-9-

252 9 0
                                    


Nikt się nie ruszył, nikt nic nie powiedział. Lieke wiedziała, że szala przechyliła się na jej stronę. Na pewno jej nie zabiją. Peeta, Mags oraz Katniss nie są zdolni do zabijania z zimną krwią, a Finnick... po prostu nie wyobrażała sobie takiej sytuacji. Nie brała takiej możliwości pod uwagę. Oczywiście, doskonale wiedziała, że potrafił bez chwili zawachania zabić człowieka kiedy zajdzie taka potrzeba, ale... jej raczej nie mógł zabić. Przynajmniej przez wzgląd na dawne lata.

Zostać, czy uciec? - to było pytanie docelowe. Nie mogła się zdecydować, a widziała nieufność w oczach Everdeen. Mags wyglądała jakby nie było nad czym się zastanawiać, a Mellark, jakby sam się zastanawiał nad różnymi opcjami. Odair za to był nie do odczytania.

- Żeby nie robić żadnego problemu, odejdę już. - powiedziała uśmiechając się lekko. Poczuła, jakie to było niesamowicie głupie z jej strony, że wyszła im na przeciw.

- Lieke. - odrzekł Finnick łapiąc ją za ramię. Ile razy jeszcze wymówi jej imię?

Kobieta wbrew sobie obróciła się błyskawicznie przystawiając mu nóż do gardła. Nie przestraszył się ani trochę.

- Właśnie o to mi chodzi. - szepnęła Walsh, a w jej oczach pojawiły się długo powstrzymywane, ledwo zauważalne łzy. Bała się sama siebie. - Nie chcę cię skrzywdzić. - powiedziała jeszcze ciszej. Jej ręka drżała, gdy próbowała odsunąć ostrze od blondyna.

Mężczyzna obserwował jej wewnętrzną walkę, zauważył, że się męczy a jej źrenice co rusz się poszerzają, a potem maleją. No tak, na widok osoby, którą lubimy zazwyczaj poszerzają nam się źrenice.

- Jeżeli nie chcesz, to tego nie zrobisz. - Powiedział przysuwając się jeszcze bliżej. Igrał z ogniem i doskonale zdawał sobie z tego sprawę.

Walsh pokręciła głową, ale jej ręka odsunęła się wraz z przysuwającym się ciałem. Teraz czuła przyjemny, ciepły oddech na swojej twarzy. Sama nie wiedziała, jak to robi, ale jednocześnie jej ręka chciała się odsunąć, albo zabić. Silna wola nie pozwalała jej na to drugie.

- A więc co teraz zrobisz? - zapytał przechylając głowę lekko w bok, czym jedynie się narażał. W końcu ostrze było praktycznie tuż przy jego szyi.

W tej chwili Lieke miała ochotę nakrzyczeć na Katniss, która stała z nadal opuszczoną bronią. Czemu nie reagowała?

- Everdeen, przed chwilą byłaś taka chętna, żeby mnie postrzelić. Zechciałabyś może... - nie było dane jej dokończyć.

- Nic nie rób Everdeen. - odrzekł Finnick podnosząc rękę do góry. Jednak nadal intensywnie wpatrywał się w jej piwne oczy. Prowokował ją. Nienawidziła go za to.

Gdyby nie okoliczności, może by się teraz zaśmiała. Przecież jeżeli nie chciał jej skrzywdzić, to dlaczego robi to teraz. Może nie fizycznie, ale psychicznie ta chwila była nie do zniesienia.

- Czy teraz nadal chcesz mi coś powiedzieć? - zachowywał się jakby to on był tutaj atakującym, jakby to on decydował o jej życiu, a nie na odwrót.

Czemu to robi? - zapytała sama siebie.

Kobieta wciągnęła więcej powietrza do płuc, przywołując do siebie więcej spokoju.

- Zostaw mnie, a ja zostawię ciebie. - odrzekła powstrzymując łzy. - teraz. Ten ostatni raz. - dodała przygryzając dolną wargę.

- Nie mogę na to pozwolić. - powiedział ledwo słyszalnie, pomimo jego kamiennej twarzy, zdołała zauważyć jak z trudem przełyka ślinę.

- To nie było pytanie. - odrzekła bez chwili zastanowienia. Pchnęła go delikatnie do przodu podkładając nogę, przez co wylądował na ziemi, a ona uciekła najszybciej jak dała radę. Nie słyszała, żeby ją ktoś gonił. I dobrze.

***

Od razu jak upadł odbił się od ziemi stając na równe nogi, po prostu patrzył w stronę, w którą uciekła Kobieta. Złapał się tylko za głowę, ale po chwili obrócił się do swoich towarzyszy z tysiącem myśli.

Igrzyska. To właśnie tym powinien się teraz zająć. Mógł się tylko domyślać, że sytuacja, która zaszła była emitowana na ekranach w całym Panem. Ale to już było nie ważne. Teraz musiał tylko dotrwać do odpowiedniego momentu. Taki był plan, a potem dopiero Snow będzie płacił za swoje grzechy. A Lieke... ona będzie żyła i tylko to się liczyło. Przetrwa. Musi.

- Powinniśmy ruszać dalej. - oznajmił kamiennym tonem.

W Strachu Przed Szczęściem // Igrzyska ŚmierciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz