roździał 10

37 4 22
                                    

Rantaro pov:

Gdy dobiegliśmy do szpitala od razu podbieglem do recepcji

-g-gdzie leży Korekiyo Shinguji?!-

-he?a kim pan dla niego jest?-

-chłopakiem!gdzie on leży!-

-ew..-

-no odpowiadaj szybciej!-

-trzecia sala od końca-

Bez czekania na Yonage ponieglem do sali.gdy otworzyłem drzwi moim oczą ukazał się kiyo.Gdy go zobaczyłem popłakalem się.Podeszłem do łóżka i mocno chłopaka objąłem.

-kiyo..-

-...-chłopak mi nie odpowiedział,ponieważ był w śpiączce

Chwile potem wbiegła Angie

-yuhoo!Atua wiedzial ze Kiyo się znajdzie!~-

Dziewczyna podeszła bliżej i usiadła na krześle.

Moją uwagę przykuło dużo ran na rękach chłopaka.Wyglądały jak ślady po cięciu,jednak jakby były one nowe..Polcałowalem chłopaka w nosek

-cieszę się że się znalazleś..-

-..-

-ouu..Rantarooo~ale on cie nie słyszy-

-w-wiem..ale..uhh..-spojrzalem się na Kiyo

-rozumiem, spokojnie~najwazniejsze jest to ze się znalazł..-

Było bardzo późno,cud ze pielęgniarka nas wpuściła do sali,jednak po chwili przyszła i powiedziała że mamy iść do domu i jutro przyjść.popatrzylem na zielono-włosego, pocałowałem go i wyszedlem z sali tak jak pielęgniarka mówiła.

Odprowadzilem do domu Angie,i skierowalem się sam do swojego.szedlem spokojnie słuchając muzyki.Nie zapominajmy o tym że nadal byłem pod wpływem dosc dużej ilości alkoholu,a wytrzeźwienie było..chwilowe.

-witam Rantaroo~-

-hę?-zauwazylem Shuichiego

-co hę? Kultury trochę do starszego kolegi~-

-nie-

-japierdole..-

Chłopak podszedł do mnie,a ja się cofnąłem

-boisz się mnie?~-

-nie-

-nie?-

-nie to nie.Głuchy jesteś?-

-co za chamstwo..nie miły jesteś..~-

-mhm.ok.a teraz zamkniej swój krzywy ryj.-uśmiechnąlem się chamsko

-a co jeśli tego nie zrobię?~-

Moja cierpliwość się w tym momencie skończyła.Podeszłym do chłopaka i uderzylem go w twarz

-UGH POWIEDZIALEM ZAMKNIJ TEN KRZYWY RYJ!-

-haa?a to za co?-

-..-nie potrzebnie się tylko irytuje..tak sądzę..rozmowa z nim była ostatnim czego teraz potrzebowałem więc minąłem chłopaka i skierowałem droge do swojego domu

-a hmm..może powiem ci całą prawdę?—

-..-zignorowalem chłopaka i dalej szedłem chociaż jaką prawdę on chciał mi powiedzieć?..

-a co jeśli powiem ci ze to ja porwalem Korekiyo?-

Szczerze?zatkało mnie,ale z drugiej strony miałem myśli ze to on to zrobił..ale..nie chciało mi się w to wierzyć..

-...co..-

-to co słyszysz haha~-

Jego..jego uśmiech na twarzy..Saihara sprawiał wrażenie zadowolonego

-...-on kłamie..

-co jeśli ci powiem ze to ja robilem mu tą całą krzywdę?-

-kłamiesz...-

-jestem osobą która nigdy nie kłamie..~-

To prawda..Saihara nigdy nie kłamał,ale nadal nie chciałem w to wierzyć..

-czemu..?-

-co czemu?-chłopak ponownie dziwnie się uśmiechnął.Miałem wrażenie,że zaraz cos mu zrobie

-Czemu mu to zrobiles?!Czy on ci coś zrobił?!-

-konkretnie to nic?..no może cos..-

-Co?!-

-zabrał mi ciebie..-

"Zabrał mi Ciebie"?nie rozumiem..czy shuichi się we mnie kochał?..ale..to moja decyzja z kim będę..

-c-co?..-

-kocham cie!-

-A ja ciebie nienawidzę ,za to co mu zrobiles!Jesteś okropny!Czy ty wiesz jaki on ma poczucie winy za te wszystkie lata,które mu znuszczyłeś?!jesteś debilem!nienawidze cie!nienawidzę cie!nienawidzę cię!-

-h-huh?..-

-chciałbym abyś zginął!A w sumie i tak każdmy miałby to gdzieś..-zaśmialem się-no tak..przecież jesteś niczego warty..~nikt by cie nie zachciał..A więc..Możesz iść się zabić!Będę w tedy szczęśliwy!-

Szybko pobieglem do swojego domu,płacząc.Nie żałowałem tego co powiedziałem Shuichiemu.To sama prawda..ale..zatrzymałem się.może przesadziłem?

//kochani powrwcam i postaram się aby do następnej niedzieli zakończyć tą książkę ale nie wiem co z moją weną której nie ma🤓👋no ale cóż postaram się.a potem zabieram się za pisanie komahiny;)
Dobrego dnia/wieczoru/nocy💖

"uhmm..ale o co ci chodzi.."~amagujiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz