9- Odłóż żyletkę.

92 6 1
                                    

Usiadł obok niej trzymając w dłoniach książkę z tytułem 'Every pieces of Halsey'. Spojrzał na nią zagubiony, gdy ona wyrwała mu ją z dłoni i pogładziła ją dłonią.

- Czemu akurat ta? - zapytał szatyn zakładając na swój nos okulary, aby się jej lepiej przyjrzeć.

- Jest dla mnie ważna. - uśmiechnęła się lekko i odłożyła ją na kanapę obok niej. Wyjęła papierosa i zaczęła go spokojnie palić.

Poznajcie Tristan McGleana. Arianna twierdzi, że nadawałby się Oppostonu, tak jak ona. Zapytacie dlaczego? Pozwólcie, że opowiem wam ich historię.

Poznali się trochę ponad 3 lata temu, podczas karnawału, na którym oboje byli przez swoich rodziców. Mieli do załatwienia ważne biznesowe sprawy, gdyż oboje ich ojców pracowali razem w dziennikarskiej branży. 

Arianna postanowiła się wymknąć stamtąd poprzez łazienki, jednakże wtedy napotkała Tristana. Usłyszała płacz i poniekąd krzyki, więc postanowiła zajrzeć do męskiej toalety. Na zimnych płytkach siedział szatyn, a tuż nad jego odsłoniętym lewym przedramieniem czyhała ostra, szara żyletka, którą trzymał w prawej dłoni. Niestety na jego nadgarstkach było już kilka ran, jednakże żadna jeszcze nie była zagrażająca jego życiu. 

Weszła powoli dalej nie zwracając jego uwagi. Miał zamknięte oczy, a po jego beżowych policzkach toczyła się słona woda w postaci łez. Gdy drzwi lekko zaskrzypiały natychmiast otworzył szeroko oczy wystraszony i mocniej przycisnął ostrze szarego srebra do swojej skóry. 

- Kim ty kurwa jesteś? - krzyknął i intensywniej wcisnął się w ścianę. - Wyjdź stąd!

- Odłóż żyletkę. - powiedziała spokojnie stawiając ostrożniejsze kroki w jego stronę. 

- Jeszcze jeden krok, a autentycznie przetnę sobie żyły. - groził jej nie wiedząc co myśleć o tej sytuacji. Jakaś zupełnie nieznajoma osoba próbuje go powstrzymać przed całkowitym odejściem z tego świata.

- W porządku w takim razie zrobię to z tobą. - usiadła pod umywalką i wyjęła ze swojej torebki żyletkę. Zawsze którąś trzymała przy sobie w razie nagłego przypływu emocji. Znalazła sposób na ucieczkę od bólu i nieświadomie trochę się od niego uzależniła.  

- Co ty robisz? - całkowicie zagubiony przyglądał się jej czynnościom. Na początku wyjęła ostrze, a tuż później podwinęła rękawy za dużej na niej sukienki. 

- Jak się nazywasz? - zapytała dalej poprawiając sukienkę. 

- Tristan McGlean. - odpowiedział niepewnie i spojrzał na swoje dłonie. Kapała z nich czerwona ciecz, która ochlapywała jego białą koszulę oraz czarne eleganckie spodnie. - Ojciec mnie zabije..

- O cholera, to już poniekąd rozumiem twoje zachowanie. - szepnęła odwracając się do niego pokazując swoje przedramienia. - Widzisz te blizny? Miałam trzy próby samobójcze, a ile kresek tutaj powstało to nie zliczę. - przerwała starając się spojrzeć głęboko w jego oczy. - Nie chcę, żebyś to robił, mimo że sama nie potrafię przestać. W każdym razie dążę do tego, że nie warto sobie rujnować ciała poprzez chwilowe problemy z psychiką. Mogą tam być nawet przez kilka następnych lat lub i dłużej, ale co jest w twojej głowie to niech tam pozostanie, okej? Za kilka lat spojrzysz na te białe ślady po tym piekielnym ostrzu i będzie ci wstyd. Będziesz się bał nosić krótkich koszulek, bo co pomyślą sobie ludzie. Więc uwierz nie warto stwarzać sobie kolejne problemy z ukrywaniem tych ran oraz z wydawaniem pieniędzy na to, co zadaje Ci tylko chwilową ulgę, a później problemy. Jeśli za kilka chwil, godzin, dni, tygodni czy miesięcy zachce Ci się sięgnąć po to małe, srebrne diabelstwo to spójrz sobie na te rany czy tam już później blizny i powiedz 'Nie chcę dalej sobie zadawać dodatkowego bólu'. - uśmiechnęła się lekko chcąc mu dodać otuchy. - Mogę? 

Every Pieces Of SallieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz