Rozdział 20

1.2K 77 20
                                    

Draco był w ósmym miesiącu ciąży i dzisiaj była pełnia księżyca. Siedząc w salonie, Harry i Draco patrzyli bez wyrazu, jak Teddy biega w kółko, wrzeszcząc na całe gardło. Pies - niewłaściwie nazwany Świnką - latał za nim, próbując dotrzymać mu kroku.
Chłopiec potknął się o dywan i runął jaki długi. Szczeniak momentalnie zaczął po nim skakać i żartobliwie tarmosić jego buzę, odsłaniając tym samym zielone, migoczące włosy Teddy'ego.

Mimo, że nie był wilkołakiem, chłopiec miał tendencję do bycia pobudzonym podczas pełni.

Po kilku minutach gapienia się na leżenie dziecka, Harry otrząsnął się i wstał.

- Kawy. - powiedział, ruszając pospiesznie do kuchni.

Na jego miejscu, Draco zadowoliłby się kieliszkiem wina.

Chwyciwszy się oparcia kanapy, wstał i trącił Teddy'ego stopą. Mały chrząknął, potwierdzając tym samym, że wciąż żyje. Świnka nadal po nim skakała i machała radośnie ogonem.

Blondyn westchnął i odszedł, chcąc uniknąć kolejnej rundy nadpobudliwości dziecka.

***

Harry wszedł do pokoju dziecięcego, popijając łyk z trzymanego w dłoni kubka. Podszedł do kołyski, przy której stał Draco, opierając się o nią rękami i spoglądając w dół.
- Nie mogę znieść tego stworzenia. - mruknął blondyn.

- Teddy'ego? - wyszczerzył się Harry.

Mąż obrzucił go oburzonym spojrzeniem.

- Świni.

- Ma na imię Świnka.

- Nie chcę go tak nazywać.

- Tak właśnie został nazwany. - powiedział Harry.

Draco zmarszczył nos, kiedy do jego nozdrzy wdarł się zapach kawy.

- To niedorzeczne.

- Wiesz, sam masz dziwne imię. Jesteś człowiekiem, będąc smokiem.

Draco przewrócił oczami.

- Teddy też? Metamorfomag mający imię po wypchanym niedźwiadku? Czy to znaczy, że od teraz powinniśmy nazywać cię kociakiem?

Po ciele Harry'ego przepłynął prąd rozkoszy, gdy blondyn podrażnił płatek jego ucha. Przysunął się bliżej, wiedząc że cieszy się zdecydowanie bardziej niż normalna osoba.

- Specs mi starczy. - mruknął.

- Ale kiedy nie masz okularów.

- W takim razie rozumiesz mój punkt widzenia.

- Świnka. - Draco westchnął i skierował swoją uwagę ponownie na łóżeczko. Harry wewnętrznie opłakiwał koniec ich kontaktu fizycznego, podczas gdy Draco wskazywał ręką na mebelek. - Przypuszczam, że już jest skończone.

- Też tak sądzę.

Pokój był dość prosty. Obaj zgodzili się co do kwestii, że Molly potrzebuje ograniczonej stymulacji.

Jest taka jak Teddy podczas pełni księżyca, pomyślał Harry z ironicznym uśmiechem.

Po niebieskich ścianach dryfowały białe chmurki. W łóżeczku leżał dziergany kocyk roboty pani Weasley i pluszowy miś od Pansy.

Draco schylił się i wygładził prześcieradła. Harry zauważył, że ostatnio był coraz mniej agresywny - zamiast tego wyglądał na zdenerwowanego.

Nie będzie miał z tym problemu. Najmniejszego - byleby tylko znowu nie wpadł w tą swoją emocjonalną fazę.

Przyglądał się przez moment jak Draco poprawia kocyk, potem podnosi misia, ogląda go i odkłada na miejsce.

GośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz