominały wyglądem penisa. Potem potarł skronie. Nauczanie tych bachorów to było nie lada wyzwanie - cholernie ciężka praca. Postukał niecierpliwie stopą w podłogę i zdecydował się nalać sobie kolejnej filiżanki. Potem jego oczy skierowały się ku kryształowej kuli leżącej po prawej stronie biurka. Spróbował się na niej skupić wystarczająco mocno, żeby przewidzieć czy przykładowo straci palec w przeciągu pięciu dni.

GośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz