-1-

330 15 0
                                    


- Cashmere i Gloss, rodzeństwo, dystrykt pierwszy. - odrzekł Haymitch przedstawiając swoim podopiecznym ich przeciwników. - dwa zwycięstwa z rzędu, doping ze strony Kapitolu oraz masa sponsorów. Będą śmiercionośni. - mówił bez większego przejęcia przewijając na następny slajd. - Brutus i Enobaria...

Przed trybutami wyświetlił się obraz kobiety z nienaturalnie zaostrzonymi zębami, którymi kłapała do widowni z psychopatycznym wyrazem twarzy.

- Co ona ma z zębami? - zapytała Katniss.

- Spiłowała je, by rozszarpywać innym gardła. - pośpieszył z wytłumaczeniem mentor uśmiechając się sztucznie.

- Podziwiam zaangażowanie. - skomentował Peeta, po którym było widać że wcale jakoś specjalnie nie bawi go postać jego przeciwniczki.

Slajd znowu się zmienił ukazując kolejne osoby, które ku, oczywiście, niezadowoleniu Everdeen miały zginąć, bądź przeżyć. Chociaż patrząc na tę dwójkę dziewczyna nie spodziewała się niczego specjalnego.

- Wiress i Beetee, kiepsko walczą, genialnie myślą. Obcykani z technologią. Facet zwyciężył porażając prądem kilku trybutów na raz. - widząc że nikt nie ma zamiaru zadać żadnego pytania, facet kontynuował swój wywód, przwijając slajd. - Morfaliniści, mistrzowie kamuflażu. Siedzieli w ukryciu puki reszta nie zginęła, od tamtej pory aplikują sobie lek, co pochwalam. Nie groźni. - przyznał lekko, wzruszając ramionami.

Przęłączył na kolejny slajd i już otwierał usta żeby przedstawić osobę na nim się znajdującą, ale Everdeen go wyprzedziła.

- Finnick Odair? - zdziwiła się widząc dobrze zbudowanego, uśmiechniętego blondyna.

- Tak. - potwierdził mężczyzna. - zwyciężył mając zaledwie czternaście lat, rekord. Wzór skromności. - ostatnie zdanie wypowiedział z nieskrywaną ironią.

- Żartujesz? -  parsknęła dziewczyna niedowierzając.

- Tak, żartuje. - Haymitch westchnął. - puszy się jak paw. To skończony szpaner, ale Kapitol go chołubi. Kochają go tu. Wdzięk, spryt i biegłość w walce, zwłaszcza w wodzie. - tłumaczył patrząc w jakiś nieokreślony punkt za oknem, jakby starał sobie coś przypomnieć.

- A słabe punkty?

- Jeden. - przyznał dając w górę jeden palec, po czym dodał już nieco ciszej, jakby mówił sam do siebie. - albo dwa...

- Jakie? - zapytała stanowczo dziewczyna.

- Mags. Zgłosiła sie za Annie. Mags była jego mentorką i wychowawczynią, każda próba jej ratowania wystawi go na ryzyko. W każdym razie mam nadzieje że czeka ją szybka śmierć, to naprawdę zacna kobieta. - po wypowiedzeniu tych słów zapadła cisza, która nie trwała długo, gdyż dziewczynie zależało, aby dowiedzieć się jak najwięcej o swoich przeciwnikach.

- A drugi? - dopytywała Katniss skupiając całą swoją uwagę na Haymitchu.

Mentor zatrzymał wzrok na swojej podopiecznej po chwili przewijając na kolejny slajd uśmiechając się lekko do wyświetlanego obrazu.

- Wiecie kto to? - zapytał, a gdy nie otrzymał odpowiedzi z ekscytacją pośpieszył z tłumaczeniem. - Lieke Walsh. Brała udział w najbardziej krwawych igrzyskach w historii. Była... - mężczyzna zastanawiając się przechylił głowę w prawo, dotykając opuszkami palców brody i szukając odpowiednich słów. - ...dziewczyną Finnicka. To była prawdziwa miłość, według Kapitolu oczywiście. - westchnął. - Istnieje możliwość że Odair nadal coś do niej czuje, jednakże trzeba brać pod uwagę to, że nikt nie widział jej od kilku lat. Ludzie ją wielbili, ale zapomnieli o niej po tym wszystkim. Teraz, jak wróciła, ponoć zdolna jest rozpętać piekło. - dokończył Haymitch, lecz po chwili dodał. - jest śmiercionośna. - przerwał swoją wypowiedź po chwili dodając - i  jest dobrą partnerką do kieliszka. - uśmiechnął się szeroko.

***

Everdeen weszła do wielkiej hali rozglądając się po rydwanach, do których w ciągu najbliższych dwudziestu minut mieli wsiąść trybuci, żeby dalej prowadzić całe  przedstawienie. Widząc ludzi stojących obok swoich pojazdów zdawała sobie doskonale sprawę z tego, że niektórzy z nich mogą zginąć z jej ręki. Wcale jej się to nie podobało. Jako mała dziewczynka nigdy nie pomyślała, że będzie brała udział w takim przedsięwzięciu.

Po kilku sekundach znalazła się na swoim stanowisku i poczęła czekać na Mellarka.

- Jak my tu trafiliśmy? - zapytała cicho czarnego konia, którego pogłaskała.

Jej samotność jednakże nie trwała długo.

- Katniss!

Dziewczyna obróciła się w stronę nadchodzącej osoby, od razu rozpoznając, kto do niej zmierza.

- Cześć Finnick. - powiedziała bez większego entuzjazmu.

- Chcesz może kostkę cukru? - zapytał uśmiechając się przebiegle, podrzucając białą kostkę, po czym zręcznie łapiąc ją w dwa palce. - mają być dla koni, ale konie to nie obchodzi. Przed nimi całe lata delektowania się cukrem, a my sięgajmy po słodkości puki można.

- Nie dzięki, ale chętnie pożycze od ciebie strój. - mówiąc to trybutka spojrzała na dobrze zbudowane ciało Finnicka z licznymi bliznami i kilkoma tatuażami, które zostało zasłonięte tylko w miejscach intymnych, przez co widać było liczne spojrzenia żeńskiej części zgromadzenia posyłane w jego stronę. Spróbowała go w ten sposób obrazić, ale jej próba nie przyniosła zamierzonych skutków.

- Twój aż onieśmiela. - odrzekł Odair unosząc lewy kącik ust nieco wyżej od prawego. - gdze twoje sukieneczki?

- Wyrosłam z nich. - odpowiedzała dziewczna poważniejąc.

- To fakt. - wzruszył raionami. - kicha z tym całym ćwierćwieczem. Mogłabyś się nieźle w kapitolu obłowić. Biżuteria, kasa...

- Nie lubie błyskotek, a kasy mam aż nadto. - przerwała mu. - a co ty zrobiłeś ze swoim majątkiem? - zapytała.

Everdeen nie doczekała się odpowiedzi. Zauważyła że Finnick patrzy na coś za nią, jego twarz wyrażała wszystkie emocje jakie kiedykolwiek miała okazję poznać. Ona również postanowiła się odwrócić, a wtedy ujrzała piękną dziewcznę z ciemnymi włosami związanymi w koka, z którego wystawały pojedyncze pasemka, miała duże, piwne oczy oraz pełne usta. Odziana była w czarną suknie sunącą się za nią po podłodze, na której gdzieniegdzie znajdowały się małe, mieniące się kryształki. Była po prostu piękna i nawet blizny znajdujące się w dużej ilości na jej rękach oraz szyi tego nie zmieniały.

Lieke Walsh spojrzała na nich tylko raz, uśmiechając się sarkastycznie, po czym na powrót spojrzała przed siebie, jakby zupełnie nie obchodziło ją to, że miała na wyciągnięcie ręki swoją miłość, którą niegdyś jej odebrano. Nie przejmowała się tym, po prostu ją to nie obchodziło. Jej emocje zostały przygaszone. Wrzucone do ciemnej celi na szarym końcu zakładu karnego o zaostrzonym rygorze. Zapomniane, zaniedbane, niepotrzebne. Nikt kto teraz na nią patrzył nie zdawał sobie sprawy ile czasu już spędziła w odmętach swojej świadomości, nawet nie wiedząc co się z nią dzieje, ani co się dzieje dookoła niej.

Chociaż w pomieszczeniu było mnóstwo ludzi, była ona samotna. Nie czuła tego jednak, pochłonięta zadaniem jakie dał jej do wykonania Snow. Jej priorytetem było wykonywanie każdego polecenia jakie wszczepił siłą do jej głowy. Dlatego też z gracją weszła na swój rydwan niczym Finnick unosząc jeden kącik ust wyżej niż drugi.

______________________________________

WITAJCIE KOCHANI, mam nadzieję że spodoba wam się ta książka, ponieważ myślę, że nawet będę się starać bardziej niż przy pierwszej.

W Strachu Przed Szczęściem // Igrzyska ŚmierciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz