Rozdział 16

1.4K 89 23
                                    

Kilka dni później, Teddy spędził pierwszy dzień na Grimmuald Place. Draco wszedł do salonu i niemal wypluł herbatę.
- Harry, on nienawidzi tej zabawki!

- Co? - Harry podniósł głowę znad płaczącego na podłodze noworodka, trzymając jaskrawą grzechotkę w dłoni. - Dopiero co ją kupiłem.

- Wiem. Dzięki, Potter. - powiedział Draco, podnosząc Teddy'ego i wychodząc. Chłopczyk zagruchał szczęśliwy, na co Harry patrzył w osłupieniu.

***

W miarę upływu lat udało się im osiedlić w normalności. Obydwu pochłonęła kariera. Po dwudziestce Armaty wypracowały rutynę po grze.
- Wszyscy idą do Glendy... - Minnick powiedziała w szatni, po szczególnie wyczerpującym meczu. To była ich trzecia wygrana z rzędu.

- Ja idę do domu. - uśmiechnął się Burnett, wzruszając ramionami. - Dzisiaj moja kolej robienia kolacji...

- Twoja kolej? Jaki z ciebie domator. - przerwał mu Draco. Wszyscy zachichotali, zaś Burnett skrzywił się. - Nie żeby coś ale nie pokazałeś się w tym sezonie. - zauważył.

- Najwidoczniej nie znajduję przyjemności w zdobywaniu pieniędzy. Też tak kiedyś będziesz miał, Draco. - na odchodne powiedział chłodno Burnett.

- Szczerze w to wątpię. Czyżbyś mnie nie znał, Burnett?

Reszta drużyny zachichotała.

Gdy Armaty pojawiły się u Glendy, temat gotowania zdążył już wycichnąć. Draco uśmiechnął się widząc, że Harry już tam na niego czeka.

- Dobra robota. - brunet odwzajemnił uśmiech a potem zmarszczył brwi. - Jakiś czerwony jesteś.

- Nic mi nie jest. - odpowiedział defensywnie, przyglądając się z rozbawieniem jak Obrońca Sokołów zatacza się będąc coraz to bardziej pijanym i wojowniczym.

- Masz!

Draco omal nie podskoczył, gdy wielka szklanka ognistej whisky została postawiona tuż przed nim. Część trunku zdążyła się wylać.

Blondyn podążył wzrokiem po ramieniu wciąż trzymającym uchwyt i zamrugał zaskoczony, gdy zauważył, że to Weasley postawił mu kufel.

- Dobrze ci poszło. - skomentował zrzędliwie rudzielec. Jego twarz była już zarumieniona od wypitego alkoholu.

Draco owinął palce wokół szkła. To był symbol pokoju.

- Rzeczywiście. - odpowiedział z zadowoleniem, na co Weasley wywrócił oczami i opadł obok nich.

Zamiast pić, blondyn wpatrywał się w kufel. Potter z kolei, pogrążony w rozmowie z Petersonem, z roztargnieniem oplótł rękę wokół jego talii i pogłaskał go po brzuchu.

- Potter! - zawołała Minnick, wskazując na Draco. Chciała, żeby dołączył do niej przy barze. Część drużyny piła tam akurat shoty.

Czując jak ogarnia go panika, natychmiast wstał.

- Ja... Idę do toalety. - powiedział widząc zdezorientowane spojrzenia wszystkich, po czym będąc już w łazience, aportował się do domu.

***

Teddy miał już dwa latka i był już całkiem duży. Harry wciąż zgorzkniale przeżywał niesamowite umiejętności rodzicielskie Draco. Blondyn wiedział czego chłopiec potrzebował, zanim uzmysłowiło sobie to samo dziecko. Co więcej, Teddy o wiele szybciej nauczył się mówić do niego "tata" niż "dada".
Gdy maluch odkrył, że Andromeda będzie mu bardziej potrzebna, przeniósł na nią większą część swojej uwagi. Zupełnie jakby podświadomie czuł, że kobieta rozpieści go i niewątpliwie spróbuje zepsuć. Teddy bardzo polubił czekoladę. Szalenie się nią zajadał się, gdy tylko miał do niej dostęp w rezydencji Potterów.

GośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz