☯ Część 12 ☯

204 17 1
                                    

Czuję, jakby duchy nie tak dalej przeszłości uderzały we mnie. Może nie tak mocno jak wcześniej, ale wciąż. Znów czuję jak w dniach, kiedy siedziałem na cmentarzu, licząc, że jakim cudem pojawi się koło mnie, nawet w formie ducha, zjawy, czegokolwiek. Bo potrzebowałem, żeby była obok mnie.

— Po co tu jesteśmy? — pytam głośno. Mój głos tutaj wydaje się być głośniejszy, trochę jakby nosiło go echo. Wstaję w końcu z ziemi, nawet nie otrzepuje ubrań i włosów. Dopiero teraz czuję silny wiatr, który wieje prosto na moją twarz. To ta morska bryza z dołu. Za tą górą unosi się woda, która ciągnie się aż za horyzont. — To był twój plan od początku, żeby tu przyjść, tak? — ciągnę.

Ronin nie odpowiada. Stoi przy jednym nagrobku i nie odwraca wzroku. Zaciskam dłonie w pięści, zaciskam usta w wąską linie i idę w jego stronę. Wiem, że przez ten czas muszę się uspokoić.

Chcę zejść, naprawdę chcę zejść. Nie byłem na żadnym cmentarzu od rozmowy z Kai'em i następnej nocy, więc pobyt tu napawa mnie jakiegoś rodzaju dyskomfortem. Chociaż wcześniej mogłem siedzieć na takim miejscu godzinami.

Kaplica, z tym czarnym dachem, która przykuła moją uwagę już na dole wygląda na starą. Nie jest aż tak zniszczona, bo nie było tu ludzi, żeby mogli ją zdemolować. Teraz widzę, jak bardzo ludzie dłonie są w stanie zniszczyć świat, nawet jeśli się nie starają. Nie wliczając tego cmentarza i terenów po spalonej wiosce to miejsce wygląda jak z obrazka. Lub wyciągnięte z bajki, gdzie ludzi nie ma, albo żyją w zgodzie z ziemią, naturą i otaczającą ich energią.

— Proszę bardzo — mówi Ronin, kiedy do niego podchodzę. Jestem już spokojniejszy, ale wciąż zły za to, że nie powiedział mi, co tu jest. Gdybym wiedział, nawet bym nie próbował. A teraz chcę tylko wrócić do swojego hotelowego pokoju, zamknąć się na cztery spusty i przeleżeć cały dzień. — Poznaj Dan.

Nie jestem w stanie odwrócić głowy w tą samą stronę co on, więc tylko stoję bokiem, patrząc prosto na niego.

— Dlaczego nigdy o tym nie mówiłeś? — pytam w końcu.

— Bo to przeszłość. Nie powinno się o niej myśleć i o niej rozpowiadać, kiedy nie jesteśmy pytani.

— Chcę wrócić — mówię szybko. Naprawdę nie czuję się tu dobrze. — Jeśli masz coś do załatwienia, zrób to, proszę, szybko.

Nie chcę widzieć jej nazwiska. Nie chcę widzieć nawet jej pełnego imienia, bo jestem pewien, że 'Dan', to tylko zdrobnienie, podobnie jak ''Rumi'', jak mogłem ją nazywać.

Rozumiem, dlaczego mnie tu zabrał. Nie wiedział jednak, że będę się tu czuł tak źle.

— Czy ona... — ciągnę dalej, spuszczając głowę w dół, jak bezbronne dziecko. — Podczas tego pożaru, który pokazywałeś...

— Tak — Wzdycha. — I chyba ciężko stwierdzić, co gorsze. Czy pożar, czy zawalający się budynek, prawda?

Czy to oznacza, że skoro uda mi się przeżyć, stanę się takim człowiekiem jak Ronin? Bezdusznym, niezdolnym do jakiejkolwiek empatii, a do tego skąpym i dwulicowym? Czy naprawdę śmierć jednej osoby jest w stanie wpłynąć na nas aż tak bardzo?

Kogo ja oszukuje, to właśnie przez nią, przez jej poznanie, a potem śmierć jestem właśnie umierającym wrakiem, ledwie cieniem samego siebie.

— Przykro mi...

— Doskonale wiem, jak się czujesz. Ale to nie jest powód, żeby na całe dnie zamykać się w pokoju.

Spoglądam na niego, a potem znów spuszczam wzrok. Kątem oka zauważam nagrobek, bo jestem tak blisko niego, że nie w sposób go zobaczyć.

— To nie jest takie proste — prycham w końcu.

— Życie nie jest proste. Może to wy ubzduraliście sobie, że tak jest. Bo zawsze udawało wam się pokonać zło, macie pełno pieniędzy i niczego wam nie brakuje.

Wiem, że kłamię, ale nie zamierzam się z nim kłócić. Niedawno co obudziłem się z drzemki, dodatkowo jestem po wspinaczce, która wycisnęła ze mnie siódme poty. Naprawdę nie mam na nic ochoty.

— Jeśli naprawdę zamierzasz grać w Wu, to naprawdę sobie odpuść — mówię. — Będę schodził. Zobaczymy się na dole.

Kiwa spokojnie głową. Odwracam się na pięcie i kieruje do krawędzi. Zabezpieczam się, by nie spaść i powoli, znów z ogromnym bólem, schodzę w dół, co wydaje się jeszcze trudniejsze.

Zastanawiam się, czy on myślał, że jeśli zabierze mnie w to miejsce, to dostanę jakiegoś objawienia? Moje zachowanie czy podejście się zmieni? Naprawdę nie jestem w stanie zrozumieć.

Kiedy ja znajduję się na dole, Ronin dopiero zaczyna schodzić.

Chcę wrócić do pokoju i zapaść w długi sen.

𝓢𝓽𝓻𝓪𝓽𝓪Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz